Trudności dialogu między wiarą i nauką
"Fides et ratio". Nadzieje i trudności dialogu między wiarą i nauką - były tematem dyskusji panelowej podczas odbywającego się w Lublinie IV Kongresu Kultury Chrześcijańskiej. Wzięli w niej udział ks. Michał Heller, polski kosmolog i filozof, Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, Piotr Gutowski, filozof, Edmund Wnuk Lipiński, socjolog i ks. Andrzej Szostek, filozof i etyk.
Michał Kleiber uważa, że obecnie znajdujemy się w fazie owocnego dialogu, którą zawdzięczamy nie tylko postawie świata nauki, ale przede wszystkim otwartej i inspirującej roli Kościoła, ukształtowanej szczególnie za pontyfikatu Jana Pawła II. Zastrzegł, że drogi uczonych i wiary rozchodziły się wielokrotnie, ale drogi nauki i wiary nigdy nie rozeszły się definitywnie. Gdy się od siebie oddalały winne były obie strony najczęściej tkwiące w okopach konserwatyzmu i zajęte obroną "status quo" nie zaś poszukiwaniem źródeł i przyczyną konfliktu.
Kleiber przypomniał, że od XVI i XVII w. nie tylko narastał konflikt między emancypującymi się naukami, ale między naukami humanistycznymi i ścisłymi. - To w dużym stopniu własna wina nas, naukowców - zadufanie świata uczonych i przekonanie o metodologicznym monopolu na poszukiwanie prawdy doprowadziły do szkodliwej i hamującej procesy poznawcze atomizacji badań. Dziś ten błąd usiłujemy naprawić, uprawiając coraz powszechniej badania interdyscyplinarne - stwierdził prezes PAN.
Podzielił opinię ks. Hellera o potrzebie upowszechnienia zdobyczy nauk i teologii "na poziomie powszechnie zrozumiałym, ale zarazem bez zniekształcających uproszczeń'. - Nie liczmy zbytnio na żywiące się dyletantyzmem i trywialnością media - podkreślił.
Socjolog odpowiadając na pytanie, czy możliwy i potrzebny jest dialog między wiarą a nauką, i czego ma on dotyczyć zaznaczył, że w obu porządkach poznawczych podstawową kategorią jest prawda. Dla wierzących prawdą niekwestionowana jest objawienie Boże, a rozmaite systemy religijne składają się z "prawd wiary", które razem tworzą prawdę o losie człowieka i jego ewentualnym przeznaczeniu. Dla nauki prawdziwe jest to, co wytrzymuje rygory empirycznej lub logicznej weryfikacji. Zdaniem Wnuka-Lipińskiego, mimo że oba porządki posługują się odmiennymi definicjami prawdy, skutecznie funkcjonują w życiu społecznym, albo regulują je i nadając mu sens albo też czyniąc je bardziej komfortowym i dłuższym. Z drugiej strony nie uważa on, aby dialog religii i nauki zmierzał do uzgodnienia jakiejś wspólnej definicji prawdy, ale najsensowniejszym przedmiotem tego dialogu powinna być ewentualna dyskusja nad liniami demarkacyjnymi wyznaczającymi kompetencje obu tych porządków poznawczych.
Ks. prof. Heller zwrócił uwagę, że mimo istotnego rozwoju badań w dziedzinie wzajemnych relacji między nauką i religią, tak w obszarze badań historycznych, jak też metodologicznych, postęp ten nie przełożył się na świadomość w sferze społecznej. - Rozwój mediów elektronicznych raczej utrwalił stereotyp konfliktu między nauką a religią niż przyczynił się do spopularyzowania postępu osiągniętego przez specjalistów - podkreślił.
Mówiąc o aspekcie praktycznym dziedziny relacji "nauka i religia" wskazał na potrzebę dobrej edukacji i dobrej popularyzacji. Podkreślił, że i z tym nie jest dobrze. Programy nauczania religii i programy studiów w seminariach duchownych albo redukują tę problematykę do kilku ogólników albo opierają się na materiałach "z poprzedniej epoki". Mówiąc o potrzebie odpowiedniej popularyzacji, a nie literatury typu apologetycznego ks. Heller przypomniał, ze jednym z głównych powodów odejść od religii lub religijnego zobojętnienia ludzi związanych z nauką jest teologiczna ignorancja. - Także duża część argumentów wykorzystywanych przez ateistycznych autorów popularnych opracowań wynika z niedokształcenia teologicznego. Popularnonaukowe książki z zakresu teologii w Polsce prawie nie istnieją, a są ogromne potrzeby - uważa ks. Heller. Przyszłych autorów tego typu książek przestrzegł jednak, aby nie używali w nich "eklezjalnego żargonu" np. "Królestwo Boże", "Lud Boży", a jeśli już to powinni terminy takie dobrze wyjaśnić. W przeciwnym razie popularyzacja teologii będzie nieskuteczna.
