"Mamy prawie piekło w domu". Legendarny polski bokser oskarżony w "Klerze" o współpracę z SB
"Tata, tylko tak szczerze, ty miałeś coś wspólnego z SB? Współpracowałeś z nimi? Biłeś księży?" - mistrz Europy po premierze filmu Smarzowskiego musi walczyć o dobre imię. W jego obronie stają inni sportowcy.
"Kler" to film, który obejrzało już ponad 5 milionów ludzi, co czyni go trzecim polskim filmem po 1989 roku pod względem oglądalności. Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego jeszcze przed premierą budził kontrowersje, które nie ucichły, mimo czterech miesięcy jego obecności w kinach.
Ostatnio twórcy "Kleru" muszą zmierzyć się z oskarżeniem, które skierował do nich Bogdan Gajda, były polski bokser. W filmie wykorzystano jego fotografię, która sugeruje, że mistrz Europy, dwukrotny olimpijczyk i dziewięciokrotny mistrz Polski, w czasach PRL-u, współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i uczestniczył w maltretowaniu księży przez jej funkcjonariuszy.
Słynny polski bokser skrzywdzony przez producentów filmu "Kler".
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) 28 stycznia 2019
"Jakbym dostał w ringu w brodę" - komentuje mistrz Europy, olimpijczyk Bogdan Gajda w @WartoRozmawiac.#tvpinfo #wieszwiecej pic.twitter.com/pNVlqpZ8DM
Jak informuje portal "Na Temat", teraz legendarny bokser walczy o zadośćuczynienie.
"Tata, tylko tak szczerze, ty miałeś coś wspólnego z SB? Współpracowałeś z nimi? Biłeś księży? Normalnie jakbym dostał w ringu w brodę. Nie wiedziałem, co powiedzieć - przytoczył pytania dorosłych dzieci Bogdan Gajda. - Byliśmy w kinie i tam jest wyraźnie pokazane, ty jesteś na pierwszym miejscu. Zbliżenie jest, mówią, że [Bogdan Gajda] współpracował z SB, że pałował księży" - powiedział pięściarz w programie "Warto rozmawiać".
Chodzi o fotografię przedstawiającą Bogdana Gajdę na podium Mistrzostw Europy, zrobioną w 1977 roku, kiedy zdobył mistrzostwo. W "Klerze" wykorzystano ją do potwierdzenia tezy postawionej przez twórców filmu, że polscy bokserzy współpracowali z SB - podaje "Na Temat".
Pytania o przeszłość boksera zaczęły zadawać nie tylko jego dzieci. Po premierze "Kleru" do domu państwa Gajdów zaczęli dzwonić ludzie i pytać o to, czy przedstawiona w filmie informacja jest prawdziwa. "Mamy prawie piekło w domu, bez przerwy telefony. Ja jestem tym naprawdę zmęczona" - wyznała Małgorzata Gajda, żona pięściarza w "Warto rozmawiać". "Mówię chodź gdzieś wyjedziemy, uciekniemy, aż to przycichnie" - dodała.
Ks. Andrzej Luter: nikt jeszcze filmu nie widział, a już wiadomo wszystko>>
"Twórcy tego filmu podeszli z niesamowitą nonszalancją do człowieka sportu. (…) Przez 47 lat pracy jako komentator nie słyszałem złego słowa o Bogdanie Gajdzie" - powiedział zaproszony do programu komentator sportowy Krzysztof Miklas, cytowany przez portal "wPolityce".
W obronie Bogdana Gajdy stanęli również inni bokserzy. "Zrobili Bogdanowi świństwo. To wyjątkowo porządny człowiek" - mówił z kolei w "Super Expressie" Krzysztof Kosedowski. Jak podkreśla "Na temat", gazeta informuje także, że Gajda nigdy nie współpracował z SB.
Twórcy "Kleru" nie przyjęli zaproszenia do programu "Warto rozmawiać" i nie spotkali się z państwem Gajdów. Jak wyznała żona boksera, "odpowiedział nam tylko i wyłącznie dystrybutor, który stwierdził, że mąż jest osobą publiczną i można jego zdjęcie pokazywać. Nikt inny się do nas nie odezwał".
Skomentuj artykuł