Australian Open - czwarty triumf Djokovica

Australian Open - czwarty triumf Djokovica
(fot. PAP/EPA/DAVID CROSLING)
PAP/ ad

Serb Novak Djokovic wygrał po raz czwarty, a trzeci z rzędu, wielkoszlemowy Australian Open na twardych kortach w Melbourne. W finale lider rankingu tenisistów pokonał  rozstawionego z numerem trzecim Szkota Andy'ego Murraya 6:7 (2-7), 7:6 (7-3), 6:3, 6:2.

25-letni Djokovic pierwszy triumf w tej imprezie odnotował w 2008 roku. W niedzielę zdobył szósty tytuł w Wielkim Szlemie, bowiem w 2011 roku był też najlepszy w Wimbledonie i US Open. W Melbourne zarobił 2,43 miliona dolarów i zdobył 2000 punktów do rankingu ATP World Tour, natomiast Murray odpowiednio 1,125 mln i 1400 pkt.

To trzeci finał Australian Open przegrany przez Brytyjczyka, który w 2010 roku musiał tu uznać wyższość Szwajcara Rogera Federera, a w kolejnym sezonie również Serba. Ma w dorobku jedno wielkoszlemowe zwycięstwo, odniesione we wrześniu ubiegłego roku w nowojorskim US Open, gdzie w decydującym meczu ograł Djokovica.

DEON.PL POLECA

Przed niedzielnym meczem fachowcy byli mocno podzieleni. Jedni zdecydowanie wskazywali na "Djoko", który niejako "siłą rozpędu" powinien obronić tytuł w Melbourne, potwierdzając tym samym pozycję lidera w rankingu ATP World Tour. Tenisista z Belgradu zawsze dobrze się czuł w Australii, a do tego miał korzystny bilans pojedynków ze Szkotem.

Inni twierdzili, że ubiegłoroczny triumf w US Open i trwająca od kilkunastu miesięcy owocna współpraca z Ivanem Lendlem pozwoliły wreszcie Murrayowi zwalczyć demony i kompleksy "tego czwartego" (obecnie jest trzeci w rankingu). Na jego korzyść przemawiały też olimpijskie złoto igrzysk w Londynie wywalczone w wielkim stylu, gdzie pokonał w półfinale Serba, a w finale Federera.

Zdaniem Andre Agassiego, byłego amerykańskiego tenisisty, kluczowe znaczenie mógł mieć w niedzielę fakt, iż Djokovic miał od czwartkowego wieczornego półfinału (łatwo pokonał Hiszpana Davida Ferrera) prawie trzy pełne dni na odpoczynek. Natomiast Murray w piątek stoczył ciężki pięciosetowy pojedynek z Federerem, zakończony po północy.

Pierwsze dwa sety niedzielnego finału długo nie przynosiły odpowiedzi na pytanie kto jest silniejszy. Nie było w nich przełamań serwisów, więc doszło do dwóch tie-breaków. Pierwszego zdecydowanie rozstrzygnął na swoją korzyść Brytyjczyk 7-2 po 68 minutach wyrównanej walki, a drugiego Serb 7-3, po 65 minutach.

Pewnym niepokojącym zdarzeniem była jednak przerwa medyczna po dwóch partiach, podczas której lekarz opatrywał mocno otartą prawą stopę Brytyjczyka. Uraz w miarę upływu czasu coraz częściej powodował grymas bólu na jego twarzy, ale mimo to Murray starał się nie poddawać i walczył zaciekle o każdą piłkę, nie oszczędzając nogi.

W trzeciej partii długo obaj tenisiści skrupulatnie pilnowali swoich podań, zanim Djokovic nieoczekiwanie zdobył upragnionego "breaka" - pierwszego w meczu - w ósmym gemie, na 5:3. Chwilę później, po kolejnych 41 minutach, przypieczętował przewagę, kończąc seta wynikiem 6:3.

To wyraźnie uskrzydliło Serba, który bez mrugnięcia okiem próbował zmuszać rywala do szybkiego biegania między narożnikami kortu. Agresywna gra i niedyspozycja Szkota odbiły się w jakimś stopniu na obrazie gry w końcówce, która nie była już tak efektowna i wyrównana jak wcześniej.

Murray zdobył pierwszego gema, ale przegrał pięć kolejnych, zanim znów utrzymał serwis na 2:5. Jednak Serb wykorzystał pierwszego meczbola po trzech godzinach i 35 minutach.

Był to 18. pojedynek tych tenisistów, a po raz 11. lepszy okazał się Djokovic, który poprawił bilans spotkań na twardej nawierzchni na 8-6.

Jednak, jeśli wierzyć opowieściom Serba, ich porachunki sięgają czasów juniorskich. Ponoć po raz pierwszy grali ze sobą w wieku około 11 lat. Nie pamięta jednak wyniku, bo - jak stwierdził przed finałem - skupiał się wtedy "na radości płynącej z gry w tenisa, a nie na zwyciężaniu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Australian Open - czwarty triumf Djokovica
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.