Polski kapitan, który wypadł z jachtu na środku Bałtyku, odnaleziony. Był nieprzytomny i w głębokiej hipotermii
Podczas rejsu z Władysławowa do Szwecji kapitan jachtu s/y Yachting wpadł za burtę - poinformował portal Trójmiasto.pl. Rzecznik SAR Rafał Goeck powiedział, że mężczyzna został podjęty przez szwedzkie służby ratownicze i przetransportowany do szpitala w Karlskronie. Poszkodowany był nieprzytomny. Miał na sobie sztormiak i kapok, był w głębokiej hipotermii.
- W środę o godz. 10:20 drogą radiową otrzymaliśmy informację, wołanie o pomoc, że na jachcie s/y Yachting, ktoś wypadł za burtę - poinformował rzecznik SAR Rafał Goeck.
Jednostka w chwili wezwania pomocy znajdowała się ok. 130 km na północ od Łeby i 80 km od wyspy Olandia, u zbiegu trzech stref odpowiedzialności SAR, ale po stronie szwedzkiej.
Jak poinformował Goeck na miejsce zostały zadysponowane dwie jednostki szwedzkie: samolot, śmigłowiec oraz polski śmigłowiec z Babich Dołów.
Poszkodowany był nieprzytomny. Miał na sobie sztormiak i kapok, był w głębokiej hipotermii
- Po dotarciu jednostek na miejsce, śmigłowiec szwedzki o godz. 11:40 zlokalizował poszkodowanego, podjął go z wody i przetransportował do szpitala Karlskronie. Mężczyzna był nieprzytomny - dodawał Goeck.
Rzecznik poinformował również, że cała załoga jednostki to Polacy. Mężczyzna został odnaleziony 1,5 mili morskiej od jednostki z której wypadł. Według rzecznika SAR - miał na sobie sztormiak i kapok.
W chwili podejmowania mężczyzny, na Bałtyku wiał wiatr północno-wschodni z prędkością 15 m/s. Fale sięgały 3 metrów.
Portal Trójmiasto.pl informuje, że mężczyzna w chwili pojęcia go, był w głębokiej hipotermii, a jego stan określany jest jako ciężki.
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł