Bartłomiej I i Cerkiew rosyjska. Dlaczego Moskwa zwalcza patriarchę ekumenicznego?
Czy Bartłomiej I może być ostatnim patriarchą ekumenicznym Konstantynopola? Czy Rosja i Turcja realizują wspólny interes, aby następcy Bartłomieja nie udało się wyłonić? Dlaczego cerkiew moskiewska podważa pozycję historycznego duchowego przywódcy prawosławia i czy patriarcha Cyryl dąży do ekskomunikowania Bartłomieja? O tym w piątym odcinku podcastu "Tak myślę" Tomasz Terlikowski rozmawia z Łukaszem Kobeszko.
Nie wiadomo, czy problemy ze zdrowiem patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I i jego pobyt w szpitalu w Waszyngtonie, to sprawa poważna. Wiadomo natomiast, że duchowy przywódca prawosławia musi się borykać z bardzo trudnymi wyzwaniami, dotyczącymi misji patriarchy ekumenicznego i jego roli w całym świecie prawosławnym.
Bartłomiej I. Dlaczego o jego następcę będzie trudno?
Jak zwraca uwagę Łukasz Kobeszko, filozof, publicysta i znawca prawosławia, patriarchat ekumeniczny działa na terytorium Republiki Tureckiej, czyli państwa zdominowanego przez wyznawców islamu. Społeczność prawosławna jest w stosunku do nich nieliczna i słabnie, ze względów demograficznych i także ze względu na emigrację. Pod rządami obecnego prezydenta Turcji, który wokół wzmocnienia islamu buduje swoją politykę, kraj ten dla prawosławnych mieszkańców, nie stanowi atrakcyjnej przyszłości.
Ze względu na politykę władz tureckich, pod znakiem zapytania staje m.in. wybór ewentualnego następcy Bartłomieja I. Wprowadzone przez państwo przepisy bardzo ograniczają pole manewru przy szukaniu kandydata na kolejnego patriarchę ekumenicznego Konstantynopola: musi być on urodzony w Turcji, nie może być absolwentem teologii na żadnej zagranicznej uczelni, gdy tymczasem rząd w Ankarze zdecydował o zamknięciu ostatniego prawosławnego seminarium na swoim terytorium.
Moskwa przeciwko Bartłomiejowi. Powodem autokefalia dla Ukrainy
Patriarcha Bartłomiej ma 81 lat i od 1991 r. stoi na czele światowego prawosławia. Jego pozycja wynika z historycznego przywództwa tej wspólnoty, wywodzącego się jeszcze z czasów starożytnych i z idei pentarchii, czy pięciu patriarchatów pierwotnego Kościoła: Jerozolimy, Antiochii, Aleksandrii, Rzymu i Konstantynopola.
- Od czasów schizmy w XI w. patriarchowie Konstantynopola używają też pojęcia Nowego Rzymu - dodaje Łukasz Kobeszko. Jak zaznacza, oprócz odwołania do pentarchii, Kościół prawosławny charakteryzuje opiera się również na zasadzie autokefalii. Oznacza to, że poszczególne Kościoły posiadają samodzielność i sensie kanonicznym żaden z patriarchów prawosławnych nie może ingerować w działalność innego patriarchy. Rola patriarchy ekumenicznego Konstantynopola we wspólnocie prawosławnej jest wyjątkowa, gdyż to jemu przysługuje pierwszeństwo przed innymi patriarchami.
Przywództwo Bartłomieja I jest jednak coraz wyraźniej kontestowane przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną, a spór zaognił się w październiku 2018 r., kiedy Bartłomiej I zapowiedział przywrócenie samodzielności kijowskiej metropolii i Kościołowi na Ukrainie.
- Trzeba przyznać, że jest to akt sprawiedliwości dziejowej, bo metropolia kijowska była związana z Konstantynopolem i podlegała patriarsze ekumenicznemu aż do końca XVII w. - podkreśla Łukasz Kobeszko, przypominając, że to wówczas dopiero metropolia kijowska przeszła pod nadzór Moskwy, a stało się to w wyniku rosyjskiej ekspansji politycznej.
Na początku 2019 r. patriarchat ekumeniczny uroczyście potwierdził autokefalię, czyli niezależność Kościoła prawosławnego na Ukrainie.
