Powódź po wysadzeniu tamy na Dnieprze wynosi ładunki wybuchowe z budowanych przez Rosjan pól minowych
Powódź po wysadzeniu przez Rosjan zapory na Dnieprze niesie ze sobą miny i materiały wybuchowe z rosyjskich linii obrony na lewym brzegu, ładunki te są zagrożeniem dla terenów, na które zostaną wyrzucone – ostrzega armia ukraińska.
„Lewy brzeg, który jest położony niżej, został silnie zatopiony i poruszony potokami wody. Wcześniej rosyjskie wojska okupacyjne budowały tam kilka stref obrony, w tym zapory minowe, które składały się z kilku zaminowanych pasów. W zatopionej strefie, liczącej od 5 do 15 km, były też polowe magazyny sprzętu. Wszystko to zostało teraz rozniesione po obszarach objętych powodzią i może stanowić zagrożenie na brzegach, na które dociera" – powiedziała rzeczniczka armii ukraińskiej. Wskazała, że Rosjanie budowali zapory z min przeciwpiechotnych i przeciwdesantowych. Miny i inne niebezpieczne ładunki mogą znajdować się np. w stertach odpadów wyrzucanych przez ostatnie dni na wybrzeże morskie. Nie wolno się do nich zbliżać, wszystkie te odpady muszą być zbadane przez specjalistów.
Jak oceniał niedawno przedstawiciel Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) Andrew Duncan, miny niesione przez wody powodziowe na skutek wysadzenia tamy w Nowej Kachowce będą stanowić zagrożenie przez lata. Gdy woda powodziowa opadnie, miny mogą zostać zakopane pod co najmniej metrową warstwą piasku lub mułu i mogą osiąść tam, gdzie wcześniej nigdy ich nie było. W obecnej sytuacji, gdy stan wody przekracza pięć metrów i wciąż trwają walki zbrojne, saperzy nie mogą neutralizować min, a ryzyko przypadkowego wybuchu będzie trwać tak długo, jak długo toczyć się będą działania wojenne.
Skomentuj artykuł