Zwolennicy byłego prezydenta uznali, że werdykt jest umotywowany politycznie; sam Saakaszwili odrzuca wszystkie oskarżenia pod jego adresem.
"Należy podkreślić, że sąd kategorycznie odrzuca jakikolwiek polityczny motyw wydanego wyroku" - powiedziała sędzia Szorena Guncadze.
"Sąd i urząd prokuratorski straciły zaufanie narodu i nie mają prawa podejmować takich decyzji" - powiedziała Nika Melia, członkini ugrupowania Saakaszwilego - Zjednoczonego Ruchu Narodowego
W styczniu bieżącego roku sąd w Tbilisi skazał zaocznie Saakaszwilego na trzy lata więzienia w związku z ułaskawieniem w 2008 roku czterech urzędników MSW oskarżonych o zabicie dwa lata wcześniej pracownika banku.
50-letni Saakaszwili choć nie może wrócić do Gruzji, jest wciąż obecny w polityce krajowej za pośrednictwem Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Ugrupowanie to w październiku 2016 roku przegrało wybory parlamentarne.
Były prezydent wyjechał najpierw na Ukrainę, gdzie skonfliktował się ze swym dawnym sojusznikiem, prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Ukraiński szef państwa w 2015 roku nadał mu ukraińskie obywatelstwo i mianował go gubernatorem obwodu odeskiego, jednak w 2016 roku były prezydent Gruzji ustąpił z tego stanowiska, oskarżając Poroszenkę o popieranie klanów korupcyjnych. Latem 2017 roku Poroszenko pozbawił Saakaszwilego obywatelstwa Ukrainy.
Ponadto na Ukrainie toczy się wobec Saakaszwilego postępowanie. Chodzi o sprawę przyjmowania pieniędzy od otoczenia obalonego w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza. Polityk miał otrzymać pół miliona dolarów na organizację protestów antyrządowych na Ukrainie.
Były gruziński prezydent nielegalnie wrócił na Ukrainę we wrześniu 2017 roku; na początku grudnia został zatrzymany, jednak szybko wypuszczono go na wolność. Saakaszwili obecnie wzywa do rozpisania na Ukrainie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Przebywa w Holandii; jego żona Sandra Roelofs jest Holenderką.
Skomentuj artykuł