Drugi, intensywny dzień Franciszka w Boliwii
Msza św. na placu Chrystusa Odkupiciela w Santa Cruz de la Sierra z udziałem 1 mln wiernych, spotkanie z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w salezjańskiej szkole Don Bosco oraz udział w obradach II Spotkania Światowego Ruchów Ludowych na terenach wystawowych Expo Feria złożyły się na drugi dzień wizyty apostolskiej Franciszka w Boliwii.
Po Ekwadorze jest ona drugim etapem podróży papieża do Ameryki Łacińskiej. Dzisiaj po wizycie w ośrodku reedukacyjnym Palmasola i spotkaniu z biskupami w kościele parafialnym pw. Świętego Krzyża Ojciec Święty uda się do Paragwaju.
O przemianę logiki odrzucenia w logikę komunii
Msza św. pod przewodnictwem Franciszka z udziałem miliona wiernych na placu Chrystusa Odkupiciela w Santa Cruz de la Sierra rozpoczęła V Krajowy Kongres Eucharystyczny, którego dalszy ciąg odbywać się będzie w mieście Tarija. Na liturgii obecny był prezydent Boliwii, Evo Morales.
W homilii papież oparł swoją refleksję na fragmencie Ewangelii opowiadającym o cudownym rozmnożeniu chleba, podczas którego nakarmiono cztery tysiące osób. Stwierdził, że "opisano sytuację dość podobną do tej, którą przeżywamy obecnie". - Podobnie jak cztery tysiące tamtych osób, my także chcemy słuchać słowa Jezusa i otrzymać Jego życie - oni wczoraj a my dzisiaj razem z Nauczycielem, Chlebem Życia - powiedział Franciszek.
Odwołując się do częstego w Ameryce Łacińskiej widoku matek ze swymi dziećmi na plecach papież powiedział: Dźwigacie na sobie radość i ból ziemi. Nosicie na sobie pamięć swego narodu. Narody bowiem mają pamięć - pamięć, która przechodzi z pokolenia na pokolenie, pamięć w drodze.
Przestrzegł przed utratą pamięci, nadziei, radości, gdyż "ta utrata nas rozdziela, sprawia, że zamykamy się na innych, zwłaszcza na najuboższych".
Nawiązując do Ewangelii, gdy uczniowie proszą Jezusa, aby odprawił rzesze ludzi gdyż nie da się jej nakarmić Franciszek podkreślił, że "w obliczu tak licznych sytuacji głodu na świecie możemy powiedzieć: «Nie mogą nam nic dać; nie zgadzają się nam rachunki»". - Nie sposób jest stawić czoła tym sytuacjom, a wówczas rozpacz w końcu ogarnia nasze serca - powiedział papież.
Przestrzegł przed rozpaczą, gdyż wtedy bardzo łatwo zdobywa sobie miejsce logika dzisiejszego świata, logika, która próbuje przemienić wszystko w przedmiot wymiany, konsumpcji, targowania się. - Logika, która usiłuje pozostawić miejsce bardzo niewielu, odrzucając tych wszystkich, którzy «nie produkują», których uważa się za niezdolnych lub niegodnych, gdyż pozornie "nie mogą nam nic dać - mówił Franciszek.
Podkreślił, że Jezus nie akceptuje logiki, która zawsze odwraca się od najsłabszego, najbardziej potrzebującego. Wskazał na przykład jaki daje nam Chrystus. - Jego działanie można określić trzema słowami: bierze trochę chleba i kilka ryb, błogosławi je, dzieli i przekazuje, aby uczniowie rozdzielili je wśród pozostałych. Jest to droga cudu; z pewnością nie jest to magia ani bałwochwalstwo - mówił Ojciec Święty i wyjaśnił, że "za pomocą tych trzech działań Jezus potrafi przemienić logikę odrzucenia w logikę komunii, wspólnoty".
Następnie Franciszek rozważał każde z tych "działań". Nawiązując do słowa "bierze" zwrócił uwagę, że Jezus na poważnie bierze życie ludzi i ceni całe dobro, które mogą oni wnieść, całe to dobro, na którym można budować. - Ale mówi nie o przedmiotach, o dobrach kulturalnych czy o ideach, lecz o osobach - zaznaczył papież. Podkreślił, że najpełniejsze bogactwo społeczeństwa mieści się w życiu jego ludu, mieści się w osobach starszych, które potrafią przekazać mądrość i pamięć swego ludu najmłodszym. Jezus nigdy nie okrada nikogo z godności pod pretekstem, że ktoś nie ma co dać ani czym się podzielić.
Rozważając słowo "błogosławi" Franciszek zwrócił uwagę, że błogosławienie ma w sobie podwójny wymiar: z jednej strony dziękczynienia, a z drugiej mocy przemiany. - Jest uznaniem tego, że życie zawsze jest darem, jest podarkiem, który złożony w ręce Boga zyskuje moc rozmnożenia. Ojciec nasz nigdy nas nie opuszcza, wszystko pomnaża - powiedział papież.
Mówiąc o "przekazywaniu" Franciszek przypomniał, że we współ-dzieleniu ludzie znajdują źródło radości i doświadczenie zbawienia. - Jezus potrafił wprawić w ruch swoich uczniów, wszyscy dzielili się tym, co mieli, przeobrażając to w dar dla pozostałych, jedli aż do sytości i, choć to zaskakujące, zostały resztki: zebrali ich siedem koszy. Pamięć podjęta, pobłogosławiona i przekazana zawsze nasyci lud - wyjaśnił Ojciec Święty.
Nawiązując do hasła V Kongresu Eucharystycznego: "Chlebem dzielonym dla życia świata", papież przypomniał, że Eucharystia jest sakramentem komunii, który sprawia, że "wychodzimy z indywidualizmu, aby przeżywać razem dalszą drogę".
Franciszek zaznaczył, że Kościół jest wspólnotą pamięci. - Aktualizuje z pokolenia na pokolenie w różnych zakątkach naszej ziemi tajemnicę Chleba Życia. Nie jesteśmy samotni, odizolowani, ale jesteśmy ludem pamięci aktualizowanej i stale przekazywanej - przekonywał papież i dodał, że "życie pełne pamięci potrzebuje innych, wymiany, spotkania, rzeczywistej solidarności, która jest zdolna wejść w logikę przyjmowania, błogosławienia i przekazywania, w logikę miłości".
Na zakończenie wezwał, by Maryja była dla nas dzisiaj przykładem ufania w dobroć Pana, który czyni wielkie rzeczy dzięki pokorze swych sług.
Wezwania modlitwy wiernych odczytano nie tylko po hiszpańsku, ale także w indiańskich językach: guarani, keczua i ajmara.
Przed końcowym błogosławieństwem głos zabrał metropolita Santa Cruz de la Sierra. - Błogosławimy Cię, Papieżu Franciszku, zwiastunie przebaczenia, pojednania i pokoju na całym świecie za ogłoszenie Jubileuszu Miłosierdzia. Radośnie się w niego włączmy, aby być świadkami miłosiernego oblicza Ojca w naszej rzeczywistości, która potrzebuje wzajemnego pojednania i uleczenia tylu otwartych ran, uraz oraz wyplenienia skorumpowanego i stronniczego wymiaru sprawiedliwości - powiedział abp Sergio Alfredo Gualberti Calandrina.
Zaznaczył, że Boliwia poszukuje nowego kształtu, który będzie wyrazem jej obiektywnej i najgłębszej tożsamości, zgodnej z jej korzeniami historycznymi, duchowymi i kulturowymi, aby była "wspólnym domem dla wszystkich, w poszanowaniu różnorodności oraz w zgodnej i owocnej komplementarności różnych kultur indiańskich, kreolskiej i metyskiej".
Hierarcha podziękował papieżowi za jego świadectwo, które prowadzi nas do bycia "Kościołem w stanie misji". Zapowiedział, że pobłogosławiony za chwilę przez Franciszka krzyż misyjny będzie towarzyszył Kościołowi w Boliwii i w całej Ameryce w drodze ku V Amerykańskiemu Kongresowi Misyjnemu, jaki odbędzie się w tym mieście w 2018 r.
Papież pobłogosławił krzyże i rozesłał misjonarzy - duchownych i świeckich - którzy będą głosić Ewangelię na całym kontynencie. Stali oni przed Ojcem Świętym z flagami swoich państw w dłoniach. Biskupowi diecezji Tarija Franciszek przekazał na piśmie swoje przesłanie na V Krajowy Kongres Eucharystyczny. Po końcowym błogosławieństwie podziękował zgromadzonym za udział we Mszy św. i poprosił ich, by się za niego modlili.
Z placu Chrystusa Odkupiciela papież pojechał na obiad do swej rezydencji w domu emerytowanego arcybiskupa Santa Cruz, kard. Julio Terrazasa Sandovala. Następnie w szkole Don Bosco spotkał się z kapłanami, osobami konsekrowanymi i seminarzystami.
Nie poddawajcie się obojętnej duchowości zappingu
Witając w sali gimnastycznej salezjańskiej szkoły Don Bosco Franciszka delegat boliwijskiego episkopatu ds. życia konsekrowanego, bp Roberto Bordi OFM przedstawił wyzwania duszpasterskie, przed jakimi stoi tamtejszy Kościół, starający się nieść wszystkim Ewangelię. Zaznaczył, iż w Boliwii kapłani, diakoni, zakonnicy i zakonnice są obecni we wszystkich częściach kraju, a ich praca ma charakter wybitnie misyjny. Angażują się oni w różne dzieła apostolskie, zdając sobie sprawę z pilnej potrzeby ewangelizacji. Tamtejsi katolicy muszą bowiem stawić czoła "atakowi sekularyzmu i materializmu ze wszystkimi ich tragicznymi konsekwencjami w dziedzinie życia osobistego, rodzinnego i społecznego. "Niepokoi nas niemoralność, korupcja, handel narkotykami, alkoholizm, rozpad rodziny, brak bezpieczeństwa socjalnego, konfrontacje polityczne i ideologiczne, niesprawiedliwość i ubóstwo" - powiedział bp Bordi, dodając, że mimo to duchowieństwo nie traci ducha.
Następnie swoje świadectwa złożyli: rektor wyższego seminarium duchownego archidiecezji Cochabamba, który podkreślił wspólnotowy charakter pracy duszpasterskiej w Boliwii, zakonnica pracująca w szkolnictwie, która wskazała na znaczenie muzyki w kształtowaniu wiary i osobowości. Po jej wystąpieniu zaśpiewał chór. Wreszcie alumn seminarium pochodzący z rodziny górniczej przedstawił historię swojego powołania, osadzonego w ciężkiej pracy fizycznej i żarliwej pobożności, jakiej nauczył się w domu.
Po słowach modlitwy odczytano fragment Ewangelii mówiącej o uzdrowieniu niewidomego Bartymuesza pod Jerychem (Mk 10, 46-52).
- Cieszę się, że spotkałem się z wami, aby podzielić się radością, która napełnia serce i całe życie misyjnych uczniów Jezusa - wyznał Franciszek i podziękował za pozdrowienia bp Roberto Bordiemu oraz świadectwa o. Miguelowi, s. Gabrieli i seminarzyście Damianowi.
Papież nawiązał do Ewangelii św. Marka mówiącym o Bartymeuszu, ślepcu i żebraku, który znajdował się na poboczu drogi, porzucony, gdy, uświadomiwszy sobie, że przechodzi Jezus, zaczął krzyczeć. Ojciec Święty zwrócił uwagę na dwie sprawy: z jednej strony krzyk żebraka i z drugiej różne reakcje uczniów. - Wydaje się, że Ewangelista chciał nam pokazać, jakie echo napotyka krzyk Bartymeusza w życiu ludzi i tych, którzy poszli za Jezusem. Jak reagują na ból tego, który znajduje się na poboczu drogi, tego, który jest przepełniony bólem - powiedział Ojciec Święty.
Zdaniem Franciszka są trzy odpowiedzi na krzyki ślepca i przedstawił je słowami samej Ewangelii: "Przechodzić. Zamilcz. Odwagi, powstań".
Mówiąc o "przechodzeniu" papież przypomniał, że jest ono echem obojętności, przechodzenia obok problemów i przekonania, że one nas nie dotyczą. Jest to pokusa oswajania się z bólem, przyzwyczajania się do niesprawiedliwości. Postawę taką nazwał duchowością zappingu - bezrefleksyjności .
- Ktoś przechodzi raz i drugi, ale nic nie pozostawia po sobie. Są to ci, którzy sięgają po najnowsze wiadomości, po najnowszy bestseller, ale nie potrafią nawiązać kontaktu, relacji, zaangażować się - powiedział Franciszek i zwrócił uwagę, że obojętne przechodzenie "bez wysłuchania się w ból ludzi, bez zakorzeniania się w ich życiu, w ich ziemi to tak, jakby słuchać Słowa Bożego, nie pozwalając, aby zapuszczało ono korzenie w naszym wnętrzu i było płodne".
Rozważając słowo "zamilcz" papież przypomniał, że jego znaczeniem jest: "nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj". Zdaniem Franciszka taka postawa jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych.
- Wydawałoby się im właściwe, aby znaleźli w nim miejsce wyłącznie `upoważnieni`, `kasta wyróżnionych`, która powoli się odgradza, odróżniając się od swego ludu. Z tożsamości uczynili sprawę wyższości - powiedział Ojciec Święty i dodał: "Słuchają, ale nie słyszą, patrzą, ale nie widzą". - Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi - oto część tajemnicy serca kapłańskiego - podkreślił.
Mówiąc o "odwadze" papież zwrócił uwagę, że Jezus słysząc wołanie niewidomego żebraka wychodzi z anonimowości tłumu, nawiązuje z nim kontakt, identyfikuje się z nim pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los i w ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił.
- Daleki od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie, które nie zatrzymuje się, nie słucha i nie solidaryzuje się z drugą osobą - mówił papież.
Podkreślił, że współczucie nie jest zappingiem, nie oznacza przemilczania bólu, ale przeciwnie - jest właściwą logiką miłości. - Jest to logika, która skupia się nie na strachu, ale na wolności, jaka rodzi się z kochania i stawia dobro innego ponad wszystko inne. Jest to logika, która rodzi się z braku strachu przed zbliżaniem się do bólu naszego ludu. Chociaż wielokrotnie jest niczym więcej jak tylko byciem u jego boku i uczynieniem z tej chwili okazji do modlitwy - wyjaśniał Franciszek.
Papież przypomniał, że osoby duchowne nie są świadkami ideologii, jakiegoś przepisu, sposobu uprawiania teologii, lecz są świadkami "uzdrawiającej i miłosiernej miłości Jezusa". - Jesteśmy świadkami Jego działania w życiu naszych wspólnot - podkreślił.
Franciszek zachęcił duchownych aby nie poddawali się obojętności zappingu a byli świadkami miłosierdzia. "Nie dlatego, że jesteśmy wyjątkowi, nie dlatego, że jesteśmy lepsi, nie dlatego, że jesteśmy funkcjonariuszami Boga, ale tylko dlatego, że jesteśmy wdzięcznymi świadkami miłosierdzia, które nas przemienia" - powiedział Franciszek.
- Nie jesteśmy sami na tej drodze. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą - zaznaczył i wskazał na przykłady hiszpańskiej błogosławionej Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa (1889-1943) założycielce Instytutu Sióstr Misjonarek Krzyżowych Kościoła w Oruro w Boliwii oraz pochodzącej z Boliwii słudze Bożej Virginii Blanco Tardio (1916-90), świeckiej działaczki Akcji Katolickiej oddanej całkowicie ewangelizacji oraz trosce o ubogich i chorych.
- One i tylu innych są bodźcem na naszej drodze. Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi - powiedział na zakończenie Franciszek.
Zgromadzeni wspólnie odmówili modlitwę "Ojcze nasz", a następnie Ojciec Święty udzielił swego błogosławieństwa.
Globalizacja nadziei zamiast globalizacji wykluczenia!
Ze szkoły salezjańskiej Ojciec Święty przejechał w papamobilu do ośrodka wystawowego Expo Feria, gdzie odbywa się II Spotkanie Światowe Ruchów Ludowych. W jego organizację zaangażowane są Papieska Rada "Iustitia et Pax" oraz Papieska Akademia Nauk Społecznych. Jest to drugie spotkanie ruchów ludowych, będące kontynuacją poprzedniego, które odbyło się w dniach 27-29 października ub. roku w Rzymie.
Przed wejściem czekał na Ojca Świętego prezydent Boliwii Evo Morales. Wspólnie przeszli przez halę na specjalnie przygotowaną scenę, gdzie zajęli miejsca również przedstawiciele różnych ruchów społecznych i organizacji z wielu krajów świata.
Na sali, a także wśród sporego tłumu, który znajdował się w sektorach poza halą, byli przedstawiciele różnych organizacji związkowych, ekolodzy, robotnicy i przedstawiciele ruchów społecznych. Wielu z nich miało ze sobą emblematy kojarzone z partiami lewicowymi czy np. z rewolucją kubańską.
