W Warszawie zakończyła się 16. Ogólnopolska Konferencja Dziecko Pokrzywdzone Przestępstwem. Organizatorem wydarzenia jest Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę we współpracy z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawa. Konferencja odbyła się pod honorowym patronatem Ministerstwa Sprawiedliwości.
Uczestnicy podczas tematycznych paneli rozmawiali m.in. na temat rodzicielstwa zastępczego, przesłuchania małoletnich świadków, zaburzeń zdrowia psychicznego i doświadczania przemocy.
Jeden z paneli dotyczył także dylematów wokół edukacji seksualnej dzieci. W dyskusji brała udział psycholog Marta Skierkowska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która w rozmowie z PAP oceniła, że wokół edukacji seksualnej w ostatnim czasie narosło bardzo wiele szkodliwych stereotypów.
Ekspertka podkreśliła, że edukacja seksualna to przede wszystkim przekazywanie dzieciom podstawowych informacji związanych z ich cielesnością i ochroną własnych granic. "To są informacje na temat zdrowych relacji międzyludzkich, dojrzewania, przygotowywania do bycia w związku, do małżeństwa, do roli rodzica. To podstawowa wiedza na temat cielesności, która należy się każdemu człowiekowi" - powiedziała.
Ekspertka zaznaczyła, że nie ma jednego sposobu, w jaki należy edukować dzieci, ale wiedza ta powinna być dostosowana do ich wieku. Zwróciła uwagę, że od początku relacji rodzica z dzieckiem, takie treści są mu przekazywane, np. poprzez pielęgnację ciała i nazywanie części intymnych.
Skierkowska zaznaczyła, że standardy WHO, które wzbudziły w ostatnim czasie wiele kontrowersji są jedynie punktem wyjścia do tego, żeby kraje opracowały własne narodowe strategie na ten temat. "Nigdzie w tych standardach nie ma np. napisanego, że trzeba dzieci uczyć masturbacji, a takie opinie pojawiały się w tym kontekście. Tam jest napisane, że w wieku od 0 do 4 lat zachowania związane z masturbacją są jednymi z zachowań rozwojowych u dziecka, związanych z eksploracją własnego ciała i nie należy go zostawiać z tym samego" - powiedziała.
Jak oceniła, wiedza, którą w tym momencie powinien mieć opiekun i samo dziecko, jest taka, że takie zachowanie nie jest patologią, a jest czymś naturalnym. "Natomiast to nie jest nic związanego z tym, że edukatorzy seksualni jeżdżą po przedszkolach i uczą dzieci jak się masturbować. To absolutnie jest wyssane z palca. Gdyby tak było, zawiadamialibyśmy prokuraturę" - dodała.
To są informacje na temat zdrowych relacji międzyludzkich, dojrzewania, przygotowywania do bycia w związku, do małżeństwa, do roli rodzica. To podstawowa wiedza na temat cielesności, która należy się każdemu człowiekowi.
Ekspertka podkreśliła, że edukacja seksualna jest także bardzo ważna w kontekście ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym. "W działaniu sprawcy wykorzystania seksualnego dzieci bardzo ważne jest to, czy on napotyka na swojej drodze jakieś bariery. Według badań sami sprawcy wykorzystywania seksualnego mówią, że w sytuacji, kiedy dziecko wyraziłoby aktywny sprzeciw, albo w jakiś sposób zaprotestowało przeciwko podejmowanej przez niego czynności, prawdopodobne byłoby zaprzestanie przez nich takiego zachowania" - powiedziała.
Podkreśliła, że bardzo ważny jest moment sprzeciwu i ochrony własnych granic przez dziecko. "To oczywiście niczego nie gwarantuje, ale może zmniejszyć ryzyko wykorzystania seksualnego" - powiedziała.
Skierkowska wskazała, że podczas zajęć z edukacji seksualnej dzieci uczą się reagować na sytuacje, które są niepokojące, uczą się rozróżniać dobry i zły dotyk, uczą się także świadomości, że mogą zawsze powiedzieć "nie" lub wycofać się z jakiegoś działania. Jak dodała, dzieci dowiadują się także, do kogo się zgłosić w sytuacji, kiedy dzieje się coś niepokojącego.
Ekspertka podkreśliła, że taki przekaz jest już zrozumiały dla dzieci w wieku przedszkolnym. "Takie rozmowy powinny być przekazywane przez rodziców, czy opiekunów bez napięcia, nie w formie wykładów, bez robienia wielkiego wydarzenia z tej rozmowy. To nie jest powód do zakłopotania. Dzieci potrzebują prostych odpowiedzi" - podkreśliła.
Skomentuj artykuł