Morawiecki przybył do Berlina, by wziąć udział w kongresie ekonomicznym, organizowanym przez koncern medialny Axel Springer. Późnym popołudniem spotkał się na krótkim briefingu z dziennikarzami.
Szef polskiego rządu został zapytany o środowe, wieczorne oświadczenie prezydenta USA Donalda Trumpa, pierwsze po ataku rakietowym w nocy z wtorku na środę na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku. Amerykański przywódca zapowiedział m.in. sankcje na Iran; zapowiedział też, że zwróci się do NATO o większe zaangażowanie na Bliskim Wschodzie.
"Trudno z całą pewnością przesądzać i interpretować słowa przywódców państw, które są zaangażowane w ten konflikt, jednak - w moim rozumieniu - tak, jak ja odczytuję te sygnały, jest dążenie w kierunku zmniejszenia napięcia i to jest bardzo ważny sygnał" - odpowiedział premier.
Zwrócił uwagę, że w nocnym ataku rakietowym nie zginęli żołnierze, nie zginęli przedstawiciele państw NATO. "To też jest ważny sygnał" - zaznaczył szef polskiego rządu.
Morawiecki powtórzył, że polskim żołnierzom nie groziło niebezpieczeństwo w związku ze wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie.
"To wszystko wskazuje na pewnego rodzaju wojnę nerwów, wymianę ciosów, która dobrze by było, żeby się skończyła i mam taką nadzieję, że się skończy i że do tego zmierzają dzisiejsze wypowiedzi, które do mnie docierają" - podkreślił premier.
Skomentuj artykuł