Trzaskowski: Polska jest solidarna ws. uchodźców
To nieprawda, że Polska nie wykazuje solidarności ws. uchodźców; przyjmiemy określoną ich liczbę i odpowiadamy za wschodnią granicę Unii - mówi PAP wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. O kwestii uchodźców z partnerami europejskimi będą rozmawiać w najbliższym czasie premier oraz szef dyplomacji.
Fala uchodźców napływających do Europy spowodowała zwiększenie presji na kraje Europy Środkowo-Wschodniej, które godzą się na przyjmowanie uchodźców, ale w liczbach dobrowolnie przez nich zadeklarowanych. Polski rząd w lipcu zgodził się na przyjęcie 2 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel w poniedziałek wyraziła przekonanie, że brak porozumienia "co do sprawiedliwego rozdziału uchodźców" w UE może zakwestionować istnienie strefy Schengen, która gwarantuje swobodę podróżowania w Unii. Merkel zapowiedziała też, że będzie kontynuowała rozmowy z przedstawicielami polskich władz "jak wypracować uczciwy podział obciążeń" w kwestii przyjmowania uchodźców.
- Prawdopodobnie pani premier będzie rozmawiała na ten temat z panią kanclerz w przyszłych tygodniach - powiedział we wtorek PAP minister ds. UE pytany o możliwe spotkanie szefowej rządu Ewy Kopacz z kanclerz Niemiec.
Pytany o stwierdzenie kanclerz Niemiec o konieczności dalszych rozmów z przedstawicielami Polski o wypracowaniu "uczciwego podziału" obciążeń w kwestii uchodźców Trzaskowski podkreślił, że "to nieprawda, że Polska nie wykazuje się solidarnością".
- Przed miesiącem przyjęto plan i teraz mówi się nagle o tym, że on natychmiast musi zostać zmieniony i kwoty powinny być wyższe, podczas gdy nie wcieliliśmy jeszcze porozumienia sprzed miesiąca - stwierdził Trzaskowski. Podkreślił, że "Polska jest za tym, by realizację tego planu przyspieszyć, ewentualnie wzbogacić go o nowe elementy, takie jak określenie listy państw bezpiecznych, by łatwiej można było dokonywać podziału na imigrantów ekonomicznych, na których przyjmowanie nas po prostu nie stać, i uchodźców, czyli w świetle prawa międzynarodowego ludzi, których życie jest zagrożone".
Jak podkreślił, rozmowy na temat kryzysu migracyjnego Polska rozpocznie od piątkowego spotkania przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej - Polski, Czech, Słowacji i Węgier - którzy będą starali się wypracować wspólne stanowisko Europy Środkowo-Wschodniej w tej sprawie. Szczyt według Trzaskowskiego będzie także służyć omówieniu sytuacji na Węgrzech. - Wszyscy mówią przez cały czas tylko o Włoszech i o Grecji, ale w tej chwili zalew Węgier przez uchodźców jest porównywalny, o ile nie większy - mówił. Przypomniał, że szacowana liczba imigrantów, którzy od początku roku przedostali się na Węgry, wynosi około 140 tys. osób.
O fali uchodźców będą rozmawiać też w najbliższy piątek i sobotę ministrowie spraw zagranicznych krajów UE na nieformalnym spotkaniu w Luksemburgu. Z kolei 7 września - według Trzaskowskiego - do Berlina uda się wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk. Natomiast 14 września w Brukseli w reakcji na kryzys migracyjny zbiorą się na nadzwyczajnym posiedzeniu ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE.
Trzaskowski przypomniał, że Polska musi brać pod uwagę ewentualną falę uchodźców z Ukrainy. Jak tłumaczył, dzisiaj Ukraińcom przyjeżdżającym do Polski takiego statusu się nie nadaje, ponieważ Polska uznaje Ukrainę za państwo stabilne i suwerenne. - Nie jest to w tej chwili kraj niestabilny, z którego ludzie muszą uciekać. Ci, którzy mieszkają w regionach niestabilnych, mogą znaleźć miejsce dla siebie na terytorium reszty Ukrainy - mówił.
Dodał, że "gdybyśmy zaczęli masowo nadawać status uchodźcy Ukraińcom, to uznalibyśmy, że Ukraina nie jest stabilna i że sama sobie nie jest w stanie poradzić z sytuacją wewnętrzną". - A my tak nie twierdzimy, niestabilny jest tylko wschód kraju zajęty przez separatystów - podkreślił.