Ojca Świętego powitał prezydent Evo Morales, na którego kurtce widniała podobizna Che Guevary. Franciszek pozdrawiany entuzjastycznie przez zgromadzonych zajął miejsce za stołem prezydialnym. Odczytano "Kartę z Santa Cruz" - dokument podsumowujący tego spotkania. Wskazano w nim na konieczność zmiany systemu gospodarczego świata, aby nie było wykluczenia społecznego, ucisku, destrukcji środowiska naturalnego człowieka. Ponadto podkreślono konieczność promocji ludów pierwotnych, zapewnienia godnej pracy, włączenia imigrantów, aby solidarność była ważniejsza niż zysk, zapewnienia godnych mieszkań.
Zgromadzeni zapewnili o swym zaangażowaniu w budowanie pokojowych relacji między narodami. Stanowczo potępili imperializm oraz różne formy kolonializmu i przemocy.
Z kolei głos zabrał prezydent Boliwii Evo Morales, witając "brata papieża Franciszka" przypomniał, że sam pochodzi ze środowiska najbardziej dyskryminowanego i prześladowanego. Wskazał na konieczność walki z "imperializmem północnoamerykańskim" oraz różnymi formami kolonializmu. Podkreślił także znaczenie rewolucji społecznej, którą zainicjował oraz walki o ochronę środowiska naturalnego człowieka. Wyraził zadowolenie z faktu, że boliwijska gospodarka jest coraz bardziej socjalistyczna, pozwalając na zredukowanie ubóstwa. Morales krytycznie ocenił światowe organizacje finansowe, zwłaszcza w kontekście kryzysu greckiego. Wyraził także wdzięczność Franciszkowi, który jest katolikiem, ale z którym dzieli te same poglądy w sprawach społecznych.
Franciszek wyraził radość, że może znowu zobaczyć i debatować nad najlepszymi sposobami przezwyciężenia poważnych niesprawiedliwości, jakie znoszą wykluczeni na całym świecie.
Podziękował, że tak jak podczas pierwszego Spotkania w Rzymie w 2014 r. i dzisiaj w Santa Cruz de la Sierra może usłyszeć o braterstwie, stanowczości, zaangażowaniu i pragnieniu sprawiedliwości.
Franciszek zapewnił, że podobnie jak Ruchy Ludowe opowiada się za: ziemią, domem i pracą dla wszystkich. - Powiedziałem to i powtarzam raz jeszcze: są to święte prawa. Warto, warto o nie walczyć. Niech krzyk wykluczonych zostanie usłyszany w Ameryce Łacińskiej i na całej ziemi - powiedział papież.
Potrzeba zmiany!
Zaznaczył, że świat potrzebuje zmiany a problemy które należy rozwiązać dotyczą Ameryki Łacińskiej i całej ludzkości. Zastrzegł, że dziś żadne państwo nie może rozwiązać ich na własną rękę.
Franciszek zadał zasadnicze pytania: Czy uznajemy, że nie jest dobra sytuacja w świecie, w którym jest tylu chłopów bez ziemi, tyle rodzin bez domu, tylu pracowników bez praw, tyle osób zranionych w swej godności? Czy uznajemy, że sytuacja nie zmierza ku lepszemu, kiedy wybucha wiele bezsensownych wojen, a w naszych dzielnicach narasta bratobójcza przemoc? Czy uznajemy, że sytuacja nie zmierza w dobrym kierunku, gdy gleba, woda, powietrze i wszystkie byty stworzone są nieustannie zagrożone?
Franciszek raz jeszcze powtórzył: "chcemy zmiany, prawdziwej zmiany, zmiany struktur" i dodał: "Ten system jest już nie do wytrzymania, nie mogą go znieść chłopi, pracownicy, wspólnoty, narody... Nie znosi go już ziemia, siostra Matka Ziemia, jak mawiał św. Franciszek".
Podkreślił, że chodzi o zmianę, które dotknęłaby całego świata, ponieważ dzisiejsza współzależność globalna wymaga globalnej odpowiedzi na problemy lokalne. - Globalizacja nadziei, rodząca się w narodach i narastająca wśród ubogich musi zastąpić ową globalizację wykluczenia i obojętności! - zaapelował Franciszek.
Zwrócił uwagę, że dziś wspólnota naukowa przyjmuje to, o czym od dawna alarmują ubodzy: w ekosystemie dochodzi do szkód być może nieodwracalnych.
- W niemal dziki sposób karzemy Ziemię, ludy i osoby. Po wielkim cierpieniu, śmierci i zniszczeniach czujemy smród tego, co Bazyli z Cezarei nazywał "gnojem diabła" - powiedział Franciszek i wskazał na niepohamowaną ambicję pieniądza.
- Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, kiedy zachłanność na pieniądze sprawuje kontrolę nad całym systemem społeczno-gospodarczy, to rujnuje społeczeństwo, skazuje człowieka, czyni go niewolnikiem, niszczy braterstwo międzyludzkie, popycha naród przeciw narodowi i, jak widać, zagraża także temu naszemu wspólnemu domowi - mówił Franciszek i nazwał tę sytuację "subtelną dyktaturą".
Pytając co może zrobić ze swoją sytuacją zbieracz kartonów, odpadów, sprzątaczka, recyklerka, rzemieślnik, wędrowny handlarz, przewoźnik, pracownik wykluczony, wieśniaczka, Indianka, rybak, student, młody człowiek, aktywista, misjonarz przemierzający slumsy Franciszek odpowiedział: "Dużo! Możecie wiele zrobić. Wy, najpokorniejsi, wykorzystywani, ubodzy i wykluczeni możecie zrobić wiele. Śmiem twierdzić, że przyszłość ludzkości jest w dużej mierze w waszych rękach, w waszej zdolności do organizowania i wspierania twórczych alternatyw w codziennym dążeniu do trzech T: trabajo, techo, tierra [praca, mieszkanie, ziemia], a także w waszym czynnym udziale w najważniejszych procesach zmian na szczeblu narodowym, regionalnym i globalnym. Nie dajcie się zastraszyć!"
Papież przestrzegł przed zmianami struktury, której nie towarzyszy szczere nawrócenie postaw i serca gdyż doprowadza to na dłużą czy krótszą metę do zbiurokratyzowania, skorumpowania i przegranej.
Podkreślił konieczność spoglądania w konkretne oblicze osób cierpiących. - Kiedy wspominamy te "twarze i imiona" jesteśmy dogłębnie wstrząśnięci w obliczu wielkiego cierpienia i wzruszamy się... Ponieważ "widzieliśmy i usłyszeliśmy" nie zimne statystyki, ale rany cierpiącej ludzkości, nasze rany, nasze ciało - mówił Franciszek i dodał: "Różni się to zdecydowanie od abstrakcyjnego teoretyzowania lub eleganckiego oburzenia".
Papież z podziwem ocenił pracę członków ruchów ludowych, którzy działają na rzecz "trzech T": ziemi, mieszkania i pracy mimo narzuconych im niesprawiedliwych realiów.
- Mimo to nie poddajecie się przeciwstawiając czynny opór bałwochwalczemu systemowi, który wyklucza, poniża i zabija - powiedział i z uznaniem mówił o ich codziennym heroizmie, który pozwala wypełniać przykazanie miłości nie na podstawie idei czy koncepcji, ale w oparciu o prawdziwe spotkanie między ludźmi, bo nie kochamy ani koncepcji ani idei.
- Gratuluję wam z tego powodu. Niech Bóg obdarzy was odwagą, radością, wytrwałością i pasją do dalszego zasiewu! - powiedział Franciszek a przywódców prosił aby nie tracili zakorzenienia w bliskości i budowali na solidnych fundamentach, na rzeczywistych potrzebach i żywym doświadczeniu braci, chłopów i rdzennej ludności, robotników wykluczonych i rodzin zepchniętych na margines.
- Głosząc Ewangelię Kościół nie może i nie powinien być obcy temu procesowi - stwierdził Ojciec Święty i wskazał na wielu księży i asystentów duszpasterskich, którzy wspierają wykluczonych na całym świecie i zachęcił ich do współpracy z ruchami ludowymi, co może wzmocnić procesy zmian.
Przestrzegł aby nie oczekiwać od papieża jakiejś konkretnej recepty. - Ani papież, ani Kościół nie mają monopolu na interpretację rzeczywistości społecznej i propozycji rozwiązań współczesnych problemów. Ośmielam się powiedzieć, że nie istnieje recepta. Historię budują pokolenia, które następują jedno po drugim w obrębie ludów, które idą poszukując własnej drogi, w poszanowaniu wartości, jakie Bóg umieścił w sercu - powiedział Franciszek.
Gospodarki w służbie ludów
Papież zaproponował trzy główne zadania, które wymagają zdecydowanego wsparcia wszystkich ruchów ludowych. Pierwszym zadaniem jest umieszczenie gospodarki w służbie ludów.
