Niemcy: Ulga w Berlinie po polskich wyborach
Wynik wyborów prezydenckich w Polsce przyjęto w Niemczech z pewną ulgą oraz nadzieją na nową dynamikę stosunków polsko-niemieckich - ocenił w rozmowie z PAP ekspert Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej Stephen Bastos.
- Doniesienia z zeszłego tygodnia o tym, że w jednym z sondaży Jarosław Kaczyński wyszedł na prowadzenie, wywołała pewien niepokój w Berlinie, bo mimo nowego, złagodzonego wizerunku został on zapamiętany jako polityk konfrontacyjny i nie wahający się przed podsycaniem antyniemieckich resentymentów - powiedział Bastos.
Jak dodał, gdyby to Kaczyński wygrał polskie wybory z pewnością spotkałyby się też z większym zainteresowaniem w Niemczech. - Polska byłaby na czołówkach gazet przynajmniej do kolejnego meczu niemieckiej reprezentacji na piłkarskich Mistrzostwach Świata w RPA - dodał Bastos.
W jego ocenie Niemcy chcą mieć w Polsce partnera stabilnego, obliczalnego i zdolnego do sprawnego działania, którego nie zakłócają takie błahostki, jak spór o samolot rządowy między premierem a prezydentem oraz miejsce przy stole na szczycie UE.
- Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich otwiera kolejną szansę, by nadać stosunkom polsko-niemieckim nową dynamikę - powiedział analityk. - Możliwości współpracy jest bardzo wiele i dotyczą one także potencjalnych spraw spornych, jak przygotowanie nowego wieloletniego budżetu UE.
Bastos zauważył, że Jarosław Kaczyński osiągnął bardzo dobry wynik i ma mocną pozycję przed następnymi wyborami parlamentarnymi. Chociaż wybory pokazały, że umocnił się stary podział Polski pod względem sympatii politycznych, to - jak ocenił Bastos - ważniejsze jest, że w trakcie kampanii nie doszło do silnej polaryzacji społeczeństwa, tak jak przed wcześniejszymi wyborami.
- Oczywiście miało to związek ze szczególnymi okolicznościami - katastrofą pod Smoleńskiem - niemniej jednak widać, jak bardzo zmieniła się kultura polityczna w Polsce - powiedział Bastos.
Zdaniem niemieckiego eksperta polska scena polityczna stabilizuje się, a jednocześnie rozpoczęto otwartą dyskusję o koalicjach, które jeszcze kilka tygodni temu byłyby nie do pomyślenia, np. PO-SLD. "To pozytywny znak dojrzałości polskiej demokracji" - ocenił analityk.
Skomentuj artykuł