Zupa nadal za słona. Jak dziś wygląda przemoc domowa?
Dzisiaj, kiedy wydaje się, że debatę o przemocy domowej zdominował ideologiczny spór wokół Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (czyli tzw. konwencji stambulskiej), chcemy mówić o sednie problemu. Dwadzieścia trzy lata po pamiętnej kampanii społecznej przypominamy, że temat się nie skończył. Zupa nadal jest za słona.
„Bo wyglądała zbyt atrakcyjnie. Bo musiał jakoś odreagować. Bo zupa była za słona.”
Tę słynną kampanię społeczną pt. „Powstrzymać przemoc domową” przygotowało Ogólnopolskie Porozumienie Osób, Instytucji i Organizacji Pomagających Ofiarom Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Była to jedna z pierwszych inicjatyw Porozumienia – i trudno się dziwić. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zjawisko przemocy domowej powoli przedzierało się do szerszej świadomości, wciąż obwarowane silnym tabu i zafałszowane wieloma stereotypami – na czele z tym, chyba najgroźniejszym i najbardziej krzywdzącym, że winna jest ofiara.
„Rok 1997 stał się więc rokiem kampanii, która odniosła olbrzymi sukces, osiągając wszystkie zakładane cele i wywołała ogólnokrajową dyskusję” – czytamy na stronie Niebieskiej Linii.
Rzeczywiście, kampania wywołała ogromny szum medialny, a w samej „Niebieskiej Linii” podczas jej trwania odebrano o 170% telefonów więcej niż w poprzednim miesiącu. Hasło „bo zupa była za słona” bardzo mocno zakotwiczyło się w języku i do dziś wywołuje jednoznaczne skojarzenia z pierwotnym założeniem i treścią kampanii. Oczywiście bywa, że używa się go w innych kontekstach i celach, również marketingowych, ale to spotyka się z krytyką. Najbardziej wyraźnym przykładem jest sytuacja z 2012 roku, gdy firma Profi, produkująca zupki instant, wypuściła reklamową kampanię outdoroową, w której jednym z haseł było: „Bo zupa była prawdziwa…”. W 2013 Komisja Etyki Reklamy przychyliła się do otrzymanych skarg i stwierdziła, że „kampania społeczna dot. przemocy w rodzinie na trwale wpisała się w świadomość społeczną i mimo upływu czasu jest nadal aktualna”, a „komercyjne nawiązanie do niej może powodować bagatelizowanie problemu ważnego i aktualnego społecznie”.
Po szesnastu latach od kampanii na temat przemocy uznano, że copywriterska gra z jej sztandarowym hasłem to bagatelizowanie istotnego i wciąż aktualnego problemu.
A jak jest po dwudziestu trzech latach?
W 2020 roku temat jest wciąż aktualny
Dwadzieścia trzy lata to cała epoka w dobie błyskawicznych zmian cywilizacyjnych; lata dziewięćdziesiąte brzmią jak zamierzchłe czasy. Jak wyglądało życie, gdy nie byliśmy w Unii Europejskiej ani w strefie Schengen? Bez kilometrów dróg, które powstały od tamtej pory? Bez powszechnego dostępu do Internetu w każdym komputerze, tablecie i telefonie? Kompletnie inny świat, prawda?
Także w kwestii walki z przemocą domową. Od 1998 powszechnie wprowadzona jest procedura zakładania „Niebieskiej Karty” – czynności podejmowanych i realizowanych w związku z uzasadnionym podejrzeniem zaistnienia przemocy w rodzinie. Działa Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, są prężnie działające organizacje pozarządowe jak Centrum Praw Kobiet czy Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, które prowadzą telefony zaufania, pomagają interwencyjnie i prowadzą kampanie informacyjne, są ośrodki interwencji kryzysowej…
Niestety, kiedy bierzemy pod lupę rozmaite przestrzenie życia społecznego, okazuje się, że jakkolwiek skok cywilizacyjny rzeczywiście się wydarzył, a poziom życia Polaków uległ poprawie, tak przesadny optymizm jest na wyrost. A my, jako obywatele, nadal mamy sporo do zrobienia. Być może mamy gęstszą sieć dróg ekspresowych niż trzynaście lat temu: ale czy problem wykluczenia komunikacyjnego przestał istnieć? Wystarczy sięgnąć po doskonałą książkę Olgi Gitkiewicz „Nie zdążę” albo samemu spróbować przemieszczać się zbiorkomem między małymi miejscowościami, z dala od głównych polskich międzymiastowych szlaków, żeby wiedzieć, że zdecydowanie nie. Być może dostęp do Internetu jest powszechny: ale czy lockdown i lekcje online nie ujawniły, że wcale nie jest tak różowo, a skala wykluczenia cyfrowego jest większa niż nam się zdawało?
Tak, jest lepiej niż dwadzieścia trzy lata temu – ale obrona osób dotkniętych przemocą to wciąż temat, o którym trzeba mówić. Głośno, wyraźnie i stanowczo.
„Badania ankietowe przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia ujawniły, że od 10% do 69% kobiet przynajmniej raz w ciągu swojego życia padło ofiarą przemocy fizycznej ze strony swojego partnera” – czytamy w raporcie „Przemoc w rodzinie a wymiar sprawiedliwości” (2005) przygotowanym przez Centrum Praw Kobiet. Jak to wygląda w Polsce?
Sięgnijmy po policyjne statystyki dotyczące „Niebieskiej Karty”. Według danych za rok 2019, łączna liczba ofiar przemocy to 88 032, z czego 65 195 to kobiety, 10 676 – mężczyźni, a 12 161 – osoby małoletnie. To niepełna statystyka – pokazuje dane opisujące wyłącznie działania podjęte wyłącznie przez policję, nieuwzględniająca danych z działalności innych, upoważnionych do zwalczania przemocy domowej, podmiotów pozapolicyjnych.
Zjawisko jest dokładniej opisane przez najnowsze badanie z roku 2019 na temat przemocy domowej zlecone przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a przygotowane przez Kantar – nie zostało ono opublikowane na ministerialnych stronach, na co zwrócił uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. RPO we własnym raporcie opublikował główne wnioski ze wspomnianego badania, które, jak sam zaznacza „miało charakter ogólnopolski, reprezentatywny oraz zostało uzupełnione wywiadami pogłębionymi z ekspertami pracującymi w obszarze przeciwdziałania przemocy w rodzinie” (pkt 49). Czego możemy się z niego dowiedzieć? Cytuję fragmenty raportu RPO:
„Aż 57% badanych Polaków doświadczyło w życiu jakiejś formy przemocy (zarówno niedawno, jak i w przeszłości). Więcej niż raz przemocy doświadczyło 47% Polaków. Badania wskazują jednak, że osoby doświadczające przemocy w rodzinie w większości przypadków nie szukają pomocy w związku z tym co się stało. Jeśli już podejmą decyzję o szukaniu wsparcia – najczęściej zwracają się o nią ofiary przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej (od 31 % do 24%), zdecydowanie rzadziej seksualnej – 11%.” (pkt 51)
„Aż 30% respondentów potwierdza bycie sprawcą przemocy w rodzinie – jednokrotnym 9%, kilkukrotnym 17% i wielokrotnym 3% (odpowiada to 9 mln osób). Najczęściej potwierdzano stosowanie przemocy psychicznej (24%), fizycznej (11%). Wywiady pogłębione wskazują, że sprawców łączą wspólne postawy: potrzeba władzy i kontroli, poczucie bezkarności i nieuznawanie swojej winy.” (pkt 52)
„Na poziomie deklaratywnym, zdecydowana większość Polaków potrafi zidentyfikować zachowania, które świadczą o występowaniu przemocy. Problemem jest jednak, że 10% Polaków uznaje różnego rodzaju zachowania przemocowe za normalne (odpowiada to liczbie 3 milionów osób). W szczególności dotyczy to przejawów przemocy ekonomicznej – aż 14% badanych uważa, że «wydzielanie pieniędzy i kontrolowanie wszystkich wydatków to przejaw gospodarności współmałżonka». W odniesieniu do przemocy seksualnej zaniepokojenie budzi, że 10% badanych (13% mężczyzn i 7% kobiet) zgadza się, że «w sprawach seksu żona zawsze powinna zgadzać się na to, co chce mąż», a 9% badanych – w tym 11% mężczyzn i 6% kobiet – akceptuje stwierdzenie, że «gwałt w małżeństwie nie istnieje»”. Uwagę zwraca, że aż 40% Polaków akceptuje stwierdzenie, że «ofiary przemocy w rodzinie akceptują swoją sytuację».” (pkt 53)
