Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, może nam przejść dreszcz po plecach. Słowa Jezusa są mocne, twarde, powiedzielibyśmy, że wręcz apokaliptyczne. Mówi o wojnach, trzęsieniach ziemi, głodzie, zarazach i strasznych zjawiskach na niebie. Brzmi to jak gotowy scenariusz filmu katastroficznego, ale kiedy rozejrzymy się wokół, kiedy włączymy wieczorne wiadomości w telewizji lub odpalimy internet, to nagle odkrywamy, że to nie jest wcale żadna odległa fantazja, lecz w sumie opis świata, w którym żyjemy.
Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, może nam przejść dreszcz po plecach. Słowa Jezusa są mocne, twarde, powiedzielibyśmy, że wręcz apokaliptyczne. Mówi o wojnach, trzęsieniach ziemi, głodzie, zarazach i strasznych zjawiskach na niebie. Brzmi to jak gotowy scenariusz filmu katastroficznego, ale kiedy rozejrzymy się wokół, kiedy włączymy wieczorne wiadomości w telewizji lub odpalimy internet, to nagle odkrywamy, że to nie jest wcale żadna odległa fantazja, lecz w sumie opis świata, w którym żyjemy.
Dzisiejsza przypowieść, którą opowiada nam Jezus – o faryzeuszu i celniku, jest lustrem wyjątkowo niewygodnym. Mierzymy się z nią i natychmiast, niemal automatycznie, wskazujemy palcem na faryzeusza. Myślimy sobie: „Co za pyszny gość! Dobrze, że ja taki nie jestem! Ja to wiem, że jestem grzesznikiem, jestem jak ten celnik”. I w tej samej sekundzie, w której tak myślimy, stajemy się dokładnie tym faryzeuszem, którym przed chwilą gardziliśmy. To jest właśnie pułapka pychy. Ona jest tak subtelna, że potrafi się ubrać w szaty fałszywej pokory. Dzisiejsza liturgia słowa chce nas z tej pułapki wyciągnąć. Chce nam pokazać, o co tak naprawdę chodzi w pokorze – nie o to, żeby źle o sobie myśleć, ale o to, żeby myśleć o sobie prawdziwie.
Dzisiejsza przypowieść, którą opowiada nam Jezus – o faryzeuszu i celniku, jest lustrem wyjątkowo niewygodnym. Mierzymy się z nią i natychmiast, niemal automatycznie, wskazujemy palcem na faryzeusza. Myślimy sobie: „Co za pyszny gość! Dobrze, że ja taki nie jestem! Ja to wiem, że jestem grzesznikiem, jestem jak ten celnik”. I w tej samej sekundzie, w której tak myślimy, stajemy się dokładnie tym faryzeuszem, którym przed chwilą gardziliśmy. To jest właśnie pułapka pychy. Ona jest tak subtelna, że potrafi się ubrać w szaty fałszywej pokory. Dzisiejsza liturgia słowa chce nas z tej pułapki wyciągnąć. Chce nam pokazać, o co tak naprawdę chodzi w pokorze – nie o to, żeby źle o sobie myśleć, ale o to, żeby myśleć o sobie prawdziwie.
Ile razy mieliśmy takie doświadczenie, że wkładamy w coś mnóstwo wysiłku, a efektów nie widać? Zaczynamy biegać, żeby zrzucić kilka kilogramów, ale po tygodniu waga ani drgnie. Zapisujemy się na kurs języka obcego, ale po miesiącu wciąż dukamy jedynie podstawowe zwroty. Wkładamy serce w jakąś relację, staramy się, zabiegamy, a druga strona zdaje się tego nie zauważać. W takich chwilach przychodzi zniechęcenie. Pojawia się myśl: „To nie ma sensu. Trzeba dać sobie spokój”.
