Hiszpania: konserwatyści prowadzą w sondażach
O północy z czwartku na piątek w Hiszpanii oficjalnie rozpoczyna się kampania przed wyborami zaplanowanymi na 20 grudnia. Mogą one oznaczać koniec systemu dwupartyjnego, de facto obowiązującego od prawie 40 lat. Sondaże dają zwycięstwo konserwatystom z PP.
Zapowiedzią tego, jak będzie wyglądać kampania, była pierwsza publiczna debata, zorganizowana w poniedziałek wieczorem przez dziennik "El Pais" i transmitowana przez internet.
W studiu stawili się trzej kandydaci głównych partii: Pedro Sanchez z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), Albert Rivera z centrowo-liberalnej partii Ciudadanos (Obywatele) i Pablo Iglesias ze skrajnie lewicowej Podemos (Możemy). Ten ostatni pod koniec października zrezygnował z dobrze opłacanego mandatu europosła, by poprowadzić swą partię do wyborów.
Czwarty pulpit był pusty. Powinien przy nim stać premier i lider rządzącej Partii Ludowej (PP) Mariano Rajoy, ale odmówił przyjęcia zaproszenia, by w tym samym czasie udzielić wywiadu w innych mediach. Ugrupowanie zaproponowało, by Rajoya reprezentowała wicepremier i rzeczniczka rządu Soraya Saenz de Santamaria, ale "El Pais" odrzucił taką opcję.
Według sondażu ośrodku Metroscopia zrealizowanego na zlecenie tej gazety 69 proc. badanych jest niezadowolonych z decyzji szefa rządu, który z własnej woli zrezygnował z udziału w debacie.
Jak pisze "Financial Times", nieobecność Rajoya to dowód na wielkie rozbieżności zdań między urzędującym premierem a jego rywalami. Świadczy ona także o strategii, jaką PP zamierza przyjąć podczas kampanii, by zapewnić sobie ponowne zwycięstwo wyborcze.
Partyjni stratedzy chcą przedstawiać premiera jako polityka innej rangi - dojrzałego, zahartowanego w walce, rzetelnego przywódcę na trudne czasy, stojącego w opozycji do młodych i niedoświadczonych rywali. Według "FT" w ciągu kolejnych dwóch tygodni PP będzie robić wszystko, co w jej mocy, by podkreślić dystans, jaki dzieli Rajoya i jego przeciwników, nawet jeśli będzie się to odbywać kosztem zapewnienia im dwóch godzin czasu antenowego.
- Inne partie mają kandydatów. My mamy premiera - powiedział wiceszef PP Pablo Casado, wskazując na podobieństwa między pozostałymi kandydatami, którzy są w wieku 30-40 lat, nie mają doświadczenia w rządzeniu i dopiero od niedawna są członkami parlamentu.
Jednak taka strategia może być ryzykowna - uważa "FT". Z sondaży wynika, że sam Rajoy jest niepopularny. Niektórzy krytykują lidera PP za niezdecydowanie i brak charyzmy. Partia chce stawiać na doświadczenie i kontynuację, podczas gdy powszechne przekonanie jest takie, iż Hiszpanie potrzebują zmiany i położenia kresu politycznemu porządkowi z przeszłości, który naznaczony jest korupcją.
Właśnie potrzebę radykalnej zmiany podkreślają trzej rywale PP - nie tylko dwie nowe formacje Podemos i Ciudadanos, ale też socjaliści, weterani hiszpańskiej sceny politycznej. Tymczasem głównym hasłem wyborczym rządzącej od 2011 roku PP jest "Hiszpania, na poważnie".
Ugrupowanie będzie koncentrować się na osiągnięciach gospodarczych Rajoya i jego bezkompromisowej obronie jedności Hiszpanii, wobec groźby odłączenia się od kraju Katalonii, gdzie w wyborach regionalnych pod koniec września zwyciężyły formacje popierające secesję. PP planuje też przekonywać wyborców, że po atakach terrorystycznych w Paryżu tylko to ugrupowanie może zapewnić obywatelom bezpieczeństwo.
Rajoy zapowiada, że jeśli zwycięży, to obniży podatek dochodowy i w ciągu pięciu lat będzie tworzył co najmniej 500 tys. nowych miejsc pracy rocznie.
Z opublikowanego w czwartek sondażu Centrum Badań Społecznych (CIS) wynika, że PP może liczyć na zwycięstwo w przedświątecznych wyborach. Na konserwatystów zamierza głosować 28,6 proc. badanych. Jednak PP, która według badania CIS będzie miała od 120 do 128 mandatów w liczącym 350 miejsc parlamencie, straci większość absolutną i będzie zmuszona stworzyć koalicję. Sondaż potwierdza zapowiadany od dawna przez komentatorów koniec systemu dwupartyjnego - pisze "El Pais".
W badaniu CIS na drugim miejscu plasują się socjaliści, z 20,8 proc. głosów (77-89 deputowanych), a na trzecim - Ciudadanos z 19 proc. (63-66 miejsc). Na Podemos chce głosować 9,1 proc. ankietowanych (23-25 mandatów), ale wraz ze stowarzyszonymi partiami regionalnymi formacja ta może liczyć na 15,7 proc. głosów.
Najgorszym rozwiązaniem dla Rajoya, jak pisze "FT", jest "koalicja przegranych" - pakt między drugą i trzecią co do wielkości partią w parlamencie, który pozbawiłby PP kolejnej kadencji u władzy.
Podczas kampanii PP będzie usiłowała odzyskać poparcie niektórych konserwatywnych wyborców, którzy zniechęcili się do partii w ciągu ostatnich czterech lat, a także przejąć głosy niezdecydowanych. Tych, według badania CIS, wciąż jest ponad 19 proc.
W porównaniu do poprzedniego badania CIS z października poparcie dla socjalistów spadło (z 25,3 proc.), podczas gdy dla Ciudadanos wciąż rośnie (poprzednio - 14,7 proc.).
Najnowszy sondaż przeprowadzono na grupie ponad 17 tys. osób, między 27 października a 16 listopada.
Skomentuj artykuł