W Afganistanie ewakuowano ostatnich misjonarzy
Do Rzymu zostali ewakuowani ostatni misjonarze, którzy przez minione lata posługiwali w Afganistanie. Mowa o włoskim barnabicie o. Giovannim Scalese, który jest przełożonym misji katolickiej w tym kraju oraz pięciu siostrach zakonnych. Wraz z nimi ewakuowano osiemnaście niepełnosprawnych dzieci, którymi zajmowały się siostry.
- Byli oni ziarnami miłosierdzia na afgańskiej ziemi - powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Matteo Sanavio, który przywitał misjonarzy na rzymskim lotnisku Fiumicino.
Podkreślił, że ewakuacja nie była łatwa ponieważ większość dzieci, którymi siostry opiekowały się w jedynym w tym kraju ośrodku dla niepełnosprawnych, porusza się na wózkach inwalidzkich a niektóre transportowane były na noszach. Z Afganistanu wróciły cztery Misjonarki Miłości i siostra pracująca w ośrodku dla niepełnosprawnych dzieci.
- Misjonarze zgodzili się na ewakuację, ale liczą, że szybko będą mogli wrócić do Afganistanu ponieważ potrzeby są tam ogromne - powiedział ks. Sanavio i zaznaczył, że jest czymś oczywistym, że sytuacja Kościoła w Afganistanie musi zostać teraz zrewidowana i przemyślana.
- Jest to zadanie Stolicy Apostolskiej, która obecna była w tym kraju dzięki księdzu mieszkającemu na terenie ambasady Włoch, który odpowiadał za miejscową wspólnotę katolików. W ambasadzie była też jedyna kaplica w Kabulu. Taki stan rzeczy trwał od lat 20. ubiegłego wieku i zawsze w tym czasie był w stolicy obecny jakiś kapłan. Dramatyczne wydarzenia ostatnich dni zaprzepaściły tę obecność - powiedział ks. Sanavio.
- Musimy jednak pamiętać, że Afganistan zawsze był państwem wyznaniowym, w którym dominował islam, a obecność katolickich kapłanów i sióstr zakonnych była na wpół ukryta i bardzo dyskretna. Nie mogli publicznie ewangelizować, mogli jedynie podejmować dyskretne działania związane z takimi wyzwaniami jak służba zdrowia, edukacja, działalność charytatywna, którą do końca prowadziły Misjonarki Miłości - dodał.
Wyznał, że z Afganistanu udało się już wcześniej sprowadzić wiele rodzin, które w ostatnich latach współpracowały z misjonarzami. - Organizujemy się i zamierzamy tę współpracę wykorzystać dla Afgańczyków, którzy otrzymali schronienie we Włoszech. Nasz misja więc trwa choć tymczasowo nie w Kabulu - podkreślił włoski rogacjonista.
KAI/dm
Skomentuj artykuł