Ile razy mieliśmy takie doświadczenie, że wkładamy w coś mnóstwo wysiłku, a efektów nie widać? Zaczynamy biegać, żeby zrzucić kilka kilogramów, ale po tygodniu waga ani drgnie. Zapisujemy się na kurs języka obcego, ale po miesiącu wciąż dukamy jedynie podstawowe zwroty. Wkładamy serce w jakąś relację, staramy się, zabiegamy, a druga strona zdaje się tego nie zauważać. W takich chwilach przychodzi zniechęcenie. Pojawia się myśl: „To nie ma sensu. Trzeba dać sobie spokój”.
Zbawienie lub potępienie to nie wynik ‘przeznaczenia’, ale wolnej decyzji człowieka i jej konsekwencji.
Zbawienie lub potępienie to nie wynik ‘przeznaczenia’, ale wolnej decyzji człowieka i jej konsekwencji.
Kościół nie jest wspólnotą doskonałych, ‘sektą sprawiedliwych’. Jest siecią, w której można znaleźć rzeczy godne naśladowania, ale i grzech, czy też słabość. Mamy stawać się, jak ‘uczniowie królestwa niebieskiego’, rozeznający ‘rzeczy nowe i stare’ w patrzeniu na całość życia ludzkiego.
Kościół nie jest wspólnotą doskonałych, ‘sektą sprawiedliwych’. Jest siecią, w której można znaleźć rzeczy godne naśladowania, ale i grzech, czy też słabość. Mamy stawać się, jak ‘uczniowie królestwa niebieskiego’, rozeznający ‘rzeczy nowe i stare’ w patrzeniu na całość życia ludzkiego.
Za bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że modlitwa jest powtarzaniem słów, formuł i frustrujemy się, kiedy nie przynosi natychmiastowych efektów.
Za bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że modlitwa jest powtarzaniem słów, formuł i frustrujemy się, kiedy nie przynosi natychmiastowych efektów.
„Nie troszczcie się zbytnio...” Jezus nie neguje tego, że dobrobyt jest owocem naszej pracy i mamy troszczyć się rozsądnie o to, co jest nam potrzebne do życia, nie gardząc także tym, co przyjemne i sprawia radość. Przestrzega nas przed przesadnym niepokojem, który odczłowiecza nasze życie i wykonywaną pracę.
„Nie troszczcie się zbytnio...” Jezus nie neguje tego, że dobrobyt jest owocem naszej pracy i mamy troszczyć się rozsądnie o to, co jest nam potrzebne do życia, nie gardząc także tym, co przyjemne i sprawia radość. Przestrzega nas przed przesadnym niepokojem, który odczłowiecza nasze życie i wykonywaną pracę.
Czy nie masz czasem wrażenia, że uroczystość Trójcy Świętej, choć dotyka swoją tematyką tak podstawowej dla chrześcijaństwa prawdy wiary, to jest jednak jak instrukcja obsługi, której nikt nie chce czytać, bo wygląda za grubo? A do tego zdaje się być napisana mało zrozumiałym językiem. „Trzy w Jednym” i „Jeden w Trzech” – brzmi jak teologia wyższego poziomu, a jednak dzisiejsze czytania nie pozwalają nam zostać biernymi słuchaczami. Zapraszają do wejścia w interakcję, bo Bóg w Trójcy nie jest teorią, lecz ruchem ku człowiekowi.
Czy nie masz czasem wrażenia, że uroczystość Trójcy Świętej, choć dotyka swoją tematyką tak podstawowej dla chrześcijaństwa prawdy wiary, to jest jednak jak instrukcja obsługi, której nikt nie chce czytać, bo wygląda za grubo? A do tego zdaje się być napisana mało zrozumiałym językiem. „Trzy w Jednym” i „Jeden w Trzech” – brzmi jak teologia wyższego poziomu, a jednak dzisiejsze czytania nie pozwalają nam zostać biernymi słuchaczami. Zapraszają do wejścia w interakcję, bo Bóg w Trójcy nie jest teorią, lecz ruchem ku człowiekowi.
Zbyt często traktujemy życie religijne jak coś statycznego, spełnianie albo niespełnianie przykazań, nakazów, zwyczajów. Nie słuchamy Ducha, nie pozwalamy się prowadzić do ‘całej prawdy’, zadowalając się jakimiś jej przejawami, wyuczonymi gdzieś w młodości, ale nie odpowiadającymi potrzebom dojrzałej wiary.
Zbyt często traktujemy życie religijne jak coś statycznego, spełnianie albo niespełnianie przykazań, nakazów, zwyczajów. Nie słuchamy Ducha, nie pozwalamy się prowadzić do ‘całej prawdy’, zadowalając się jakimiś jej przejawami, wyuczonymi gdzieś w młodości, ale nie odpowiadającymi potrzebom dojrzałej wiary.
W dzień Zesłania Ducha Świętego spełniają się wobec uczniów te zapowiedziane zdarzenia. Do nas także Jezus kieruje te słowa: Duch Święty was „wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko”. To jest zaproszenie do otwarcia się na Jego działanie.
W dzień Zesłania Ducha Świętego spełniają się wobec uczniów te zapowiedziane zdarzenia. Do nas także Jezus kieruje te słowa: Duch Święty was „wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko”. To jest zaproszenie do otwarcia się na Jego działanie.
Uczniowie na ‘własnej skórze’ doświadczają, jak wielka przepaść jest między wyobrażeniami o pobożności i bliskości z Panem a doświadczeniem próby i pokus. I do nas wtedy Jezus mówi: „miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.
Uczniowie na ‘własnej skórze’ doświadczają, jak wielka przepaść jest między wyobrażeniami o pobożności i bliskości z Panem a doświadczeniem próby i pokus. I do nas wtedy Jezus mówi: „miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.
Jezus zapowiada uczniom, że doznają teraz smutku, ale rozradują się, kiedy Go znowu powtórnie zobaczą. Nie jest to pożegnanie. To raczej zapowiedź, klucz do interpretacji tego, co ma się zdarzyć. Powtórne spotkanie z Jezusem nie jest zapowiedzią sądu i odrzucenia, ale wypełnienia i ‘rozradowania się’.
Jezus zapowiada uczniom, że doznają teraz smutku, ale rozradują się, kiedy Go znowu powtórnie zobaczą. Nie jest to pożegnanie. To raczej zapowiedź, klucz do interpretacji tego, co ma się zdarzyć. Powtórne spotkanie z Jezusem nie jest zapowiedzią sądu i odrzucenia, ale wypełnienia i ‘rozradowania się’.
Zdarzyło ci się może kiedyś próbować tłumaczyć komuś, kto szukał u ciebie pomocy w trudnej sprawie, że „nic takiego się nie stało”, tylko dlatego, żeby szybciej zamknąć temat, który był na przykład bardzo wstydliwy i wymagający analizy? Wtedy w sercu zostaje taka niezręczna cisza i niedające spokoju poczucie, że prawda została ominięta szerokim łukiem.
Zdarzyło ci się może kiedyś próbować tłumaczyć komuś, kto szukał u ciebie pomocy w trudnej sprawie, że „nic takiego się nie stało”, tylko dlatego, żeby szybciej zamknąć temat, który był na przykład bardzo wstydliwy i wymagający analizy? Wtedy w sercu zostaje taka niezręczna cisza i niedające spokoju poczucie, że prawda została ominięta szerokim łukiem.
Zmartwychwstały przekazuje uczniom dar Ducha Świętego. Bez Niego uczniowie i każdy z nas pozostajemy w zamknięciu naszych lęków. Szczególnym przykładem tego jest św. Tomasz, zwany Bliźniakiem, do którego wszyscy jesteśmy podobni. Mamy wiele pragnień, jak on, który chciał umrzeć za Jezusa, ale w momencie próby nie wierzy, dopóki nie dotknie.
