Papież: chrześcijanie muszą modlić się za rządzących, nawet jeśli myślą inaczej
Papież Franciszek powiedział podczas mszy w poniedziałkową uroczystość patronów Rzymu, świętych Piotra i Pawła, że chrześcijanie powinni modlić się za rządzących, nawet jeśli myślą inaczej niż oni. "Czy tak czynimy, a może tylko mówimy i obrażamy?" - pytał.
Podczas mszy w bazylice Świętego Piotra papież poświęcił paliusze dla ponad 50 mianowanych w ciągu ostatniego roku metropolitów z 32 krajów. Są one symbolem jedności z Kościołem w Rzymie. Zgodnie ze zmianą wprowadzoną przed kilku laty przez Franciszka paliusze są nakładane arcybiskupom przez nuncjuszy apostolskich w kościołach metropolitalnych.
Ze względu na ograniczenia wynikające z pandemii w mszy w Watykanie uczestniczyło około 90 wiernych.
W homilii papież przypomniał, że święty Paweł zachęcał chrześcijan do modlitwy za wszystkich, a głównie za sprawujących władzę.
Franciszek wyjaśnił: "Jest to zadanie powierzone nam przez Pana. Czy tak czynimy? A może po prostu mówimy, obrażamy i tyle? Bóg oczekuje, że kiedy się modlimy, będziemy pamiętali także o tych, którzy nie myślą tak, jak my, o tych, którzy zamknęli nam drzwi przed nosem, o tych, którym trudno nam przebaczyć".
"Jesteśmy - jak zauważył - tak przyzwyczajeni do obrażania rządzących". "Epitetów jest wiele, ale ich nie powtórzę" - dodał.
Papież mówił też o dwóch patronach Rzymu: "Piotr był rybakiem, który spędzał dni z wiosłami i sieciami, Paweł – wykształconym faryzeuszem, nauczającym w synagogach. Kiedy wyruszyli na misję, Piotr zwrócił się do Żydów, Paweł do pogan".
Franciszek zwrócił uwagę na to, w jak trudnych czasach żyli obaj przyszli święci: "Herod szalał, prześladowania były gwałtowne, został zabity apostoł Jakub"; "zdaje się, że wspólnota zostaje pozbawiona głowy, każdy boi się o swoje życie".
"Jednak w tym tragicznym momencie nikt nie ucieka, nikt nie myśli o ratowaniu własnej skóry, nikt nie porzuca innych, ale wszyscy modlą się razem. Z modlitwy czerpią odwagę, z modlitwy pochodzi jedność silniejsza, niż jakiekolwiek zagrożenie" - wskazał papież.
Zaznaczył, że w dramatycznych chwilach nikt nie narzekał na zło i na prześladowania. "To bezużyteczne, a także nudne, by chrześcijanie marnowali czas, narzekając na świat, na społeczeństwo, na to, co nie funkcjonuje. Narzekania niczego nie zmieniają" - powiedział.
Jak wyjaśnił, wtedy chrześcijanie nikogo nie obwiniali, ale się modlili.
Dzisiaj, mówił Franciszek, nie trzeba "czczych słów, obiecujących to, co niemożliwe, ale świadectw, że Ewangelia jest możliwa".
"Nie potrzebujemy cudownych objawień, ale egzystencji ukazujących cud miłości Boga. Nie mocy, ale konsekwencji. Nie słów, lecz modlitwy. Nie proklamacji, ale służby. Nie teorii, lecz świadectwa" - wyjaśnił papież.
Wskazał ludziom Kościoła: "Nie musimy być bogaci, ale musimy miłować ubogich; nie zarabiać dla siebie, ale poświęcać się dla innych; nie potrzebujemy aprobaty świata, ale radości z powodu świata, który nadejdzie; nie skutecznych projektów duszpasterskich, ale pasterzy ofiarowujących swe życie".
Skomentuj artykuł