Pacjent może poprosić o leczenie antypopędowe

Pacjent może poprosić o leczenie antypopędowe
(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / kn

Każdy pacjent może poprosić o leczenie antypopędowe; kiedy są wskazania i zgoda pacjenta, to jest to normalna rzecz - powiedział PAP prof. Zbigniew Lew-Starowicz.  Prawnicy oceniają, że sąd w ramach dozoru może nałożyć na skazanego takie leczenie.

Prof. Lew-Starowicz zaznaczył, że leki antypopędowe od lat są bez problemu dostępne w Polsce - w formie iniekcji i tabletek, wydawanych z przepisu lekarza. Dodał, że działają one już po kilkunastu dniach, a ich efekt jest odwracalny.
Generalnie - według zapisów Kodeksu karnego - sąd nie może kierować na takie leczenie osób, które popełniły przestępstwa przed czerwcem 2010 r. Jednak, zgodnie z ustawą o izolacji niebezpiecznych przestępców, która weszła w życie 22 stycznia - cywilny sąd orzekając o zastosowaniu nadzoru prewencyjnego, może nałożyć na osobę stwarzającą zagrożenie obowiązek poddania się "odpowiedniemu postępowaniu terapeutycznemu".
"W ramach tego nadzoru sąd może też nałożyć na osobę uznaną za niebezpieczną obowiązek poddania się farmakoterapii pozbawiającej popędu seksualnego, nazwanej kiedyś przez premiera Donalda Tuska +kastracją farmakologiczną+" - powiedział PAP były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski. W jego ocenie, to możliwość alternatywna wobec umieszczenia osoby "niebezpiecznej" w ośrodku w Gostyninie.
Także zdaniem pytanego przez PAP wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego sąd może, po rozpatrzeniu sprawy, nakazać takie leczenie antypopędowe, jeśli np. osoba której dotyczy postępowanie sądowe deklaruje, że jest gotowa poddać się leczeniu i preferuje leczenie poza izolacją. Sąd i policja są następnie informowane przez zakład leczniczy o ewentualnym uchylaniu się nadzorowanego od takiego leczenia.
Sąd może, na wniosek komendanta policji sprawującego nadzór prewencyjny lub z urzędu, orzec o izolacji osoby, wobec której zastosowano wcześniej nadzór prewencyjny, jeżeli osoba ta uchyla się od obowiązku poddania się postępowaniu terapeutycznemu - głosi jednocześnie ustawa.
W poniedziałek rzeszowski sąd do 3 marca odroczył rozprawę o uznanie Mariusza Trynkiewicza za osobę z zaburzeniami psychicznymi zagrażającą innym, która po odbyciu kary musi być izolowana. Pełnomocnik skazanego złożył m.in. wniosek dowodowy - przyjęty przez sąd - dotyczący przesłuchania dwóch świadków.
Według poniedziałkowej "Gazety Wyborczej" Trynkiewicz, morderca 4 chłopców, który we wtorek wyjdzie na wolność, godzi się na tzw. chemiczną kastrację i ma deklarować, że podda się zaleconym przez sąd i specjalistów terapiom. Pełnomocnik Trynkiewicza mec. Marcin Lewandowski powiedział w poniedziałek, że jego klient wyraził chęć pełniej współpracy z lekarzami i specjalistami i dalszego leczenia nawet po opuszczeniu zakładu. Zapytany o doniesienia "GW" nt. tzw. kastracji chemicznej Lewandowski oświadczył, że Trynkiewicz nie poruszał z nim tego tematu.
"Zastrzegam, że opieram się na doniesieniach medialnych, ale rozumiem to w ten sposób, że skazany miałby deklarować, że podda się dobrowolnie określonej terapii" - powiedział PAP karnista z Uniwersytetu Warszawskiego mec. Łukasz Chojniak. Dodał, że sąd nie ma możliwości zastosować wobec Trynkiewicza innych środków, niż te, które wynikają z ustawy o izolacji.
Pojęcie tzw. chemicznej kastracji pojawiło się w dyskursie prawnym po nowelizacji Kodeksu karnego, która weszła w życie w czerwcu 2010 r. Na jej mocy sąd w wyroku skazującym sprawcę na więzienie za przestępstwo popełnione w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych może orzec umieszczenie tego sprawcy - już po odbyciu kary - w zakładzie zamkniętym lub skierować go na leczenie. Orzeczona terapia ma zapobiec ponownemu popełnieniu takiego przestępstwa poprzez "obniżenie zaburzonego popędu seksualnego sprawcy".
Ten - wprowadzony w 2010 r. - przepis nie odnosi się do Trynkiewicza oraz innych sprawców, którzy swych zbrodni dopuścili się przed czerwcem 2010 r., czyli dniem wejścia w życie nowelizacji. Chojniak zaznaczył, że o zastosowaniu takich środków sąd musi orzec już w wyroku skazującym sprawcę. "Dlatego czekamy jeszcze na tych, którzy będą poddawani takiej terapii farmakologicznej, bo na razie odbywają oni kary pozbawienia wolności" - dodał.
Dlatego właśnie - jak wskazywano podczas prac legislacyjnych w zeszłym roku - w odniesieniu do osób, którym, tak jak Trynkiewiczowi, kończą się 25-letnie wyroki więzienia zamienione po amnestii z pierwotnie orzeczonych kar śmierci, nie można było zastosować przepisów Kodeksu karnego o tzw. kastracji farmakologicznej. Konieczne stało się przygotowanie oddzielnej ustawy dającej możliwość ich izolacji lub nadzoru połączonego z terapią już po odbyciu kary.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pacjent może poprosić o leczenie antypopędowe
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.