Zmartwychwstały przekazuje uczniom dar Ducha Świętego. Bez Niego uczniowie i każdy z nas pozostajemy w zamknięciu naszych lęków. Szczególnym przykładem tego jest św. Tomasz, zwany Bliźniakiem, do którego wszyscy jesteśmy podobni. Mamy wiele pragnień, jak on, który chciał umrzeć za Jezusa, ale w momencie próby nie wierzy, dopóki nie dotknie.
Arcykapłan Kajfasz jest tragiczną postacią. Mimo, iż przez jego usta przechodzą słowa proroctwa, pozostaje zamknięty na prawdę i brnie w uporze.
Arcykapłan Kajfasz jest tragiczną postacią. Mimo, iż przez jego usta przechodzą słowa proroctwa, pozostaje zamknięty na prawdę i brnie w uporze.
To, co rzuca się w oczy w tę niedzielę w naszych kościołach, to zasłonięte krzyże. Co roku próbuję w inny sposób spojrzeć na tę osobliwą tradycję. Tym razem przebija się w mojej głowie myśl, że robimy to między innymi po to, żeby odkryć krzyż w sobie. Nie patrzę już na niego oczyma, ale mam go zobaczyć sercem jako rzeczywistość, która dzieje się przede wszystkim we mnie samym. Patrząc na zasłonięty krzyż, próbuję też wyobrazić sobie, jak wyglądałby nasz świat i nasze życie bez niego i bez płynącej z niego miłości. Trudno byłoby mi w takim świecie żyć nadzieją i dostrzegać sens istnienia.
To, co rzuca się w oczy w tę niedzielę w naszych kościołach, to zasłonięte krzyże. Co roku próbuję w inny sposób spojrzeć na tę osobliwą tradycję. Tym razem przebija się w mojej głowie myśl, że robimy to między innymi po to, żeby odkryć krzyż w sobie. Nie patrzę już na niego oczyma, ale mam go zobaczyć sercem jako rzeczywistość, która dzieje się przede wszystkim we mnie samym. Patrząc na zasłonięty krzyż, próbuję też wyobrazić sobie, jak wyglądałby nasz świat i nasze życie bez niego i bez płynącej z niego miłości. Trudno byłoby mi w takim świecie żyć nadzieją i dostrzegać sens istnienia.
On jest Bogiem miłosiernym, przebaczającym nie dlatego, że grzesznik okazuje skruchę, ale dlatego, że sam chce.
On jest Bogiem miłosiernym, przebaczającym nie dlatego, że grzesznik okazuje skruchę, ale dlatego, że sam chce.
Jezus nie ucieka od tłumów i ewentualnej konfrontacji, ale wybiera najwłaściwszy sposób zrealizowania Bożej woli w okolicznościach, w jakich przyszło Mu żyć.
Jezus nie ucieka od tłumów i ewentualnej konfrontacji, ale wybiera najwłaściwszy sposób zrealizowania Bożej woli w okolicznościach, w jakich przyszło Mu żyć.
Kiedy w niektórych sytuacjach kończy się nam cierpliwość, to mówimy, że to już koniec. Poddajemy się, odpuszczamy, przestajemy walczyć. Gdy z różnych powodów tracimy materialne zabezpieczenie, zastanawiamy się, co to dalej będzie, jak wyglądać będzie nasza przyszłość. I myślimy może, że to już koniec.
Kiedy w niektórych sytuacjach kończy się nam cierpliwość, to mówimy, że to już koniec. Poddajemy się, odpuszczamy, przestajemy walczyć. Gdy z różnych powodów tracimy materialne zabezpieczenie, zastanawiamy się, co to dalej będzie, jak wyglądać będzie nasza przyszłość. I myślimy może, że to już koniec.
Kluczowe jest odkrycie, że nie jesteśmy sługami, niewolnikami Boga, ale ‘dziećmi Ojca’, który kocha nas bezwarunkowo.
Kluczowe jest odkrycie, że nie jesteśmy sługami, niewolnikami Boga, ale ‘dziećmi Ojca’, który kocha nas bezwarunkowo.