Papież chciałby nierozpoznany iść do pizzerii

Papież chciałby nierozpoznany iść do pizzerii
(fot. PAP/EPA/GIORGIO ONORATI)
Logo źródła: Radio Watykańskie RV / ptt

Pytany, jak teraz przeżywa swój pontyfikat, Franciszek odparł, że brakuje mu zasadniczo jedynie możliwości pójścia incognito na pizzę czy na spacer. "Ale i do tego można się przyzwyczaić" - zaznaczył Papież w wywiadzie jakiego udzielił dziennikarce Valentinie Alazraki z meksykańskiej sieci medialnej Televisa. W wywiadzie poruszane były tematy migracji, handlu narkotykami, reformy Kurii Rzymskiej i wyzwań, przed jakimi stoi Synod o rodzinie.

W pierwszym rzędzie padło oczywiście pytanie o Meksyk i o rezygnację z odwiedzin tego kraju w ramach planowanej podróży do USA. Papież wyjaśnił, że nie mógł poprzestać na wizycie w jakiejś przygranicznej miejscowości, nie nawiedzając sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe. W tym kontekście Ojciec Święty podjął temat migracji, wskazując, że na szczeblu globalnym jest to problem bardzo bolesny i że cieszy go rewidowanie przez Europę dotychczasowej polityki migracyjnej, biorąc pod uwagę ludzkie cierpienie.

DEON.PL POLECA

Wśród pytań nie zabrakło odniesienia do wydarzeń sprzed dwóch lat i niespodziewanego wyboru na Następcę Piotra kard. Jorge Bergoglio. Papież potwierdził, że i dla niego było to zaskoczenie, bo przyjechał do Rzymu tylko z małą walizką, zamierzając na Wielki Tydzień wrócić do Buenos Aires. Nawet przygotował homilię na Niedzielę Palmową. Wiedział zresztą, że nie był brany pod uwagę w rankingach tzw. papabili. Konklawe przebiegło jednak inaczej. Franciszek mimo nacisków dziennikarki zaprzeczył, jakoby już na konklawe z 2005 r. otrzymał wiele głosów. Przyznał natomiast, że tego rodzaju głosowania są same w sobie ciekawe, choćby z uwagi na znaczne rozproszenie początkowe głosów sporej części elektorów. Tak było też przed dwoma laty.

"Naprawdę, aż do tamtego południa nic nie było. A potem coś się stało, nie wiem - opowiadał Franciszek. - Na obiedzie dotarł do mnie jakiś dziwny sygnał: zaczęto mnie pytać o zdrowie itp. A kiedy wróciliśmy po południu, wszystko już było przyklepane. Całość skończyła się w dwóch głosowaniach. Dla mnie też to było zaskoczenie. Przy pierwszym głosowaniu popołudniowym, kiedy spostrzegłem, że może dojść do czegoś nieodwracalnego, miałem obok przyjaciela, kard. Hummesa. W połowie tego głosowania, kiedy zaczęło to być widoczne, powiedział mi do ucha: «Nic się nie przejmuj, tak działa Duch Święty». Nawet mnie to rozbawiło. A kiedy przy drugim głosowaniu, kiedy policzono dwie trzecie głosów i jak zwykle rozległy się oklaski, ucałował mnie i powiedział, żebym nie zapominał o ubogich. To zdanie utkwiło mi w głowie i doprowadziło do wyboru imienia. Podczas głosowania odmawiałem Różaniec. Zazwyczaj odmawiam codziennie trzy części, a wtedy czułem wielki pokój, niemal do nieprzytomności. To trwało aż do końca i ten pokój to dla mnie był znak, że Bóg tak chce. I od tamtego czasu nie straciłem go aż do tej pory. To coś wewnętrznego, jakby prezent. A potem już nie wiem, co się ze mną działo. Kazali mi wstać, zapytali się, czy przyjmuję. Powiedziałem, że tak. Zupełnie nie wiem, czy kazali mi złożyć przysięgę. Nie pamiętam, miałem w sobie pokój. Poszedłem przebrać sutannę. A kiedy wróciłem, najpierw uściskałem kard. Diaza, który siedział na wózku, potem innych kardynałów. Następnie poprosiłem wikariusza Rzymu oraz kard. Hummesa, żeby mi towarzyszyli. To nie było przewidziane w protokole. Poszliśmy na modlitwę do Kaplicy Paulińskiej, podczas gdy kard. Tauran ogłaszał imię. Potem wyszedłem i nie wiedziałem, co powiedzieć. A co było dalej, to sami byliście świadkami".

Jedno z pytań dotyczyło długości obecnego pontyfikatu. Ojciec Święty odpowiedział, że nie spodziewa się dłuższego niż 4-5 lat, ale jak zaznaczył, to tylko intuicja. Nie potwierdził przy tym ani nie zaprzeczył, czy skorzysta z możliwości, jaką otworzył swoją rezygnacją Benedykt XVI, choć Franciszek negatywnie odniósł się do pomysłu instytucjonalnego ograniczenia pontyfikatu np. do 80. roku życia Papieża.

Kolejne z pytań dotyczyło reformy Kurii Rzymskiej. Franciszek odpowiedział, że wszelka zmiana zaczyna się w sercu i polega na nawróceniu w sposobie życia.

"Uważam, że mamy tu do czynienia z ostatnim dworem w Europie - stwierdził Papież. - Inne się zdemokratyzowały, nawet te najbardziej klasyczne. Jest coś w papieskim dworze, co mocno podtrzymuje tę nieco atawistyczną tradycję. I nie mówię tego z lekceważeniem, bo to kwestia kultury. To trzeba zmienić. Można utrzymać charakter dworski, jednak będąc roboczą grupą w służbie Kościoła, biskupów. To w oczywisty sposób wymaga osobistego nawrócenia. Pani to wie lepiej ode mnie. Kiedy wyszły dokumenty Vatileaks i oddano pod sąd kamerdynera, to nie są drobne rzeczy, prawda? Tak samo, gdy mówimy o poważnych kwestiach moralnych, sprawach ekonomicznych, czy z drugiej strony o drobnych skandalikach. To wszystko wychodzi na jaw i to trzeba uzdrowić. Stąd potrzeba nawrócenia, poczynając od samego Papieża, bo to jego podstawowy obowiązek".

Inne pytanie dziennikarki dotyczyło przygotowywanej sesji zwyczajnej Synodu Biskupów oraz spodziewanych zmian w podejściu np. do osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach czy do relacji homoseksualnych. W odpowiedzi Franciszek zaznaczył, że tego rodzaju oczekiwania są przesadzone. Tymczasem w Kościele potrzeba nowego podejścia duszpasterskiego w obliczu dogłębnego kryzysu małżeństwa i rodziny. Dotyczy to także sytuacji nieregularnych, jednak ogólnie chodzi o to, by nadać odpowiednią wagę sakramentowi małżeństwa, tak by nie był on, jak to się często zdarza, wydarzeniem społecznym, ale aktem wiary.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież chciałby nierozpoznany iść do pizzerii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.