TikTok pozwany do sądu. Chodzi o „wyzwanie zaciemnienia”, które mogło zabić siedmioro dzieci
Rodzice złożyli pozew przeciw portalowi społecznościowemu TikTok, twierdząc, że algorytm aplikacji pokazał ich dzieciom tzw. „wyzwanie zaciemnienia” i nakłonił do udziału w nim. Wyzwanie to polega na celowym duszeniu się aż do nieprzytomności.
Rodzice pozwali chińską firmę oskarżając ją o pokazanie zachęcających filmów z „wyzwania zaciemnienia”. Dzieci podejmowały tą niebezpieczną „zabawę”, w wyniku czego w ubiegłym roku siedmioro z nich zmarło.
Niebezpieczne wyzwanie na TikToku
Według skargi rodziców „wyzwanie” „zachęca użytkowników do dławienia się pasami, sznurkami torebki lub czymkolwiek podobnym, aż do zemdlenia”. Jak podaje Rzeczpospolita, „wszystkie dzieci, które w ten sposób miały umrzeć, były w wieku od 8 do 14 lat i pochodziły z USA, Australii i Włoch. Najnowszy pozew złożyli rodzice ośmioletniej Lalani Walton i dziewięcioletniego Arriani Arroyo”.
W odpowiedzi na oskarżenia TikTok poinformował, że zablokował już użytkownikom możliwość wyszukiwania „wyzwania zaciemnienia”. - Pozostajemy czujni w naszym zobowiązaniu do dbania o bezpieczeństwo użytkowników i natychmiast usuniemy takie treści, jeśli zostaną znalezione. Nasze najgłębsze wyrazy współczucia kierujemy do rodziny z powodu ich tragicznej straty – powiedział rzecznik firmy Mahsau Cullinane.
Według rodziców ich dzieci wcale nie szukały tego niebezpiecznego „wyzwania”. Filmy pokazujące jak dusić się aż do nieprzytomności wyświetliły im się na głównej stronie aplikacji w zakładce „Dla Ciebie”.
Kolejny pozew do sądu
To nie pierwszy raz kiedy TikTok zostaje pozwany do sądu. W 2019 roku firma zobowiązała się zapłacić 5,7 mln dolarów za możliwość założenia konta użytkownikom poniżej 13 roku życia bez zgody rodzica.
Głównym założeniem TikToka jest branie udziału w zabawnych wyzwaniach np. zatańczenie z piosenką w tle. „Później pojawiły się inne, patologiczne wyzwania, jak np. zachęcanie uczniów do kradzieży lub zniszczenia mienia szkolnego” – podaje rp.pl.
Źródło: rp.pl / tk
Skomentuj artykuł