Strona internetowa, która przynosi radość. Jezuita ruszył z niecodziennym projektem

Strona internetowa, która przynosi radość. Jezuita ruszył z niecodziennym projektem
(fot. John Schnobrich / unsplash.com)
Pat Coyle / Nikolaas Sintobin SJ

Mogą z niej korzystać zarówno księża i katecheci, jak również osoby niewierzące. Nikt, kto na nią zajrzy, nie będzie rozczarowany. Nikolaas Sintobin SJ, autor niezwykłej strony internetowej, opowiada o swoim projekcie.

Pat Coyle: Ojcze Nikolaasie, jest ojciec jezuitą z Holandii i rozwija ojciec niezwykłą stronę, służącą nauce uważności. Czy może ojciec o niej opowiedzieć?

Nikolaas Sintobin SJ: Rzeczywiście, prowadzę stronę seeingmore.org, na której znajduje się wiele krótkich filmików z serwisu YouTube m. in. reklam, animacji, etiud filmowych. Są to filmy całkowicie świeckie, krótkie, zazwyczaj bez słów i mają otwarte zakończenie. Głównym celem jest użycie tych wizualnych opowieści jako ścieżki, która pozwoli młodszym i starszym odbiorcom odkryć swój świat wewnętrzny. Strona nie jest, mówiąc ściśle, skierowana bezpośrednio do młodych, nie służy jako "końcowy produkt". Mogą z niej natomiast korzystać księża, katecheci i animatorzy prowadzący spotkania wszyscy, którzy prowadzą spotkania. Chodzi o to, by - jeśli to możliwe - spojrzeć na te filmy z perspektywy chrześcijańskiej. Ostatecznie prowadzi to do dostrzegania głębi spojrzenia jeszcze szerszego.

DEON.PL POLECA

Z ogólnoludzkiego, humanistycznego punktu widzenia. Po prostu z takiego, który pozwala na bycie lepszym człowiekiem?

Tak! Doprowadzenie ludzi do bycia lepszymi stanowiło cel świętego Ignacego, który chciał, by ludzie stawali się bardziej ludzcy. Szukanie większego dobra - to przecież jedno z najważniejszych założeń chrześcijaństwa.

Zatem wchodzimy na stronę dostrzecwiecej.org [wersja oryginalna: seeingmore.org] i mamy tam około 200 filmów z serwisu YouTube [obecnie jest ich już prawie 500 - przyp. tłum.], które każdy może zobaczyć w różnych miejscach. Ojciec widzi w nich coś, co pomoże w formacji  ludzi młodych. Do każdego z nich dodaje ojciec krótki komentarz.

Rzeczywiście. Każdy film opatrzony jest takim komentarzem. Co może jeszcze istotniejsze, wszystkie filmy są podporządkowane dwóm rodzajom kategorii. Pierwszą są słowa kluczowe, które można kliknąć (np. Rozeznanie, Jezus, Refleksja, Miłość) i wówczas przechodzimy do filmów związanych z danym tematem. Druga jest związana z dynamiką ignacjańskich ćwiczeń duchowych. Zagadnienia wybieramy w zależności od tematu, który chcemy omówić, i od potrzeb grupy, z którą się pracuje. Ja sam prowadzę rekolekcje, dni skupienia, medytacje, prelekcje czy spotkania dla grup, używając tych filmów. One naprawdę pozwalają wejść w bardzo osobistą dyskusję, wymianę zdań, dzielenie się doświadczeniami wszelkiego rodzaju. Siłą tych filmów jest odwoływanie się do różnorodnych osobistych doświadczeń. To także idea ćwiczeń duchowych - medytacji ignacjańskich opartych na tekście biblijnym i pracy z wyobraźnią.

Czy mógłby ojciec wyjaśnić, czym są ignacjańskie ćwiczenia duchowe?

Ćwiczenia duchowe św. Ignacego są wielkim dziedzictwem Kościoła. To sposób modlitwy, w szczególności modlitwy tekstami biblijnymi, które pozwala osobie na otwarcie swojego życia na Boga. Jest w nich zawarta bardzo głęboka pedagogika duchowa. Można powiedzieć, że strona dostrzecwiecej.org korzysta właśnie z tej pedagogiki.

Dlatego, że zawiera konkretne, pomysłowe materiały mogące pobudzić wyobraźnię widza. Trzeba powiedzieć, że nawet jeśli te krótkie filmy mają pomóc nam zbliżyć się do Jezusa, niczego o Nim nie mówią. Szukasz czegoś o miłości lub na inny temat, a trafiasz na reklamę… I to chyba stanowi o sukcesie projektu, prawda?