- Odpowiedzią patriarchatu moskiewskiego było zerwanie jedności modlitewnej z patriarchatem ekumenicznym, co polega na tym, że w czasie liturgii w świątyniach Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przestano wymieniać Bartłomieja I wśród innych zwierzchników Kościołów prawosławnych - mówi Łukasz Kobeszko. Później dołączeni do tego wymazania z liturgii zostali także zwierzchnicy starożytnego patriarchatu w Aleksandrii oraz w Grecji i na Cyprze, bo te trzy autokefalie uznały odrodzenie metropolii prawosławnej w Kijowie.
- Przerwanie łączności modlitewnej i eucharystycznej nastąpiło jednostronnie i patriarcha Konstantytnopola nie odpowiedział tym samym - zaznacza Łukasz Kobeszko. Jak dodaje, w liturgiach odprawianych np. w Grecji patriarcha moskiewski Cyryl nadal jest wymieniany.
Czy cerkiew moskiewska zmierza do ekskomuniki Bartłomieja I?
Łukasz Kobeszko podkreśla, że w Moskwie i w prawosławnym internecie następują obecnie wyraźne próby podważanie prymatu Konstantynopola i jego przewodnictwa w światowym prawosławiu.
- Następuje eskalacja języka, co jest pewną specyfiką środków masowego przekazu i internetu prawosławnego, w którym występują fake newsy czy przeinaczenia - dodaje Łukasz Kobeszko. Jego zdaniem w takich kategoriach można też rozpatrywać przekazy, jakoby ze strony patriarchatu moskiewskiego szykowana była akcja obłożenia Bartłomieja I anatemą czy ekskomuniką.
- Jeżeliby do tego doszło i Cyryl określił Bartłomieja jako schizmatyka, to taki akt nie ma żadnego znaczenia pod względem kanonicznym. To byłaby tylko demonstracja, publicystyczna odezwa - zaznacza Łukasz Kobeszko. Kanony Kościoła prawosławnego dotyczące władzy opierają się bowiem na zasadzie autokefalii i to jest podstawa tej struktury.
Rosja chce wykorzystać trudną sytuację patriarchy ekumenicznego
Łukasz Kobeszko zwraca uwagę, że w grze przeciwko Bartłomiejowi Cerkiew rosyjska ma pełne poparcie swojego rządu.
- Moskwa w swojej narracji przedstawia Bartłomieja jako eksponenta wpływów kultury zachodniej, jakiegoś liberalizmu religijnego, modernizmu. Często oskarża go o tajne spiskowanie z Watykanem. Tak też Moskwa przedstawiała sobór pan prawosławny, który odbył się pięć lata temu na Krecie. Patriarchat moskiewski i inne popierając go Kościoły nie wzięły w nim udziału, przedstawiając go jako spisek Bartłomieja I z papieżem, z Watykanem, ze Stanami Zjednoczonymi, CIA, itd. Taka narracja się przebija - wyjaśnia Łukasz Kobeszko.
W tych przekazach patriarcha Konstantynopolu jest ukazywany społeczności prawosławnej jako podejrzany eksponent liberalizmu, który promuje ekologizm, dialog międzyreligijny i zbytnio brata się z katolikami.
- Próbuje się wytykać, że patriarchę Bartłomieja I popierają tzw. wielcy tego świata, ale zapomina się o tej wielkiej machinie wsparcia politycznego i finansowego, jaka stoi za patriarchatem moskiewskim, a tę machinę tworzy Kreml i prezydent Putin oraz rosyjscy oligarchowie, którzy ogromne sumy przeznaczają na Kościół prawosławny i jego ekspansję. Tymczasem za patriarchatem ekumenicznym nie stoi żadna taka machina państwowa - stwierdza Łukasz Kobeszko.
- Rosja stara się w sposób mało chrześcijański obrzydzić postać patriarchy Bartłomieja, rzekomo mającego doprowadzić do zjednoczenia z katolikami. Tworzy to stan skonfliktowania w Kościele prawosławnym i tylko można postawić pytanie, gdzie tu jest Chrystus, gdzie zbawienie? Tego w całym tym konflikcie nie widać, niestety - podsumowuje Łukasz Kobeszko.
Skomentuj artykuł