Manifa przeszła ulicami Warszawy
Pod hasłem "Dość wyzysku! Wymawiamy służbę!" ulicami stolicy przeszła w niedzielę XII warszawska Manifa. Dedykowana była posłance SLD Izabeli Jarudze-Nowackiej, która zginęła pod Smoleńskiem. Uczcijmy ją sprzeciwem wobec dyskryminacji - mówiła córka posłanki Barbara Nowacka.
Manifa to coroczna demonstracja organizowana przez środowiska feministyczne okazji Dnia Kobiet; ma zwracać uwagę na najważniejsze problemy, z jakimi borykają się Polki. Każdego roku odbywa się pod innym hasłem. W tym tematami przewodnimi były: bezrobocie, nierówność ekonomiczna i łamanie prawa pracy.
Manifestacja rozpoczęła się przed Pałacem Kultury i Nauki, a zakończyła przed Sejmem. Potem organizatorzy wraz z częścią uczestników złożyli kwiaty pod tablicą poświęconą pamięci Izabeli Jarugi-Nowackiej. Przed godz. 11. kwiaty przed poświęconą jej pamięci tablicą na gmachu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej złożyli też politycy SLD, m.in. Bartosz Arłukowicz i Katarzyna Piekarska.
Politycy SLD wzięli także udział w Manifie, m.in. wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich oraz posłowie Marek Balicki i Tadeusz Iwiński. Nie zabrakło też Jerzego Nowackiego - męża Jarugi-Nowackiej, oraz jej córki - Barbary Nowackiej, która przypomniała, że tegoroczna Manifa jest pierwszą, w której nie uczestniczy jej matka. - Uczcijcie Izę nie minutą ciszy, ale głośnym sprzeciwem wobec dyskryminacji - mówiła Nowacka do zgromadzonych.
- Największym hołdem, jaki możemy jej złożyć, jest kontynuowanie walki o równouprawnienie - powiedziała Julia Kubisa z Porozumienia Kobiet 8 Marca, które zorganizowało Manifę.
Balicki ocenił, że Jaruga-Nowacka, która była jedną z inicjatorek Manify, stała się patronką tego środowiska. "Takie wydarzenia mają duży wpływ na budowanie świadomości społecznej. Wiele już udało się zmienić, ale wciąż więcej jest do zrobienia niż zostało wywalczone. Dyskryminacja kobiet to problem, który się nie zmniejsza, ale narasta, zwłaszcza w niektórych sferach, np. ekonomicznej" - ocenił.
Prof. Małgorzata Fuszara z Instytutu Socjologii UW podkreślała podczas manifestacji, że problemem jest nie tylko to, że kobiety mniej zarabiają, ale też to, że nikt tego nie monitoruje. "Statystyki pokazują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat różnica w wynagrodzeniach wzrosła dwukrotnie na niekorzyść kobiet. To problem, który łączy kobiety we wszystkich zawodach i ze wszystkich środowisk" - dodała.
"Feminizm to walka o to, żeby wszystkie kobiety mogły żyć godnie. Feminizm to solidarność kobiet" - mówiła podczas przemarszu Katarzyna Bratkowska z Porozumienia Kobiet 8 Marca. "Walczmy o równouprawnienie nie tylko na Manifiach, ale codziennie" - zachęcała Elżbieta Korolczuk, także reprezentująca organizatorów.
Kubisa z Porozumienia Kobiet 8 Marca podkreśliła, że w Manifie biorą udział organizatorzy akcji "Dziewczyny na Politechniki". "Ja chcę do tego dodać hasło +chłopaki na pedagogiki+. Jeśli mężczyźni nie przejmą części obowiązków związanych z wychowywaniem dzieci, równouprawnienie nam się nie uda. Mężczyźni też mają dzieci. I najwyższy czas, żeby obowiązki z tym związane podzielić po równo" - powiedziała. Przypomniała, że zbliżają się wybory parlamentarne, czyli czas rozliczania polityków z tego, co do tej pory zrobili i pytania, co zamierzają zrobić dla kobiet.
W organizację Manify włączyły się m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego, Wolny Związek Zawodowy Sierpień '80 oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Pierwszy raz w manifestacji wzięły udział woźne, sprzątaczki i kucharki zrzeszone w ZNP, które zwracały uwagę na swoje niskie zarobki oraz coraz powszechniejsze w szkołach zatrudnianie firm zewnętrznych, które obniżają ich wynagrodzenia. Pielęgniarki i położne z OZZPiP protestowały przeciwko zatrudnianiu ich na podstawie umów cywilno-prawnych.
Wśród uczestników Manify było wielu mężczyzn. "W Polsce sytuacja kobiet jest o wiele gorsza niż w innych krajach europejskich, jeśli chodzi o prawa reprodukcyjne, dostęp do żłobków, zarobki. Dlatego uznałem, że powinienem tu dziś być" - powiedział jeden z nich.
Uczestnicy Manify nieśli transparenty z hasłami: "Przepuście nas w drzwiach do Sejmu" i "Demokracja bez kobiet to pół demokracji", "To, że żonie łamiesz kości, jest wyrazem twej słabości", "Manifa łączy, Manifa bawi, Manifa ustrój naprawi", "Uczysz, sprzątasz czy prasujesz, zasługujesz na szacunek", "Woźna 1100, poseł 11000" - to niektóre z haseł, jakie można było zobaczyć na transparentach niesionych przez uczestników Manify.
Przed Sejmem na jej uczestników czekała kontrmanifestacja licząca ok. 20-30 osób, zorganizowana przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. Jej uczestnicy, oddzieleni przez kordon policji, trzymali zdjęcia fragmentów płodów i skandowali hasła: "Ręce precz od polskich dzieci", "Święte państwo, święta wojna", "Mordercy", "Bóg, honor i ojczyzna".
Manify organizowane były w niedzielę także w innych miastach, m.in. w Gdańsku, Krakowie, Toruniu i Wrocławiu.
Skomentuj artykuł