Dyżurny ruchu ze Starzyn był poczytalny

Dyżurny ruchu ze Starzyn był poczytalny
(fot. Wojciech Janaczek / Wikipedia Commons)
PAP / drr

Dyżurny ruchu ze Starzyn, podejrzany o spowodowanie marcowej katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób, był w chwili tej tragedii poczytalny - wynika z opinii biegłych, przesłanej prokuraturze. Oznacza to, że Andrzej N. może odpowiadać karnie.

Najważniejsze wnioski z opinii zespołu psychiatrów i psychologa przekazał w czwartek PAP Tomasz Ozimek z prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - Wynika z niej, że w chwili czynu Andrzej N. był poczytalny. Biegli nie stwierdzili u niego choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Dyżurny miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia swoich czynów i kierowania swoim postępowaniem - powiedział Ozimek.

Opinia została sporządzona po dwumiesięcznej obserwacji, przeprowadzonej w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu, gdzie Andrzej N. przebywa od czasu katastrofy. Przed wydaniem opinii - poza badaniem samego dyżurnego - jej autorzy zapoznawali się też z materiałem dowodowym związanym z katastrofą, np. odsłuchiwali nagrania z rejestratorów rozmów tuż przed czołowym zderzeniem pociągów.

Dyżurny ruchu ze Starzyn ze względu na stan zdrowia do tej pory nie został przesłuchany, a sformułowany wobec niego zarzut nie został mu formalnie przedstawiony. Krótko po zatrzymaniu został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.

Mimo uznania Andrzeja N. za poczytalnego, lekarze w dalszym ciągu nie zgadzają się na jego przesłuchanie ze względu na stan zdrowia. Jak oceniają, niezdolność dyżurnego do uczestniczenia w czynnościach prokuratorskich może potrwać około trzech miesięcy.

Śledztwo w sprawie katastrofy jest przedłużone do 3 grudnia. Mimo że jeszcze przez pewien czas nie będzie można przesłuchać Andrzeja N., prokuratura nie widzi potrzeby zawieszenia postępowania. - Mamy do wykonania jeszcze wiele innych czynności - wyjaśnił Ozimek.

W postępowaniu zgromadzono już bardzo obszerny materiał dowodowy, liczący około 100 tomów akt, przesłuchanych zostało ok. 100 świadków - głównie poszkodowanych w katastrofie, bliskich ofiar i pracowników kolei.

Dotychczas udało się ustalić nazwiska blisko 200 pasażerów jadących pociągami, które się zderzyły. W śledztwie zgromadzono wiele dokumentów kolejowych, nie tylko bezpośrednio związanych z marcową katastrofą, ale też dotyczących np. szkoleń i ruchu pociągów. Mimo upływu czasu, ciągle nie odebrano wielu przedmiotów osobistych pasażerów, zabezpieczonych na miejscu katastrofy.

3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa - Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury Andrzej N. doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. W katastrofie zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dyżurny ruchu ze Starzyn był poczytalny
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.