Włoski hierarcha ujawnia szczegóły afery ws. nieruchomości w Londynie
Straty w sprawie nieruchomości przy Sloane Avenue w Londynie nie są jeszcze w pełni wycenione, ale wiadomo już, że wahają się między 66 a 150 mln funtów szterlingów, czyli 73 a 166 mln euro.
Ujawnił to w rozmowie z dziennikiem włoskiego episkopatu „Avvenire“ przewodniczący Administracji Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) bp Nunzio Galantino. Zapewnił przy tym, że owe straty finansowe nie dotyczą bezpośrednio tzw. świętopietrza, czyli wpłat Kościołów lokalnych na bieżącą działalność Kościoła.
Na wstępie wywiadu włoski hierarcha wyjaśnił, czym jest świętopietrze, czyli tzw. Denar św. Piotra, a czym zajmuje się APSA. To pierwsze „jest sposobem bezpośredniego udziału wiernych z całego świata za pomocą ich ofiar w powszechnej misji Ojca Świętego“, przy czym w ciągu wieków zmieniały się formy tych wpłat, a ich praktyka sięga początków Kościoła. Środkami z tego tytułu rozporządza nie APSA, ale Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej (SdS) – podkreślił biskup.
Zwrócił uwagę, że od czasu, gdy papież nie nakłada podatków, Kościół prowadzi swą działalność związaną z jego posłannictwem dzięki darowiznom, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznacza na dzieła miłosierdzia duchowe i materialne, na ewangelizację, na utrzymanie swych pracowników i na inne cele społeczne. Zadania te wykonują różne urzędy kurialne, zapewniające w ten sposób jedność całego Kościoła a pełnienie posługi przez papieża w Kościele i na świecie też wymaga odpowiednich struktur i ludzi, którzy się tym zajmują, z zachowaniem przy tym przysługujących im praw.
APSA z kolei ma za zadanie zarządzanie dziedzictwem Stolicy Świętej „z sumiennością dobrego ojca rodziny“ i nie była ona związana ze „sprawą londyńską“ – zaznaczył rozmówca dziennika. Zwrócił uwagę, że to SdS dysponuje różnymi pieniędzmi, w tym także tajnymi. Zastrzegł się, że nie jest w stanie określić, w jakim stopniu w inwestycje na Sloane Avenue były zaangażowane środki pochodzące ze świętopietrza, a w jakim – z innych źródeł. Jednocześnie stwierdził, że jeśli popełniono błędy lub dopuszczono się bezprawia ze szkodą dla Stolicy Apostolskiej i całego Kościoła, to trzeba to wyjaśnić, „nawet jeśli będzie to bolesna droga“.
Tak jak każdy dobry ojciec rodziny wie, co ma robić także jako dobry gospodarz, tak samo każdy dobry zarządca troszczy się o odłożenie czegoś na trudne czasy i o inwestowanie oszczędności – tłumaczył dalej szef APSA. Przypomniał, że od czasu Układów Laterańskich z 1929 [które regulowały status prawny Państwa Miasta Watykanu] Watykan „nie zawsze wydawał wszystko, co otrzymał“, dodając, że roztropność każe myśleć o przyszłości. W tym wypadku oznacza to „tworzenie warunków, aby Kościół z materialnego punktu widzenia mógł nadal pełnić swą misję w sposób skuteczny i wolny, niezbędny do głoszenia Ewangelii“, a więc np. roztropnie i kompetentnie inwestować – powiedział bp Galantino. Dodał, że „wszyscy wiedzą, że inwestując można stracić lub zyskać“.
W tym kontekście nawiązał do „afery londyńskiej“. Zauważył, że odnotowano tam straty, niezależnie od takich czynników jak dewaluacja funta, kryzys gospodarczy, wywołany przez pandemię Covid-19 i niepewność wynikająca z Brexitu. Śledztwo w tej sprawie, prowadzone wyłącznie z inicjatywy Watykanu, ma ustalić wysokość strat, czy dopuszczono się tam przestępstwa i określić odpowiedzialność poszczególnych osób. Przewodniczący Administracji podkreślił przy tym, że Watykan ma „antyciała do zwalczania i wyprostowania tego, co być może nie poszło dobrze“.
Oznajmił, że trwa jeszcze wyliczanie strat, jakie poniosła Stolica Apostolska w związku z inwestycjami w Londynie, jest to uzależnione także od bieżącej wartości akcji spółki, do której należał zakupiony pałacyk i od jego ceny. Według niezależnych źródeł sumy te wahają się od 66 do 150 mln funtów. Według biskupa istotne jest to, iż wydatki te obciążają jedynie fundusz zapasowy Sekretariatu Stanu, a nie inne konta czy Fundusz Świętopietrza, który jest co roku wykorzystywany na cele misji papieża. Przyznał jednak, że do strat przyczyniły się też inne błędy, które trzeba ustalić, czy wynikały one z nieroztropności, nietrafnych działań czy z innych jeszcze przyczyn.
Biskup wskazał, że trudno jest na razie określić rzeczywistą wartość nieruchomości w stolicy Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w obecnym okresie pandemii, poza tym trzeba tu uwzględnić cenę rynkową i tę zaproponowaną przez nabywcę. Dodał, że na przełomie ubiegłego i bieżącego roku SdS zdążył uzyskać nowy tzw. „planning permission“, czyli wstępne zezwolenie na budowę, co miało korzystny wpływ na wartość nieruchomości.
Przewodniczący APSY wskazał, że popełniono podwójny błąd – najpierw powierzając z pełnym zaufaniem poufne mandaty w sprawie inwestycji administratorom bez kontroli ze strony SdS. I po drugie, Sekretariat Stanu podlegał dotychczas jedynie niewielkim obowiązkom sprawozdawczym ani nie był zobowiązany do ubiegania się o zezwolenie na działania o charakterze nadzwyczajnym, jak to ma miejsce w przypadku innych dykasterii, które muszą prosić o „nihil obstat“ od Sekretariatu Spraw Gospodarczych (SpE). Obecnie SdS ma przedstawiać szczegółowe raporty instytucjom kontrolnym i prosić SpE o zezwolenie na działania zarządzania nadzwyczajnego. Dzięki tej procedurze będzie można uniknąć powtarzania błędów przeszłości – jest przekonany włoski biskup. Dodał, że wszystkie te działania, podejmowane przez APSĘ i SpE, mają na celu doprowadzenie do zarządzania bardziej przemyślanego, przejrzystego i profesjonalnego, aby inwestycje były uczciwe, owocne i inspirowane społecznym nauczaniem Kościoła.
Nawiązując do ujawnionych kilka lat temu afer Vatileaks 1 i 2, hierarcha nie wykluczył, że ujawnione wtedy niektóre tajne dokumenty watykańskie mogły pomóc wzmóc czujność i wystąpić z inicjatywami na rzecz wewnętrznego czyszczenia i uzdrowienia sytuacji w Watykanie. Zarazem jednak zaznaczył, że trwające obecnie śledztwa i dochodzenia nie są wynikiem działań dziennikarskich czy państw obcych.
Na zakończenie rozmówca gazety wskazał, że pod przewodnictwem papieża trwa obecnie zmiana myślenia, która zawsze jest trudna, dodając, że pokazuje ona, iż Watykan idzie w dobrym kierunku. „Droga jest długa, ale z pomocą Pana i dla dobra Kościoła sądzimy, że trzeba nią iść“ – zakończył swą wypowiedź szef Administracji Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej.
Skomentuj artykuł