Papież do proboszczów: warto spojrzeć na naszą drogę wiary
O znaczeniu pamięci, nadziei i rozeznania dla wzrastania kapłanów w wierze mówił papież w czasie dorocznego spotkania z proboszczami Rzymu. Franciszek spotkał się z nimi w bazylice św. Jana na Lateranie. Gdy dotarł na miejsce, poprosił, aby zanim wygłosi medytację, mógł usiąść do konfesjonału i następnie przez prawie godzinę spowiadał księży.
W kilkudziesięciominutowym rozważaniu papież podkreślił, że wzrastanie w wierze to coś więcej, niż tylko formacja doktrynalna. Dokonuje się ono podczas spotkań z Bogiem w trakcie naszego życia. Zawsze jest też zakorzenione w krzyżu Chrystusa, który dla każdego chrześcijanina jest stałym punktem odniesienia.
"Wiara syci się i karmi pamięcią. Pamięcią Przymierza, które Pan zawarł z nami: On jest Bogiem naszych ojców i dziadków. Nie jest Bogiem z ostatniej chwili, Bogiem bez rodzinnej historii, Bogiem, który, aby odpowiedzieć na każdy nowy paradygmat, musiałby odrzucać, jako przestarzałe i bez wartości, te wcześniejsze - mówił Franciszek. - Rodzinna historia nigdy nie «wychodzi z mody»". Stare wydawać się będą ubrania i kapelusze dziadków, fotografie będą w kolorze sepii, ale miłość i odwaga naszych ojców, którzy trudzili się, abyśmy mogli być tutaj i posiadać to wszystko, co mamy, palą się wciąż żywym płomieniem w każdym szlachetnym sercu".
Franciszek apelował do księży, by dawali wiarygodne świadectwo. W tym celu zachęcał ich do spojrzenia wstecz na swą drogę wiary, ponieważ, jak podkreślił, można na niej znaleźć prawdziwe skarby, które pomogą lepiej zrozumieć naszą teraźniejszość. Zaznaczył, że to docieranie do korzeni jest prawdziwe rewolucyjne. "Im wyraźniejsza jest pamięć przeszłości, tym jaśniej otwiera się przyszłość, ponieważ można zobaczyć drogę rzeczywiście nową i odróżnić ją od tej, którą już szliśmy, a która zaprowadziła nas donikąd" - mówił papież. Podkreślił zarazem znaczenie rozeznania. "Warto zrobić krok w tył, tak by lepiej zobaczyć całą panoramę. Nie możemy ulegać pokusie, by rozwiązywać coś natychmiast. Nie poddawajmy się też sterylnemu pesymizmowi" - zachęcał Ojciec Święty.
"Jedną z najpoważniejszych pokus tłumiących zapał i odwagę jest poczucie przegranej, przemieniające nas w niezadowolonych i rozczarowanych pesymistów o posępnej twarzy. Nikt nie może podjąć walki, jeśli nie wierzy w zwycięstwo. Kto zaczyna bez ufności, stracił wcześniej połowę bitwy i zakopuje własne talenty - mówił Franciszek cytując swoją adhortację apostolską «Ewangelii gaudium». - Nawet z bolesną świadomością własnej kruchości trzeba kroczyć naprzód i nie poddawać się oraz przypominać sobie to, co Pan powiedział do św. Pawła: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Chrześcijański triumf jest zawsze krzyżem, ale krzyżem, który jednocześnie jest sztandarem zwycięstwa, który się wznosi z waleczną czułością przeciw napaściom zła. Zły duch przegranej jest bratem pokusy oddzielenia przed czasem ziarna od kąkolu, produktem lękliwego i egocentrycznego zniechęcenia. W każdym wypadku, w tych okolicznościach jesteśmy wezwani, by być ludźmi-amforami, by dać pić innym. Niekiedy amfora przekształca się w ciężki krzyż, ale właśnie na Krzyżu Pan, przebity, oddał się nam jako źródło wody żywej. Nie pozwólmy się okraść z nadziei!".
W swej medytacji Franciszek wiele mówił o wierze Piotra, dużo słabszej, jak przypomniał, od wiary wielu innych ludzi, których na swej drodze spotkał Jezus. Papież podkreślił, że pokusy i trudności oczyszczają wiarę i pozwalają nam w niej wzrastać. Stąd, jak dodał, to wypróbowanemu w wierze grzesznikowi Piotrowi Jezus powierzył misję umacniania wiary każdego z nas.
Na zakończenie spotkania z proboszczami Wiecznego Miasta Ojciec Święty sprezentował im książkę cenionego argentyńskiego spowiednika, zatytułowaną: "Nie bójcie się przebaczać".
Skomentuj artykuł