Przygotowywano go do pobrania narządów, wybudził się kilka godzin przed operacją: "Byłem w niebie"
"Nie ma innego wytłumaczenia niż Bóg. Nawet lekarze to przyznają" - mówi 13-latek.
Kilka miesięcy temu Trenton McKinley z Alabamy uległ poważnemu wypadkowi. Wypadł z przyczepy samochodowej i uderzył głową o beton. Jednocześnie przyczepa przygniotła go i uderzyła w głowę kolejny raz. Z poważnymi obrażeniami mózgu trafił do szpitala. Stwierdzono u niego siedem pęknięć czaszki. Podczas hospitalizacji przeszedł 4 zawały serca. Lekarze orzekli, że jego stan jest zbyt poważny i nie powróci do zdrowia. "Jego serce biło tylko dzięki kolejnym dawkom adrenaliny" - miała powiedzieć osoba z personelu medycznego.
Well our Trenton is awake and in good spirits today. We are beyond thankful to god for healing and continuing to heal...
Opublikowany przez Jennifer Nicole Reindl 29 kwietnia 2018
Rodzice byli pewni, że Trenton bez wahania zgodziłby się oddać swoje narządy. Gdy po dwóch miesiącach podtrzymywania go przy życiu, lekarze przyszli do nich, mówiąc, że w tej chwili czeka aż 5 młodych osób, którym mogłyby pomóc narządy pobrane od Trentona, McKinleyowie zgodzili się od razu. "To była trudna decyzja, ale mieliśmy przeczucie, że właściwa" - mówiła matka w wywiadzie przytoczonym przez portal usatoday.com.
An update on my Trenton....he made it through surgery and is in the picu....he is in pain right now but looks good and...
Opublikowany przez Jennifer Nicole Reindl 27 kwietnia 2018
Dzień przed planowanym pobraniem narządów, mózg Trentona zaczął wykazywać aktywność i ku zdumieniu personelu medycznego chłopiec wybudził się ze śpiączki. Rodzice byli w szoku.
"Gdy tam byłem, szedłem prosto na otwartym polu. Nie ma innego wytłumaczenia niż Bóg. Nawet lekarze to przyznają" - powiedział w wywiadzie dla BBC sam Trenton, który obecnie wraca do zdrowia. O samym wypadku mówi niewiele: "Uderzyłem w beton, a przyczepa wylądowała na mojej głowie. Po tym już niczego nie pamiętam".
Przed nim jeszcze długa rehabilitacja. Z najnowszych informacji podanych przez matkę wynika, że chłopiec czuje się dobrze. Ze względu na liczne pęknięcia czaski musi chodzić w specjalnym kasku, ale nie unika normalnego życia. Przed wypadkiem uwielbiał koszykówkę i obecnie powoli wraca do sportu.
Skomentuj artykuł