Ignacy zbiera na kosztowną operację rączek. Brakuje jeszcze bardzo dużo
„Trzymamy kciuki za Ignasia, aby on kiedyś mógł trzymać kciuki za nas!” - pisze na Facebooku mama małego Ignasia. Chłopiec urodził się z Asocjacją Vacterl - bardzo rzadką chorobą genetyczną, która powoduje szereg wad rozwojowych. U chłopca spowodowała m.in. niedorozwój rączek, które wymagają szeregu nierefundowanych operacji. Rodzice i bliscy dziecka walczą o zebranie prawie miliona zł na zabiegi, które dają nadzieję na to, że Ignaś odzyska sprawność i samodzielność. Pierwszy z nich musi odbyć się już w lutym. Brakuje jeszcze 680 tys. zł.
Po urodzeniu Ignacy nie był w stanie samodzielnie oddychać. Już w pierwszej dobie życia przeszedł operację ratującą życie, a potem kolejną.
Było wiadomo, że ręce dziecka nie rozwijają się prawidłowo. Rodzice chłopca czekali na diagnozę. Okazało się, że dziecko cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną - Asocjacją Vacterl, która powoduje szereg wad rozwojowych.
Z powodu choroby dziecko w pandemii lądowało w szpitalu aż dziewięć razy.
- Marzy nam się, aby skończyły się długie pobyty w szpitalu, ból i tęsknota za rodziną. Dzieciństwo to piękny czas i niestety szybko mija... Oby te operacje były ostatnimi do upragnionego czasu radości i zabawy dla naszego maleńkiego synka - mówi mama Ignacego.
W pierwszym roku życia chłopiec przeszedł 4 operacje. I niestety na tym nie koniec.
Aby Ignacy mógł normalnie żyć, potrzebne są trzy kosztowne operacje. Koszty leczenia dziecka to prawie milion złotych.
Rodzice Ignacego nie mają takich pieniędzy, dlatego zwracają się z prośbą o pomoc do osób, które chcą i mogą wspomóc finansowo operacje i leczenie dziecka.
Obecnie na leczenie Ignacego brakuje około 680 tys. zł.
Operację wyprostowania rączek, której potrzebuje chłopczyk wykonuje dwóch lekarzy na świecie. Jeden z nich ma swoją placówkę w Warszawie - Paley European Institute, gdzie ratuje przed kalectwem dzieci z całej Europy.
Pierwszy etapem jest operacja, dzięki której 1,5-roczny Ignacy będzie miał wyprostowane dłonie, a także zwiększenie zakresu ruchomości łokci, które prawie wcale się nie zginają. Drugim etapem to policyzacja, czyli przeszycie palców wskazujących na kciuki.
Niestety pierwsza operacja musi się odbyć już w lutym, w innym przypadku termin przepadnie. Następna po trzech miesiącach od pierwszej.
Plan leczenia daje nadzieję na samodzielność chłopczyka, ale wymaga ogromnych nakładów finansowych. Rodzice chłopca robią wszystko co mogą, by zmniejszyć ograniczenia, z którymi się urodził ich syn tak, by w przyszłości był jak najbardziej samodzielny.
Operacje nie są one refundowane przez NFZ.
Skomentuj artykuł