Podatek dla bezdzietnych po „30”? Petycja w Sejmie wywołała burzę

Do Sejmu trafiła petycja, która wywołała gorącą dyskusję w mediach i wśród opinii publicznej. Anonimowy autor postuluje w niej wprowadzenie nowego podatku dla osób bezdzietnych powyżej 30. roku życia. Pomysł, który nawiązuje do znanego z PRL-u „bykowego”, zakłada podwójną składkę emerytalną dla bezdzietnych oraz wyższą składkę (o 50 proc.) dla rodziców jednego dziecka.
Według autora ma to być sposób na zwiększenie dzietności i ratowanie systemu emerytalnego, który – jak pokazują prognozy demograficzne – może być zagrożony ze względu na starzejące się społeczeństwo.
Kogo miałoby objąć współczesne „bykowe”?
Zgodnie z propozycją zawartą w petycji:
-
osoby powyżej 30. roku życia, które nie mają dzieci, płaciłyby podwójną składkę emerytalną,
-
osoby z jednym dzieckiem – składkę wyższą o 50 proc. niż standardowa,
-
wyjątkiem miałyby być osoby, które nie mogą mieć dzieci z powodów zdrowotnych, np. zdiagnozowanej bezpłodności.
Pomysł – choć odważny – w praktyce oznaczałby znaczące obciążenia finansowe dla tysięcy Polaków, którzy nie posiadają potomstwa lub wychowują tylko jedno dziecko.
System emerytalny w kryzysie. Czy to rozwiązanie?
Nie jest tajemnicą, że polski system emerytalny oparty jest na zasadzie pokoleniowej solidarności – czyli świadczenia obecnych emerytów są wypłacane z bieżących składek osób pracujących. Przy spadającej liczbie urodzeń i rosnącej długości życia, ten model może się nie utrzymać bez reform.
Zwolennicy „bykowego” argumentują, że osoby bezdzietne nie „dokładają się” do przyszłych pokoleń, a jednocześnie same oczekują świadczeń na starość – dlatego powinny ponosić większe składki. Przeciwnicy z kolei podkreślają, że takie rozwiązanie narusza zasadę równości obywateli i może być formą dyskryminacji światopoglądowej lub sytuacyjnej.
Pomysł znany z przeszłości. I nadal mało realny
„Bykowe” nie jest nową koncepcją – po raz pierwszy wprowadzono je w PRL-u w 1946 roku i utrzymywano aż do 1973 roku. Pomysł wrócił do debaty publicznej m.in. za sprawą Marka Jakubiaka, który postulował jego przywrócenie podczas swojej kampanii prezydenckiej.
Jednak, jak podaje Business Insider Polska, obecnie nie ma żadnych prac legislacyjnych nad wdrożeniem tego typu rozwiązania. Autor petycji jest anonimowy i nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Aby pomysł trafił pod obrady Sejmu, wymagałby poparcia:
-
co najmniej 15 posłów,
-
Prezydenta RP,
-
Rady Ministrów,
-
lub 100 tys. obywateli.
Bez tego propozycja pozostanie jedynie głosem w debacie publicznej, choć niewykluczone, że podobne postulaty będą wracać w przyszłości – zwłaszcza w obliczu postępującego kryzysu demograficznego.
Skomentuj artykuł