"Z życzliwością odnosimy się do inicjatyw rządu"
Ruch Palikota z życzliwością i entuzjazmem odnosi się do ostatnich inicjatyw rządu Donalda Tuska w sprawie UE; chcemy zachęcić premiera i szefa MSZ do głębszej integracji w ramach Unii - oświadczył w czwartek w Sejmie Janusz Palikot.
- Chcemy federalnej Europy, chcemy jednego państwa europejskiego. Ta nasza intencja, aby zachęcić pana premiera i pana ministra Sikorskiego do głębszej integracji, jest właśnie intencją zbudowania jednego państwa europejskiego, pójścia dalej niż nawet najlepsza umowa międzyrządowa - podkreślił poseł w debacie nad informacją premiera o przyszłości UE.
Jak ocenił, umowa międzyrządowa jest może "niezbędnym krokiem przejściowym", który trzeba zrobić. - I ważne byłoby rzeczywiście, by Polska się znalazła wśród tych, którzy się znajdą w tym tzw., jak pan premier mówił, pierwszym kręgu zjednoczenia czy nowego zintegrowania UE - powiedział.
- To, co robi PiS dziś, te marsze z 13 grudnia i wasza aktywność od wielu miesięcy, to nic innego niż właśnie próba doprowadzenia do tego, byśmy się nie znaleźli w tym pierwszym kręgu i byśmy o idei wspólnego państwa europejskiego nigdy nie byli w stanie odpowiedzialnie myśleć - ocenił lider Ruchu.
Jak mówił, to podoba się Stanom Zjednoczonym, Chinom i jest to w interesie tych, którym nie odpowiada stabilna i zjednoczona Europa, która jest w stanie sprostać konkurencji ekonomicznej. - Wy tego nigdy nie zrozumiecie. Niestety, ja już straciłem tę nadzieję - mówił Palikot do posłów PiS.
Jak jednak zaznaczył: "wcześniej czy później powstanie Europa zjednoczona, pełna ambicji, wiary i nadziei w to, że jest w stanie sprostać konkurencji europejskiej i światowej, i innych kontynentów". - Niezależnie od tego, czy przemówienia Fotygi były pisane w Moskwie, czy w Pekinie, nie zatrzymają tego procesu - mówił szef Ruchu.
Powiedział też, że większości ludzi w parlamencie i w Polsce "bliżej jest do przysłowiowego Schmidta i Neumanna, niż do Kaczyńskiego, Ziobry czy Anny Fotygi". - Ja bym się znacznie lepiej czuł w państwie europejskim, mając za swój rząd Niemców, Francuzów, niż w Polsce mając was za współziomków - zwrócił się do posłów PiS i Solidarnej Polski.
Na te słowa zareagował poseł PiS Jerzy Szmit, który podszedł do mównicy, z której przemawiał Palikot i powiedział: "Nazywam się Jerzy Szmit, dziękuję bardzo". W tym momencie część posłów PiS opuściła salę obrad. Na zachowanie Szmita zareagował zaś prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich, który poprosił posła PiS, by "takich spektakli więcej nie czynił, bo będzie musiał odwołać się do bardziej drastycznych kroków wobec niego".
Palikot oświadczył, że jego ugrupowanie z entuzjazmem przyjmuje decyzje polskiego rządu i domaga się od premiera i szefa MSZ "większej determinacji". Jak mówił, w dowód uznania podarował Radosławowi Sikorskiemu pióro Lecha Kaczyńskiego, które b. prezydent miał przy podpisywaniu traktatu lizbońskiego. - Pan premier wybaczy, że nie jemu, bo należałoby się to panu premierowi - ale panu ministrowi Sikorskiemu, który stał się bohaterem tej dzisiejszej dyskusji w Polsce - powiedział Palikot z mównicy, a następnie podszedł do ław rządowych, by wręczyć pióro szefowi MSZ.
- Mam nadzieję, że się nie zatnie, gdy będziecie podpisywali kolejny traktat europejski - dodał.
Chodzi o pióro, którym prezydent Lech Kaczyński chciał podpisać akt ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Gdy prezydent w obecności wielu gości w Pałacu Prezydenckim chciał złożyć podpis ratyfikujący traktat, pióro odmówiło współpracy. Ostatecznie prezydent podpisał dokument długopisem.
Posłowie Rucha Palikota podczas debaty mieli wpięte w marynarki znaczki Unii Europejskiej.
Skomentuj artykuł