W czwartek - spotkanie klubu PO z Komorowskim
W czwartek w południe zbierze się klub PO, w którym weźmie udział prezydent Bronisław Komorowski. Spotkanie ma dotyczyć dalszej współpracy klubu z Komorowskim; nieoficjalnie posłowie PO mówią, że ma ono zatrzeć złe wrażenie, jakie powstało po poniedziałkowym posiedzeniu zarządu partii.
W środę klub PO zebrał się na krótko po głosowaniach w Sejmie; w posiedzeniu uczestniczyła premier Ewa Kopacz. To szefowa rządu poinformowała o zwołaniu na czwartek kolejnego spotkania klubu, tym razem z udziałem Komorowskiego. Dopytywana przez dziennikarzy, jaki jest cel spotkania prezydenta z posłami PO, premier odpowiedziała jedynie, że wszystko będzie wiadome w czwartek. - Bardzo serdecznie zapraszamy - dodała.
Prezydent przyjął zaproszenie klubu - poinformowała dyrektor prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek.
Zasiadający we władzach klubu PO Mariusz Witczak podkreślił w rozmowie z PAP, że czwartkowe spotkanie z Komorowskim będzie pierwszym po wyborach prezydenckich. - Bronisław Komorowski jest prezydentem, któremu jesteśmy bardzo wdzięczni za świetne pięć lat. Utożsamiamy się z prezydentem - z jego poglądami i będziemy z nim dalej współpracować - powiedział Witczak.
Komorowski ma sprawować swój urząd do 6 sierpnia. Tego dnia zaprzysiężony ma zostać nowo wybrany prezydent Andrzej Duda.
Nieoficjalnie posłowie Platformy mówią, że czwartkowe spotkanie ma zatrzeć złe wrażenie, jakie powstało po poniedziałkowym zarządzie PO. Niektórzy członkowie władz partii w rozmowie z dziennikarzami wyraźnie odcinali się od Komorowskiego i jego kampanii. Lider pomorskiej PO, wiceminister zdrowia Sławomir Neumann wyraził pogląd, że niedzielne wybory prezydenckie "przegrał Bronisław Komorowski, który od samego początku starał się kreować na kandydata spoza Platformy".
W mediach wiele razy była też przytaczana wypowiedź sekretarza generalnego PO, ministra sportu Andrzeja Biernata. Polityk pytany, czy należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego odparł, że "sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO". - To był nasz kandydat, ale sztab nie był nasz - stwierdził. - Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo? - pytał Biernat.
We wtorek w mediach minister tłumaczył, że powiedział "o jedno zdanie, czy słowo za dużo". Kopacz pytana tego dnia o słowa Biernata, również podkreśliła, że posypał on "głowę popiołem". - Myślę, że to gafa, która oczywiście każdemu z nas się trafi, ale jedno chcę powiedzieć: można oceniać tę kampanię (Komorowskiego) w taki czy inny sposób. Ona miała swoje momenty lepsze czy gorsze, ale jednego jestem pewna - Bronisław Komorowski był naprawdę świetnym kandydatem na prezydenta, po jego pięciu latach prezydentury - mówię to z pełną odpowiedzialnością - i Platforma stała za nim murem. Dlatego też nasze zaangażowanie w tę kampanię było pełne - zapewniała Kopacz we wtorek.
Według posłów PO minister sportu ma raz jeszcze, podczas czwartkowego spotkania klubu z Komorowskim, "posypać głowę popiołem". Taka zapowiedź miała paść z ust premier Kopacz w środę. - Głos pani premier nie pozostawiał złudzeń - pan sekretarz generalny powinien się ustosunkować do swojej wypowiedzi, co miał na myśli. To się nam wszystkim należy - powiedział jeden z rozmówców PAP.
Na wtorek z kolei zaplanowane jest wyjazdowe posiedzenie klubu PO. - To będzie spotkanie, które ma nas przygotować do kolejnych wyzwań, przede wszystkim wyborów parlamentarnych. Będzie miało charakter uniwersalny - to będzie i dyskusja merytoryczna dotycząca ważnych ustaw, którymi się będziemy zajmowali, ale też pewnej strategii, w której działanie klubu będzie jednym z elementów - zapowiedział Witczak.
Posiedzenie ma mieć charakter mobilizacyjny. - Chcemy wskazać, że nie ma u nas wewnętrznych tarć, kłótni, rozrachunków; posiedzenie ma służyć przede wszystkim mobilizacji - powiedział PAP jeden z posłów. Według rozmówców PAP, ważnym elementem spotkania ma być też omówienie porażki wyborczej Komorowskiego.
W II turze wyborów prezydenckich w ostatnią niedzielę Komorowski dostał 48,45 proc. głosów; Duda - 51,55 proc.
Skomentuj artykuł