Na konferencji prasowej w niedzielę wieczorem na pokładzie samolotu w drodze z Dublina do Rzymu Franciszek zauważył, że często to sami rodzice wykorzystywanych dzieci ukrywają te czyny, bo im nie wierzą.
Rodzice kryją księdza, bo nie wierzą synowi czy córce
"Kiedy coś się widzi, należy natychmiast o tym mówić. To musi robić Lud Boży. Tyle razy to rodzice kryją wykorzystywanie ze strony księdza, bo nie wierzą synowi czy córce. Trzeba mówić"- podkreślił papież rozmawiając z dziennikarzami, którzy towarzyszyli mu w podróży do Irlandii.
Papież wyznał, że skutkiem sobotniego spotkania z ofiarami nadużyć był akt pokutny podczas niedzielnej Mszy św. w Dublinie. Dowiedział się od nich pewnych spraw, których nie znał wcześniej, na przykład o samotnych matkach, którym odbierano dzieci i oddawano do adopcji.
Zdaniem papieża jeśli są podejrzenia czy, jak mówił, "pół- dowody" pedofilii, nie ma nic złego w prowadzeniu postępowania. Ale często, dodał, jest też pokusa, by uznać kogoś za winnego, co - jak zaznaczył - "robią niektóre media".
Zwracając się do dziennikarzy powiedział: "Wasza praca jest delikatna, musicie relacjonować, ale zawsze zachowując zasadę domniemania niewinności, a nie - domniemania winy".
O oskarżeniach ze strony abp Vignano
Franciszka poproszono też o komentarz do zarzutów, jakie postawił mu w ogłoszonym we Włoszech liście były nuncjusz apostolski w USA, arcybiskup Carlo Maria Vigano, który twierdzi, że papież wiedział już pięć lat temu o wykorzystywaniu seksualnym, jakiego dopuszczał się były amerykański kardynał Theodore McCarrick.
"Nie powiem o tym ani słowa. Myślę, że dokument mówi sam za siebie"- stwierdził papież i wyraził opinię, że reporterzy mają "wystarczające zdolności dziennikarskie, by wyciągnąć wnioski".
Inny z dziennikarzy zadał pytanie o oskarżenia wysuwane pod adresem kard. Barbarina z Lyonu o tuszowanie przestępstw duchownych i żądania jego ustąpienia. Ojciec Święty podkreślił, że jeśli są jakieś dowody, nie widzi nic złego w prowadzeniu dochodzenia, pod warunkiem, że odbywa się to na fundamentalnej zasadzie prawnej, że nikt nie zakłada zła, dopóki nie jest ono udowodnione. Jednocześnie przestrzegł przed rzucaniem bezpodstawnych oskarżeń na niewinnych ludzi.
Kolejny dziennikarz pytał o tryb sądzenia biskupów oskarżanych o nadużycia seksualne. Ojciec Święty wyjaśnił, że początkowo planowano utworzenie specjalnego trybunału, ale ze względu na różne sytuacje, w różnych częściach świata lepszym rozwiązaniem wydaje się tworzenie dla konkretnych spraw sądów ad hoc. Zaznaczył, że kilku biskupów zostało już osądzonych, a ostatnim z nich był arcybiskup Guam, który złożył apelację.
Nie jesteśmy przeciwko aborcji z powodów religijnych
Papieża pytano również o wynik niedawnego referendum w Irlandii, w którym większość opowiedziała się za zniesieniem zakazu aborcji. Franciszek odpowiedział: "W kwestii aborcji wiecie, co myślę. To nie jest problem religijny, nie jesteśmy przeciwko aborcji z powodów religijnych".
"Jest to kwestia antropologiczna dotycząca etyczności czynu pozbycia się żyjącej istoty, by rozwiązać problem"- dodał papież.
Co papież powiedziałby ojcu, którego dziecko mówi, że jest homoseksualistą
Na pytanie o to, co powiedziałby ojcu, którego syn mówi mu, że jest homoseksualistą, Franciszek odparł: "Powiedziałbym mu, by po pierwsze się modlił, potem, by nie potępiał, by prowadził dialog, zrozumiał, znalazł przestrzeń dla syna czy córki".
"Zależy od wieku, w którym to się okazuje, ale nigdy nie powiem, że milczenie jest remedium. Ignorowanie homoseksualnego syna czy córki to brak ojcostwa lub macierzyństwa"- stwierdził papież.
Radził rodzicom, by mówili: "Jestem twoim ojcem, twoją matką, porozmawiajmy, nie wyrzucę ciebie z rodziny".
Rozsądnie przyjmować migrantów
Franciszek opowiedział się za "rozsądnym" przyjmowaniem migrantów. "Dlatego należy zaangażować w to całą Europę"- ocenił. Przypomniał, że Bóg nakazuje, by "przyjąć obcego" i że jest to "zasada moralna".
Franciszek wyznał, że uświadomił sobie po zamachach terrorystycznych w Brukseli w 2016 roku, że jego sprawcy byli Belgami, synami imigrantów "niezintegrowanych i żyjących w getcie"- dodał.
"Integracja jest warunkiem przyjęcia i potrzebna jest ostrożność ze strony rządzących w tej kwestii by przyjmować tyle osób, ile można zintegrować. A jeśli nie można ich zintegrować, lepiej nie przyjmować"- oświadczył papież.
Dodał, że widział nagranie wykonane w ukryciu pokazujące co dzieje się z tymi migrantami, którzy zostali cofnięci i schwytani przez przemytników. "To bolesne"- dodał.
"Kobiety i dzieci są sprzedawane, mężczyźni torturowani" - powiedział Franciszek i wyjaśnił, że nagranie to przekazał urzędnikom w Watykanie zajmującym się kwestią migracji. "Zanim odeśle się migrantów trzeba bardzo dobrze to przemyśleć. Ale są też migrantki, oszukiwane obietnicami pracy, a kończą na ulicy jako niewolnice handlarzy ludźmi"- powiedział papież.
Pytany o to, czy uczestniczył w rozwiązaniu kryzysu wokół statku z ponad 170 migrantami, który stał na Sycylii i nie mógł wypuścić ich na ląd zgodnie z poleceniem MSW Włoch, papież wyjawił, że rozmowy z ministerstwem prowadzili między innymi przedstawiciele włoskiego episkopatu. W ich rezultacie - jak powiedział papież - około 100 migrantów, których przyjmie włoski Kościół, trafi do wspólnoty w miejscowości Rocca di Papa koło Rzymu.
Skomentuj artykuł