- Prawdą jest natomiast, że w Polsce pracuje kilkaset tysięcy Ukraińców i gdyby, nie daj Boże, doszło do pogorszenia sytuacji, to część z nich mogłaby wystąpić o status uchodźcy. Moglibyśmy mieć tych wniosków z dnia na dzień dziesiątki tysięcy i na to musimy być gotowi. Dlatego zawsze podnosimy tę ewentualność w rozmowach z naszymi partnerami - powiedział.
W Polsce, zgodnie z Konwencją Genewską, cudzoziemcowi nadaje się status uchodźcy, jeżeli na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej nie może lub nie chce korzystać z ochrony własnego kraju.
Według danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców w pierwszym półroczu tego roku wnioski uchodźcze złożyło 4,1 tys. osób, byli to głównie Czeczeni i Ukraińcy; tą formą ochrony międzynarodowej w tym roku objęto 273 osoby. W zeszłym roku o nadanie statusu uchodźcy ubiegało się w Polsce ponad 6 tys. osób; otrzymało go 262 cudzoziemców. W 2013 r. status uchodźcy przyznano 200 osobom.
Według Trzaskowskiego kolejną kwestią, którą należy brać pod uwagę, jest ewentualne zwiększenie presji na polską granicę w przypadku uszczelnienia granicy przez Węgry. - Wyrazem naszej solidarności z UE, poza tym, że chcemy przyjąć określoną przez siebie na zasadach dobrowolności liczbę uchodźców, jest też to, że odpowiedzialnie odpowiadamy za wschodnią granicę Unii Europejskiej - podkreślił.
Węgierskie wojsko buduje obecnie wysoki na cztery metry mur; będzie w pełni gotowy za kilka miesięcy. Węgry zakończyły natomiast w sobotę budowę ogrodzenia z drutu kolczastego, które ma zatrzymać napływ imigrantów przez granicę z Serbią. We wtorek na godzinę władze węgierskie zamknęły dworzec Keleti w Budapeszcie, który forsują imigranci próbujący udać się pociągami do Wiednia i Monachium. W poniedziałek do Austrii i Niemiec dotarły z Budapesztu pociągi wypełnione imigrantami. Policja, która dotąd uniemożliwiała im wyjazdy, wycofała się z dworca Keleti i uchodźcy setkami wsiadali do pociągów.
Trzaskowski przyznał, że w obecnej sytuacji "strefa Schengen jest wystawiona na ogromną próbę". - Musimy podjąć wspólne działania dotyczące wyzwania, jakim jest niekontrolowana migracja, które Polska wspiera i będzie wspierać - mówił.
Podkreślił, że do wypowiedzenia traktatów ustanawiających strefę Schengen potrzebna jest w UE jednomyślność. - Poza tym zachowajmy spokój, mam nadzieję, że na razie nikt na serio nie żywi takich zamiarów - podsumował.
Rada Europejska uzgodniła w czerwcu, że kraje UE przyjmą w sumie 60 tys. uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu (40 tys. z Grecji i Włoch oraz 20 tys. z obozów poza Unią). Ustalono jednak, że będzie to realizowane na podstawie dobrowolnych decyzji poszczególnych państw.
W lipcu premier Kopacz poinformowała, że Polska zadeklarowała gotowość przyjęcia 2 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat. Na taką kwotę zgodził się rząd. Chodzi o 1100 osób, które przyjęlibyśmy od Włoch i Grecji w ramach programu relokacji, oraz 900 miejsc dla uchodźców przesiedlanych bezpośrednio z obozów poza Unią Europejską.
W poniedziałek na konferencji prasowej premier Kopacz, odnosząc się do sytuacji związanej z coraz większym napływem do Europy imigrantów powiedziała: "Nie mówimy już dzisiaj o tej liczbie 2200, tylko - w związku z tym, że jednak mimo wszystko napływa coraz większa ilość uchodźców do Europy - że to rozdanie będzie od nowa rozpatrywane. Czyli będziemy znowu dzielić między poszczególne kraje europejskie odpowiednie kwoty i będzie pewnie musiała paść deklaracja ze strony Polski. Ta deklaracja niewątpliwie może paść tylko w duchu odpowiedzialności i oceny naszej możliwości, jaką my dysponujemy".
Rzecznik rządu Cezary Tomczyk we wtorek wyjaśniał, że nie ma w tej chwili mowy o nowej polskiej kwocie w sprawie uchodźców. Jak mówił, najpierw Polska musi wywiązać się z dotychczasowych zobowiązań, a "jeśli będą jakieś nowe propozycje ze strony Komisji Europejskiej, to będą rozważane". Na razie takich propozycji nie ma i nie rozmawiamy o żadnych nowych liczbach" - zaznaczył rzecznik rządu.
Skomentuj artykuł