„Rzecznik z zaniepokojeniem przyjmuje wyniki, zgodnie z którymi zdecydowana większość Polaków uważa, że prawo niedostatecznie chroni osoby doznające przemocy w rodzinie – takiego zdania jest aż 72% badanych. Co więcej, 79% ankietowanych jest przekonanych, że wiele rodzin nie otrzymuje potrzebnej im pomocy (instytucjonalnej, ale także ze strony rodziny, sąsiadów, znajomych). Jednocześnie, silne są przekonania, że przemoc jest prywatną sprawą rodziny – wskazuje na to wysoki odsetek (18%) osób twierdzących, że nie podjęły działań w stosunku do osoby doznającej przemocy, bo nie miały ochoty/ nie zamierzały się wtrącać do nie swoich spraw. W ocenie Rzecznika ww. dane świadczą o tym, że skala zjawiska przemocy w Polsce jest niedoszacowana, a świadomość społeczna obywateli pozostaje na niedostatecznym poziomie.” (pkt 54)
Właśnie o tym chcemy rozmawiać. Dzisiaj, kiedy wydaje się, że debatę o przemocy domowej zdominował ideologiczny spór wokół Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (czyli tzw. konwencji stambulskiej), chcemy mówić o sednie problemu. Dwadzieścia trzy lata po pamiętnej kampanii społecznej przypominamy, że temat się nie skończył. Zupa nadal jest za słona.
W tym numerze "Czytaj Dalej" oddajemy głos specjalistkom
Co znajdziecie w tym numerze Magazynu „Czytaj Dalej”? Postanowiliśmy oddać głos przede wszystkim psycholożkom i psychoterapeutkom oraz specjalistkom, które na co dzień zajmują się walką z przemocą.
Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka, w tekście pt. “Jadłam, spałam i wychowywałam dzieci z gwałcicielem”. Przemoc seksualna w małżeństwie to dramat wielu Polek opisuje dramat przemocy seksualnej. Gwałt, mimo popkulturowej kalki, rzadko jest napadem przez nieznajomego w ciemnej uliczce, w niebezpiecznej dzielnicy – mówią o tym i przywołane przez autorkę statystyki, i wstrząsająca historia B. – kobiety, która przez lata doświadczała gwałtów małżeńskich. Czym jest „kultura gwałtu” i jak można z nią walczyć? O tym więcej w artykule.
Czy, jak sądzi 14% Polaków, wydzielanie pieniędzy i kontrolowanie wydatków to naprawdę "przejaw gospodarności współmałżonka"? O tym, jak trudna jest walka z przemocą ekonomiczną opowiedziała Natalia Kućma, dyrektorka krakowskiej filii Centrum Praw Kobiet, w rozmowie "Bo szampon był za drogi". Czym jest przemoc ekonomiczna? z niżej podpisaną.
Ile razy pomyśleliśmy, że przemoc domowa nie dotyczy mężczyzn? Albo stwierdziliśmy, że widocznie nie jest tak źle u kobiety, skoro nie odeszła od oprawcy? W tekście "Pewnie zasłużyła" i inne mity o przemocy domowej Magdalena Witkowska, psycholożka, zbiera najpopularniejsze stereotypowe przekonania wokół tematu przemocy domowej i konfrontuje je z rzeczywistością.
Magda Fijołek wzięła pod lupę temat klapsów. Mimo tego, że Polacy coraz częściej traktują klapsy jako porażki, a nie metodę wychowawczą, wciąż wiele osób usprawiedliwia i racjonalizuje przemocowe zachowania i wierzy, że rodzic, który bije dziecko kieruje się jego dobrem. Co gorsza, nadal można usłyszeć głosy polityków, którzy bagatelizują to zjawisko. Na ile słowa „dostałem i wyrosłem na porządnego człowieka” to trolling, a na ile wyparcie doznanej krzywdy? Przeczytajcie tekst Internauci: dostawaliśmy klapsy i wyrośliśmy na porządnych ludzi. Psycholodzy: czy na pewno?
