Nawet 700 zł dniówki na zbiorze truskawek. Reporter szybko pożałował

Praca na plantacji truskawek może dać nawet 700 zł dniówki, ale okupiona jest dużym wysiłkiem fizycznym i bólem pleców – przekonał się o tym reporter "Faktu", który sam spróbował swoich sił na zbiorach w Kotorydzu pod Warszawą.
Od rana słońce prażyło, a gimnastyka, polegająca na ciągłych przysiadach, nie była najłatwiejszą w tych warunkach. Dodatkowo trzeba było zwracać uwagę na owoce: zbierać tylko te dojrzałe i uważać, by nie rozgnieść truskawki.
Początkowo dziennikarz podszedł do wyzwania z uśmiechem, ale z każdą łubianką mina mu rzedła.
Dniówka nawet 700 zł
Aby zebrać cały koszyczek, dziennikarz potrzebował ok. 8 minut. Tempo jest indywidualne, zależy od możliwości i pracowitości. Właściciel plantacji, pan Kamil, wylicza, że w ciągu dnia da się zarobić nawet 700 zł.
Tryb pracy zdecydowanie nie jest dla każdego: dużo pracy fizycznej, wysokie temperatury, niewygodne pozycje. Praca jest również absorbująca czasowo: start o godz. 7.00, praca do 12.00. Następnie trzy godziny przerwy, powrót na pole i zbiory do 19:00.
Niektórzy przychodzą i twierdzą, że to łatwa robota. Potem jednak okazuje się, że się do tego nie nadają i następnego dnia już się nie pojawiają – mówi w rozmowie z "Faktem" właściciel.
Damian Ryndak opowiada, że kiedy truskawki są duże, praca idzie sprawniej – nie trzeba aż tak się spieszyć, by zapełnić łubiankę. W ciągu godziny udało mu się zebrać siedem koszyków.
Szybko jednak zaczęły doskwierać mu plecy. Jak przyznaje, niektórzy wolą zbierać owoce na kolanach, inni – przykucnąwszy. On zdecydował się na tę drugą metodę.
Skomentuj artykuł