Na zakończenie podkreślił, że jakość stosunków miedzy nauką i religią zależy od pracy profesjonalistów i dlatego powinno się w nich inwestować, w przeciwnym razie będą one sprowadzać się do wzajemnego obrzucania się zarzutami.
Piotr Gutowski mówił o trudnościach w relacjach nauka - wiara na poziomie dyskursu popularnego jaki toczy się w mediach. Tradycyjnie mówi się o nauce jako dziedzinie niezróżnicowanej a religii jako dziedzinie nie dającej sprowadzić do jednego pnia. Wyróżnił szereg dziedzin naukowych, w ramach których cały czas są toczone spory o ich naturę i przedmiot a także, że między sobą mają trudne relacje.
Filozof zwrócił uwagę, że inaczej wygląda stosunek religii do nauk matematycznych czy humanistycznych niż do nauk przyrodniczych a jeszcze inaczej do nauk praktycznych np. medycyny. Uważa on, że łatwiej jest uzgodnić przekonania religijne z matematyką czy niescjentystycznie pojętymi naukami humanistycznymi niż naukami przyrodniczymi. Ponadto problemem jest nie tylko relacja religii do poszczególnych typów nauk ale także wzajemne relacje między naukami np. matematycznymi i przyrodniczymi.
Pokreślił potrzebę zmiany wzajemnego nastawienie między naukowym i religijnym obrazem świata. - Należy zapytać, co jest istotne dla religii, a co jest istotne dla nauki. Zazwyczaj nie adekwatnie pojmujemy, czym jest religia, a czym nauka. Zamiast zakładać jak fideiści, że ostateczna treść religii jest już znana to lepiej założyć, że religie w warstwie doktrynalnej zmieniają się i dalej zmieniać się będą pod wpływem nowych doświadczeń, czy nowych odkryć naukowych. Do podobnej zmiany powinno dość w środowiskach naukowych, które czynią z nauki oręż walki z religią - mówił.
Natomiast zdaniem ks. prof. Andrzeja Szostka rozwój nauki prowokuje chrześcijan do kolejnych rewizji wyobrażeń związanych z wiarą. Z jednej strony wygląda to jako obrona Kościoła przed naporem nauki a z drugiej, w istocie napór ten prowokuje do pogłębienia wiary: do lepszego rozumienia języka i przesłania Biblii, a przede wszystkim do bardziej precyzyjnego określenia relacji między Stwórcą a stworzeniem. Zwrócił uwagę, że nauka podważa wiele potocznych intuicji i każe rewidować zbyt uproszczone wyobrażenia, które na co dzień żywimy. Musi to mieć przekład na refleksję teologiczną, która wprawdzie odnosi się przede wszystkim do rzeczywistości ponadnaturalnej jednakże bazuje na poznaniu i języku naturalnym, z niego czerpiąc podstawowe terminy, by następnie rozwijać ich teologiczny sens.
W krótkiej dyskusji Wnuk-Lipiński przypomniał, że religia jest badana przez socjologię jako zjawisko społeczne i nie dotyka spraw dogmatycznych. Podkreślił raz jeszcze potrzebę metodologicznego przestrzegania porządków poznawczych wiary i nauki. Zauważył, że gdybyśmy mieli dowody naukowe na prawdy religijne to wtedy "zabilibyśmy" wiarę.
Ks. Michał Heller podkreślił, że mimo potrzeby zachowania porządków obu dziedzin, nieprzekładalności języków wiary i nauki to jednak w rzeczywistości akt wiary religijnej i akt poznania oddziałują na siebie będąc zanurzone w przestrzeni ludzkiej kultury. Dlatego dialog obu dziedzin jest potrzebny. - Nie można żyć w pewnej schizofrenicznej sytuacji bycia człowiekiem raz wierzącym a kiedy indziej kierującym się tylko zasadami naukowymi - powiedział ks. Heller przypominając, że w dziejach zdarzało się, że pojęcia religijne przechodziły do nauki. Zwrócił uwagę, że inaczej wyglądają dyskusje na temat relacji nauki i religii w środowisku filozoficznym a inaczej w środowisku naukowców dziedzin nauk przyrodniczych.
Skomentuj artykuł