A co w wypadku kiedy wiemy, że sami mamy problem z wyrażaniem złości i z agresją? O tym opowiada dr Agnieszka Kozak, psychoterapeutka i trenerka NVC w wywiadzie z Piotrem Kosiarskim: Jak zapanować nad złością i gniewem? Oto kilka sprawdzonych sposobów.
Jak zareagować na krzyki za ścianą? A jak wtedy, gdy rodzic bije dziecko na ulicy? Aneta Cieśla, psycholożka i psychoterapeutka, w poradniku Jak reagować na przemoc? 5 propozycji na konkretne sytuacje daje serię praktycznych porad. Czasem wystarczy naprawdę niewiele, żeby pomóc osobie doświadczającej przemocy - a odpowiednia interwencja jest naprawdę ważna.
Skoro walka z przemocą domową jest tak istotnym tematem społecznym, można spodziewać się głosu Kościoła w Polsce w tej sprawie. A jednak okazuje się, że problemu przemocy domowej w nauczaniu właściwie rzecz biorąc nie ma, a jeśli już pojawia się, to rzadko i w ogólnych sformułowaniach. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie szuka Karol Kleczka w artykule U nas nie biją. Przemoc domowa w nauczaniu Kościoła w Polsce, w którym analizuje kościelne dokumenty i wypowiedzi hierarchów.
Przypominamy także felieton Magdaleny Syrdy (Kościół walcząc o tradycyjną rodzinę, nie może milczeć o dramacie, który się w niej rozgrywa), w którym krytycznie ocenia ona katolicką „walkę o rodzinę” skupiającą się na walce z „ideologią gender” oraz poruszający tekst Magdy Jasińskiej (Kim bym była, gdybym nie dostawała lania?) – osobistą historię mierzenia się z własnym doświadczeniem przemocy w rodzinie.
Gniew nie musi być destrukcyjny
Kiedy przygotowywałam ten numer „Czytaj Dalej”, czytałam kolejne teksty i rozmawiałam z Natalią Kućmą, czułam masę energii. Rozpierała mnie, nie pozwalała usiedzieć. Skąd się wzięła? To proste – z gniewu.
Gniew nie musi być destrukcyjny. „Może on też być bodźcem do zmiany świata na lepsze” – opisuje tę emocję w rozmowie z Onetem dr Tomasz S. Markiewka, autor książki „Gniew. Inna historia III RP”. Jako przykład podaje wystąpienia Martina Luthera Kinga, z dzisiejszej perspektywy oceniane jako spokojne i wyważone. „Nic z tych rzeczy: Kinga oskarżano o to, że jest agresywny, podburza czarnoskórych i niepotrzebnie podgrzewa społeczne emocje, zbyt szybko dążąc do zbyt radykalnych zmian. Ruch praw obywatelskich niczego by nie zdziałał, gdyby słuchał dyscyplinujących wezwań do świętego spokoju” – mówi dr Markiewka. Podobnie opisuje reakcje na działalność sufrażystek, walczących o prawa głosu dla kobiet.
Myślę o historii B. i braku reakcji ze strony bliskich, gdy usiłowała znaleźć pomoc, o dzieciach, które dostają klapsy albo ciosy, o kobietach rozliczanych z tego, że kupiły za drogi szampon, o trzech milionów osób, które uznają przemocowe zachowania za normalne, o tym, że zupa cały czas bywa za słona i ten gniew nie daje mi spokoju.
Mam nadzieję, że i Wy, czytając ten numer, poczujecie go chociaż trochę.
* * *
A jeśli potrzebujecie pomocy, zadzwońcie pod któryś z tych numerów:
800 120 002 - telefon Niebieskiej Linii dla osób doświadczających przemocy w rodzinie
600 070 717 - telefon interwencyjny Centrum Praw Kobiet dla kobiet i dzieci doznających przemocy
22 621 35 37 - telefon zaufania Centrum Praw Kobiet
116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
116 123 - telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
Skomentuj artykuł