Niemcy okradali mienie żydowskie. Trafiało ono do urzędników i sąsiadów
Gdy Niemcy deportowali i mordowali Żydów, sąsiedzi i urzędnicy grabili ich dobytek. Pisze o tym tygodnik "Spiegel" w tekście zatytułowanym "Dlaczego zrabowane zasłony wiszą w niemieckich urzędach skarbowych".
Ukradzione sprzęty domowe trafiały także do niemieckich urzędników. Jak zaznacza tygodnik urzędnicy zamawiali nawet konkretne przedmioty.
"Z istniejących zasłon i lamp należy w pierwszej kolejności pokryć potrzeby urzędu skarbowego i urzędu celnego w Horb, pozostałe zasłony należy przesłać do mnie, lampy sprzedać" - tak w maju 1942 roku naczelnik finansowy dr Rudolf Mitze poinstruował urząd skarbowy w Horb am Neckar w Wirtembergii w Niemczech.
Sprzęty domowe, o których mówił, należały do 120 rodzin żydowskich, które zostały wysiedlone z miasta. Ich majątek został przez Niemców podzielony i sprzedany. Urząd skarbowy i jego urzędnicy byli pierwszymi, którzy dobrali się niego: naczelnik urzędu skarbowego zabezpieczył także dwa elektryczne piece grzewcze. (...) Szefom urzędów miały być ofiarowane dywaniki i odpowiednie obrazy - pisze "Spiegel".
W 1941 r. rozpoczęto planowe wypędzanie i eksterminację ludności żydowskiej w Rzeszy i na terenach okupowanych. Majątek deportowanych miał być włączony do "Volksgemeinschaft" (wspólnotę narodową).
Zespół 30 historyków pod kierownictwem Stowarzyszenia Pamięci Gaeu-Neckar-Alb w Horb, prześledził w obszernym studium dla regionu Wirtembergia-Hohenzollern, jak ta niemiecka grabież Żydów była zorganizowana. Centralnym punktem śledztwa są dobrze zachowane akta urzędu skarbowego w Horb am Neckar.
Badania zespołu historyków "pokazują, w jakim stopniu zarówno państwo, jak i ludność były beneficjentami wypędzenia i wymordowania Żydów. I ujawniają kolejny przerażający fakt: niesprawiedliwość wobec ludności żydowskiej nie skończyła się wraz z klęską Niemiec w 1945 roku. To właśnie ci urzędnicy, którzy zorganizowali rabunek, a po części także czerpali z niego zyski, mieli zorganizować zwrot majątku" - zauważa "Spiegel.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł