Rozpad Syrii i akcja NATO w obronie Turcji ?
Interwencja militarna USA na cele syryjskiego reżimu została zawieszona; coraz bardziej realną groźbą staje się rozpad Syrii i akcja NATO w obronie Turcji - tak obecną sytuację w Syrii oceniają eksperci PISM. Według nich nie ma już idealnego sposobu na rozwiązanie tego konfliktu.
W ocenie dyrektora PISM Marcina Zaborowskiego, sytuacja w Syrii "zmienia się jak w kalejdoskopie", bowiem wydarzeniem, które niespodziewanie przesądziło o wstrzymaniu pewnego jeszcze kilka dni temu uderzenia militarnego na cele syryjskiego reżimu w reakcji na atak chemiczny z 21 sierpnia na przedmieściu Damaszku, był sprzeciw brytyjskiego parlamentu na udział Wielkiej Brytanii w interwencji.
Jak podkreślił Zaborowski, porażka premiera Davida Camerona w Izbie Gmin zmusiła prezydenta USA Baracka Obamę do zabiegania o autoryzację i pozwolenie Kongresu USA dla tej operacji. Kongres ma zebrać się po przerwie wakacyjnej 9 września.
"Mamy w tej chwili sytuację zawieszenia, choć interwencja nadal jest prawdopodobna. To, że do niej jeszcze nie doszło, w znacznej mierze wynika także ze stopnia skomplikowania tej całej sytuacji. (...) Nie jest ona czarno-biała, lecz bardzo złożona, o czym świadczy brak jednoznacznego stanowiska społeczności międzynarodowej" - uważa Zaborowski.
Według niego scenariuszy rozwiązania konfliktu syryjskiego jest kilka, choć - jak przyznał - nie ma już idealnego wyjścia z tej sytuacji. Zaborowski stwierdził także, że rolą Polski powinno być obecnie skoncentrowanie się na politycznych aspektach i możliwościach złagodzenia skutków tego konfliktu, chyba że dojdzie do interwencji NATO, co diametralnie może zmienić polskie położenie.
Zdaniem eksperta ds. bezpieczeństwa PISM Wojciecha Lorenza zaangażowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego w konflikt syryjski w wyniku rozpadu państwa jest bardzo prawdopodobne.
"Bardzo realnym staje się scenariusz rozpadu Syrii na trzy małe państwa etniczne: alawitów, sunnitów i niepodległe państwo kurdyjskie. (...) Ten scenariusz jest nie do przyjęcia dla Turcji, gdyż niepodległe państwo kurdyjskiego byłoby dla Turcji kolosalnym problemem. Można więc wyobrazić sobie scenariusz, że Turcja wciąga w ten konflikt NATO, próbując w sposób całkowicie wiarygodny uzasadnić zagrożenie dla tureckiego terytorium" - uważa ekspert PISM.
Ponadto - jak podkreślił - im dłużej będzie trwał i zaogniał się konflikt syryjski, tym pozycja skrajnych ugrupowań islamistycznych będzie rosła w siłę, co w przypadku obalenia Baszara al-Asada rodzi pytanie o los potężnych - jego zdaniem - arsenałów broni chemicznej.
Lorenz wskazał także na skomplikowaną sytuację zewnętrzną tego konfliktu, bowiem - jak zaznaczył - istnieje poważne ryzyko "rozlania się" konfliktu i przeniesienia działań zbrojnych na kraje ościenne, m.in.: Liban, Izrael, Irak czy Turcję.
Inny ekspert PISM Marcin Piotrowski wskazywał, że kluczową kwestią dla rozpoczęcia interwencji w Syrii będzie publikacja raportu ekspertów ONZ, którzy przez pięć dni prowadzili na jednym z przedmieść Damaszku badania w sprawie ataku z 21 sierpnia. Opozycja syryjska i siły rządowe wzajemnie oskarżają się o użycie tam broni chemicznej.
Jak podkreślił Piotrowski, potwierdzenie przez ONZ użycia broni chemicznej oraz pozytywny wynik głosowania w Kongresie USA da zielone światło prezydentowi Obamie do rozpoczęcia interwencji militarnej.
Mimo iż w trwającej już od ponad dwóch lat wojnie domowej między syryjskimi siłami rządowymi prezydenta Baszara al-Asada a rebeliantami zginęło już prawie 100 tys. osób, to wspólnota międzynarodowa nie była w stanie wywrzeć presji na władze w Damaszku i zmuszenia ich do zakończenia politycznego konfliktu. Rosja, która jest sojusznikiem obecnego prezydenta Syrii, przy wsparciu Chin skutecznie blokowała wszelkie rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ uderzające w syryjski reżim.
Rosja twierdzi, że użycie siły bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ będzie stanowiło poważne naruszenie prawa międzynarodowego, utrudni polityczne rozwiązanie konfliktu w Syrii i przyniesie kolejne ofiary. Moskwa i Pekin wezwały Stany Zjednoczone do przestawienia dowodów, jakimi dysponuje w sprawie użycia broni chemicznej przez reżim w Damaszku.
Według danych USA w ataku z 21 sierpnia, przeprowadzonym przez siły reżimu syryjskiego, zginęło co najmniej 1429 osób. Rząd Syrii twierdzi, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący o obalenie Asada.
Skomentuj artykuł