Myślę, że sukces rzeczywiście polega na szczególnego rodzaju empatii wyzwalanej u widzów, na rozpoznaniu problemu, który kryje się w przekazie wizualnym. Rozpoznanie staje się możliwe dzięki temu, że prezentowane filmy są zanurzone w kulturze, w której żyjemy - obrazach, muzyce, osobowości typowej dla naszych czasów. Nikt nie może powiedzieć: nie lubię tego, nie chcę tego. Moje doświadczenie uczy, że każdy typ widowni - od małych dzieci przez seminarzystów, nauczycieli, biznesmenów, gospodynie domowe - czuje się dobrze, oglądając te filmy. Właśnie dlatego, że ludzie rozpoznają w nich własne doświadczenie.

Czy mógłby ojciec podać przykład jakiegoś konkretnego filmu, może swojego ulubionego? Jakiegoś niedługiego…

Wszystkie zamieszczone na stronie filmy są krótkie - trwają średnio od 30 sekund do 3-4 minut. Jeden z nich opowiada o magicznej sztuczce pokazywanej przez dziadka. Film pokazuje króciutki dialog (niemal pozbawiony słów) między dziadkiem a wnukiem. Widzimy, że wnuk ma ogromne pragnienie, chce doświadczyć czegoś głębokiego, poruszającego. I dziadek stopniowo mu to daje. Tak naprawdę ukazane są najgłębiej ukryte pragnienia, jakie mają ludzie oraz sposoby ich zaspokojenia, uczynienia ludzi szczęśliwymi. Każdy, kto ogląda ten film, widzi szczęście. Piękna i delikatna jest relacja między dziadkiem i wnukiem. Równocześnie zadajemy sobie pytanie: jakie są moje pragnienia? Co jest celem moich poszukiwań na najgłębszym, najbardziej ukrytym poziomie? I dlatego takie filmy nie potrzebują półgodzinnych wyjaśnień dotyczących tego, czym jest pragnienie. Po prostu oglądasz film i natychmiast przystępujesz do działania, ponieważ te wizualne opowieści dają dostęp do wnętrza człowieka.

Myślę, że główną kwestią, z którą muszą poradzić sobie katecheci i ewangelizatorzy, kiedy mówią o religii i duchowości, jest dotarcie do wnętrza. Niestety, większość ludzi nie ma do niego dostępu. Nawet nie wiedzą, że ono istnieje. Wizualna opowieść, zwykły krótki film daje prawie natychmiastowy dostęp do niego (nawet tym, którzy nie zdają sobie z tego sprawy). W żartobliwy sposób można przekazać prawdę o tematach poważnych i głębokich. Ludzie nie czują się wtedy znudzeni, lecz są zadowoleni i cieszą się.

To samo przecież robił Jezus, głosząc przypowieści, kiedy chciał wytłumaczyć ludziom coś naprawdę trudnego czy sprawić, by apostołowie coś zrozumieli.

Całkowicie się zgadzam! Oczywiście nie odkryłem tego pierwszy. Jeśli używam tych filmów, spośród których wiele jest reklamami, to dlatego, że marketing już przed wielu laty odkrył siłę oddziaływania opowieści wizualnych. Ja nie używam ich oczywiście dla celów komercyjnych, ale po to, by ludzie wzrastali duchowo, zdobywali coraz większą świadomość wewnętrzną.

To bardzo interesująca kwestia. Powiedział ojciec, że katecheci, księża prowadzący młodych ludzi powinni korzystać z medium wizualnego (w zwartej, chwytliwej formie), nie odwołując się do umysłu, ale do serca (co ojciec nazywa wnętrzem). Ważnym elementem oglądania filmików - wynikającym z ich wieloznaczności - jest rozmowa. Bardzo często rozmowa ta dotyczy uczuć.

Chciałbym podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, chcę się odnieść do tego, co powiedziała Pani o różnych poziomach. Wszystkie filmy, które umieszczam na stronie, mają charakter otwarty. Niczego nie narzucają, nie zawierają żadnego przymusu, żadnej ukierunkowanej interpretacji. Samodzielnie ustosunkowujesz się wobec przekazu niesionego przez film. Zostaje uszanowana wolność każdego do odczytania wizualnej historii na poziomie duchowym, intelektualnym.

Ale jest jeszcze drugie wyzwanie. Pracując z takimi filmami, młodsi i starsi mają tendencję do "konsumowania" treści. Chcą obejrzeć dwadzieścia filmów w ciągu godziny, ale skutek jest taki, że jednym uchem wpuszczają, a drugim wypuszczają i cały proces nie owocuje pogłębieniem życia wewnętrznego. Ja natomiast proponuję na swojej stronie precyzyjną metodę pedagogiczną dotyczącą pracy z takimi filmami. Pokazuję, jak mogą one prowadzić do głębszej świadomości ludzi oraz jak mała grupa 6-8 osób może podejmować refleksję i dzielić się swoim doświadczeniem. Wyzwaniem nie jest bowiem obejrzenie, ale - powiedziałbym - "smakowanie" (by użyć typowej ignacjańskiej kategorii). Czasami można nawet nad nimi medytować.