- Ludzie i natura nie powinni służyć pieniądzom. Powiedzmy NIE ekonomii wykluczenia i nierówności, w której pieniądz panuje zamiast służyć. Taka ekonomia zabija. Taka ekonomia wyklucza. Taka ekonomia niszczy Matkę Ziemię - powiedział papież i zwrócił uwagę, że gospodarka nie powinna być mechanizmem gromadzenia, ale odpowiednim zarządzaniem wspólnym domem.
- Chodzi o gospodarkę, w której człowiek, w zgodzie z przyrodą organizuje cały system produkcji i dystrybucji, tak aby możliwości i potrzeby każdego znalazły właściwe miejsce w wymiarze społecznym - stwierdził papież i podkreślił, że taka gospodarka jest nie tylko pożądana i konieczna i nie jest jakąś utopią czy fantazją. - Jest to perspektywa niezwykle realistyczna" - stwierdził
Zwrócił uwagę, że sprawiedliwy podział owoców ziemi i ludzkiej pracy nie jest zwykłą filantropią. - Jest obowiązkiem moralnym a dla chrześcijan ten obowiązek jest jeszcze silniejszy: jest to przykazanie" - podkreślił papież i zauważył, że plany pomocowe, służące w pewnych sytuacjach awaryjnych, należy uważać tylko za odpowiedzi tymczasowe. "Nigdy nie będą w stanie zastąpić prawdziwej integracji: tej, która daje pracę godną, wolną, twórczą, uczestniczącą i solidarną - stwierdził Franciszek.
Zwrócił uwagę, że ruchy ludowe odgrywają istotną rolę, nie tylko wymagając i protestując, ale zasadniczo tworząc. - Jesteście poetami społecznymi: twórcami miejsc pracy, budowniczymi domów, producentami żywności, przede wszystkim dla odrzuconych przez światowy rynek - powiedział papież i wskazał na przykłady gospodarki ludowej m. in. na jarmarki z produktami regionalnymi czy spółdzielnie zbieraczy tektury. - Jakże to odmienne od tego, iż odrzuceni z oficjalnego rynku są wykorzystywani jako niewolnicy! - stwierdził
Zaapelował do rządy, które postawiły sobie za zadanie nakierowania gospodarki na służbę ludzi aby wspierały umacnianie, doskonalenie, koordynację i rozszerzenie tych form gospodarki ludowej oraz produkcji wspólnotowej, co wiąże się to z poprawieniem warunków pracy, zapewnieniem odpowiedniej infrastruktury i zagwarantowaniem pełnych praw pracownikom tego sektora alternatywnego.
Zjednoczenie na drodze pokoju i sprawiedliwości
Jako drugie zadanie wymagające zdecydowanego wsparcia wszystkich ruchów ludowych Franciszek wskazał na zjednoczenie naszych narodów na drodze pokoju i sprawiedliwości.
- Ludy świata pragną być architektami własnego losu. Chcą iść w pokoju swoją drogą ku sprawiedliwości. Nie chcą kurateli czy ingerencji, w których silniejszy podporządkowuje sobie słabszego. Chcą, aby szanowano ich kulturę, język, procesy społeczne i tradycje religijne - powiedział Franciszek i stwierdził, że żadne mocarstwo faktyczne czy ustanowione nie ma prawa, by pozbawiać kraje ubogie pełnego korzystania z ich suwerenności i jeśli to czyni, wówczas mamy do czynienia z nowymi formami kolonializmu,
Papież zwrócił uwagę, że nowy kolonializm przybiera rozmaite fasady. Czasami jest to anonimowa siła bożka pieniądza: korporacje, kredytodawcy, niektóre umowy o rzekomym "wolnego handlu" oraz narzucanie programów "oszczędnościowych", które coraz bardziej "zaciskają pasa" pracownikom i ubogim. Ponadto monopolistyczna koncentracja środków przekazu dążąca do narzucenia wyobcowujących wzorców konsumpcji i pewnej jednolitości kulturowej jest inną formą, jaką przyjmuje nowy kolonializm. - Jest to kolonializm ideologiczny - stwierdził papież.
Przypomniał, że żaden z wielkich problemów ludzkości nie może być rozwiązany bez współdziałania między państwami i narodami na poziomie międzynarodowym i podkreślił, że współdziałanie nie jest równoznaczne z narzucaniem, nie jest podporządkowaniem jednych interesom innych. - Powiedzmy NIE starym i nowym formom kolonializmu. Powiedzmy TAK spotkaniu między narodami i kulturami. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój - zaapelował Franciszek.
Pokornie proszę o przebaczenie
Papież przypomniał, że w imię Boga popełniono wiele poważnych grzechów przeciwko rdzennym mieszkańcom Ameryki. - Tak jak święty Jan Paweł II, proszę, aby Kościół "uklęknął przed obliczem Boga i błagał o przebaczenie za dawne i obecne grzechy swoich dzieci". I chcę wam powiedzieć, chciałbym to stwierdzić bardzo jasno, tak jak to uczynił Jan Paweł II: pokornie proszę o przebaczenie, nie tylko win samego Kościoła, ale także za zbrodnie przeciwko ludności tubylczej podczas tak zwanego podboju Ameryki - powiedział papież.
Wskazał na wszystkich wierzących i niewierzących, by pamiętali o wielu biskupach, kapłanach i świeckich, którzy głosili i głoszą Dobrą Nowinę o Jezusie z odwagą i łagodnością, szacunkiem i w pokoju; którzy na swej życiowej drodze pozostawili poruszające dzieła pomocy w rozwoju i dzieła miłości, często u boku pierwotnych mieszkańców, czy też towarzysząc ruchom ludowym, nawet aż po męczeństwo.
Franciszek podkreślił, że Kościół, jego synowie i córki stanowią część tożsamości narodów Ameryki Łacińskiej. - Tożsamości, którą czy to tutaj, czy też w innych krajach, niektóre władze starają się wymazać, może dlatego, że nasza wiara jest rewolucyjna, ponieważ nasza wiara stanowi wyzwanie dla tyranii bożka pieniądza - powiedział papież i wskazał na Bliski Wschód i w inne części świata, gdzie wielu naszych braci jest prześladowanych, torturowanych, zabijanych z powodu swojej wiary w Jezusa.
Obrona Matki Ziemi
Jako trzecie zadanie wymagające zdecydowanego wsparcia wszystkich ruchów ludowych Franciszek wymienił obronę Matki Ziemi. - Wspólny dom nas wszystkich jest plądrowany, dewastowany, bezkarnie upokarzany. Tchórzostwo w jego obronie jest grzechem ciężkim - powiedział Franciszek i zaznaczył, że na ten temat wypowiedział się wystarczająco w swojej encyklice "Laudato si’". - Proszę was, w imię Boga, abyście bronili Matki Ziemi - zaapelował.
Na zakończenie Franciszek podkreślił, że ludzkości jest nie tylko w rękach wielkich przywódców, wielkich mocarstw i elit ale jest ona przede wszystkim w rękach ludów, w ich zdolności do organizowania się, a także w ich rękach, które nawadniają pokorą i pewnością ten proces zmian. - Ja wam w tym towarzyszę - podkreślił papież i zapewnił o modlitwie za ruchy ludowe. Poprosił też o modlitwę w swojej intencji, a tych, którzy nie mogą się modlić, by posłali jemu "dobre fale".
Po przemówieniu Ojcu Świętemu wręczono robotniczy kask, a następnie papież wymienił uściski rąk z niektórymi ze zgromadzonych. Spotkanie zakończyło się godzinę później niż zakładano.
Na zakończenie intensywnego drugiego dnia wizyty w Boliwii Franciszek odwiedził jeszcze prywatnie emerytowanego arcybiskupa tego miasta kard. Julio Terrazasa Sadovala. Od kilku tygodni 79-letni purpurat przebywa z powodu złego stanu zdrowia w "Clinica Inconor". Jak donoszą boliwijskie media Ojciec Święty rozmawiał z kardynałem prawie pół godziny.
Dzisiaj w ostatnim dniu pobytu w Boliwii papież złoży przed południem wizytę w ośrodku reedukacyjnym Palmasola, spotka się z biskupami Boliwii w kościele parafialnym pw. Świętego Krzyża i o godz. 13.00 (19.00 czasy polskiego) - odleci do Asunción. Przylot na międzynarodowe lotnisko im. Silvia Pettirossiego w stolicy Paragwaju przewidziany jest na godz. 15.00 (21.00 czasu polskiego). Po ceremonii powitania, kurtuazyjnej wizycie u prezydenta Republiki w pałacu Lopezów papież spotka się z władzami i korpusem dyplomatycznym.
Spotkanie z duchowieństwem Boliwii 10.07.2015 from DEON.pl on Vimeo.
Skomentuj artykuł