To wspaniałe źródło. Tłumaczy ojciec tytuły filmów i komentarze na różne języki, dlatego rozmawiamy o wersji angielskiej. [Obecnie są cztery wersje językowe: niderlandzka, angielska, francuska oraz polska - przyp. tłum.]. Strona nie tylko jest funkcjonalna, ale także bardzo dobrze wygląda - projekt jest przygotowany bardzo profesjonalnie.

Jak modlić się na sto procent?>>

Proszę jeszcze, by ojciec powiedział, co kryje się w nazwie "internetowy pastor", którego używa ojciec na określenie samego siebie.

Rzeczywiście, mówię o sobie jako o "internetowym kapelanie". Kilka lat temu na spotkaniu jezuitów, a dokładnie administratorów jezuickich stron internetowych, siedem czy osiem lat temu, rozmawialiśmy o blogerach i blogowaniu. I wtedy po raz drugi w moim jezuickim życiu zdecydowałem, że zacznę prowadzić blog. Nazwałem go "Inalledingen", co w tłumaczeniu oznacza "We wszystkich rzeczach". I od tamtej pory codziennie publikuję posty na mojej stronie. To z kolei skłoniło mnie do poszukiwania interesujących materiałów i pokazało możliwości serwisu YouTube. I dlatego dwa-trzy razy w tygodniu publikuję na moim blogu film, który odnajdę po wielu godzinach poszukiwania. To rezultat tysięcy godzin poszukiwań! Publikacja filmu zawsze wiąże się z przygotowaniem krótkiego komentarza. Nie ma on być wyjaśnieniem, ponieważ nie uważam się za kogoś, kto mógłby wyjaśniać, ale raczej przestrzenią do zadania pytań. W odniesieniu do obejrzanego filmu sam zadasz sobie pytanie, jakie wyzwanie przed tobą stawia. Czasami dodaję także kilka podpowiedzi. Na samym blogu jest w tej chwili kilka tysięcy postów, co sprawia, że niełatwo odnaleźć poszczególne filmy. I dlatego razem z Wydziałem Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu w Leuven zdecydowaliśmy o założeniu specjalnej strony poświęconej wyłącznie tym filmom, zorganizowanym - jak mówiłem wcześniej - w konkretny sposób. W ciągu kilku pierwszych miesięcy uzbierało się ponad dwieście filmów, ale w najbliższym czasie powinno być ich już ok. 500. Nie znam żadnej innej strony internetowej tego rodzaju.

Rozumiem, że ze strony mogą także korzystać ludzie, którzy niekoniecznie szukają czegoś duchowego czy nawet wartości. To po prostu wspaniały sposób angażowania ludzi zakorzenionych w danej kulturze, zainspirowania ich do podjęcia refleksji, niosący radość.

Coś, co przynosi radość. To uderza mnie za każdym razem, gdy używam tych filmów. Ludzie uśmiechają się, czują się szczęśliwi, nie nudzą się. Właśnie dlatego sądzę, że pomysł jest trafiony, Dzięki temu, że filmy są krótkie, nie wymagają nadmiernego zaangażowania. Jedna, dwie, trzy minuty i zaczynamy z nimi pracować.

Wspomniał ojciec o blogu "We wszystkich rzeczach", którego tytuł odwołuje się do ignacjańskiej formuły "znajdowania Boga we wszystkich rzeczach". To pewien rodzaj peryferii, prawda? Jezuici nazywają peryferiami zaniedbane obszary pomocy i ewangelizacji - Internet z pewnością jest rodzajem takich peryferii. Zamiast lamentować czy nawet szukać w nim diabła, możemy po prostu wykorzystać go dla dobrych celów.

To prawda. YouTube jest po prostu jednym z ludzkich wytworów. Ma złe strony, ale jeszcze więcej dobrych. Wyzwaniem dla nas jako chrześcijan jest używać go, odkrywać, rozwijać w taki sposób, by wzmacniać człowieczeństwo. Dla mnie jest to doskonały przykład inkulturacji oznaczającej, że produkty i możliwości współczesnej kultury trafiają do chrześcijan i niechrześcijan, zapraszając ich z szacunkiem i w wolności do odkrycia i zobaczenia innych rzeczy niż to, co widzimy bezpośrednio. I dlatego właśnie nazwa "Dostrzec więcej".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Margaret Silf

Sztuka podejmowania mądrych decyzji

Każdego dnia dokonujemy nawet kilkuset wyborów. Niejednokrotnie wiąże się to z dużym stresem. Margaret Silf daje wskazówki, jak sprawnie i umiejętnie podejmować decyzje. Pomaga uczynić proces decydowania mniej stresującym, a jednocześnie...

Skomentuj artykuł

Strona internetowa, która przynosi radość. Jezuita ruszył z niecodziennym projektem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.