Co może zastąpić Gorzkie Żale i drogę krzyżową?

Fot. Omar Rodriguez/Unsplash

Wielkopostne nabożeństwa pasyjne wciąż dominują w duchowości Polaków. Trwa dyskusja o pustych kościołach na gorzkich żalach i o potrzebie tworzenia nowych nabożeństw, bliższych wrażliwości i potrzebom młodych, o szukaniu nowych form dla starych treści. Czy coś może zastąpić Drogę Krzyżową i Gorzkie Żale? I czy ma to sens?

Nie szykujemy się do śmierci

- Pobożność pasyjna jest nasza, tradycyjna, ale fundamentem Wielkiego Postu powinna być pobożność chrzcielna i pokutna. Bo nie szykujemy się do śmierci, ale do odnowienia aktu chrztu!  - mówi ks. Adam Polak, moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie archidiecezji częstochowskiej.

- I taka perspektywa daje się wprowadzać bardzo powolutku. To jest problem Kościoła w Polsce: nie rozwija pobożności chrzcielnej. Ale to nie znaczy, że trzeba wymyślać coś nowego zamiast drogi krzyżowej czy Gorzkich Żali.  Wystarczy sięgnąć po to, co już jest, sięgnąć choćby po obrzędy traditio-reditio: obrzęd wręczenia wyznania wiary, przekazania modlitwy „Ojcze nasz”, nabożeństwa uświadamiające, czym jest chrzest. Nabożeństwo Słowa Bożego. Modlitwy za katechumenów. To wszystko jest wpisane w dynamikę Wielkiego Postu. Wystarczy to bogactwo wyciągnąć, odświeżyć formę – przekonuje ks. Adam.

Zimny kościół, ale z ciepłą herbatą

Inną propozycję wielkopostnych „aktywności” dla młodych ma Duszpasterstwo Akademickie z Radomia.

- W każdy wtorek Wielkiego Postu robimy „Noc w kościele” - opowiada ks. Mariusz Wilk, duszpasterz akademicki.

- Zaczyna się adoracją o 21.00. Po czterdziestu pięciu minutach „wyrzucamy” ludzi z kaplicy i wszyscy idziemy na kolację. O 22.30 jest warsztat albo konferencja, a o 23.15 - wracamy na Eucharystię. I to działa. Jest alternatywa dla młodzieży na Wielki Post. I oni są. Nie przychodzą tylko na kolację, tylko na warsztat, o 21.00 kaplica jest pełna, wszyscy zostają na Eucharystii. Noc to dobra pora dla młodych, którzy teraz nie chodzą do szkoły, nie mogą się normalnie spotkać. Ale to nie może być samo nabożeństwo dla młodych, w kościele, i nic poza tym. Często tak jest: zimny kościół, ksiądz ma wyjść powiedzieć konferencję i tyle. Pytam: a jakaś herbata, jakieś pączki na plebanii, w ogóle jakaś otwarta salka? Nie, na ogół to już abstrakcja. A to działa. Siedemdziesiąt procent tych, którzy na „Noc w kościele” przychodzą, to nowi ludzie, których wcześniej u nas nie było.

Pobożność eventowa

Nie zawsze jednak szukanie nowej formy służy, a czasami po prostu nie działa. Zamiast duchowości kluczowa staje się aktywność, a organizowanie wielkopostnych wydarzeń z rozmachem przyciąga ludzi, ale tylko na chwilę. Nie zostają dłużej, bo nie szukają pogłębienia wiary, ale emocji, czegoś nowego, innego, co zaciekawi i co da się… pokazać na Instagramie.

- Łatwo się zapędzić, zaangażować, bo coś jest twórcze, ale to nie działa na dłuższą metę - mówi mi ks. Wojciech Trzaska, koordynator rady młodzieżowej w archidiecezji białostockiej. - Owszem, młodzi bardziej przeżywają i bardziej się angażują w Drogę Krzyżową, którą sami przygotowują, ale widać to np. przy misteriach Męki Pańskiej, że ważniejsze staje się działanie, tworzenie od duchowego przeżywania tego, co się przygotowuje. Dlatego często lepsza jest Droga Krzyżowa prosta i zwykła, na której nie świetna treść jest najważniejsza, ale zwykła obecność, nawet, jeśli ktoś nie będzie aktywny, ale będzie stał daleko, schowany za filarem.

Umiar, jakość, prostota

W sporze o potrzebność nabożeństw wielkopostnych nie bez znaczenia pozostaje kwestia ich jakości. Jesteśmy zmęczeni bylejakością, nabożeństwami odprawianymi byle szybciej, w zimnym kościele, długimi i nudnymi rozważaniami, które nie nawiązują ani do naszego życia, ani do Ewangelii.

Jeśli coś jest zrobione dobrze, przyciąga. Dlatego moc przyciągania mają Gorzkie Żale w pięknej, muzycznej oprawie, dlatego krótkie i proste rozważania drogi krzyżowej mogą poruszyć serce i sumienie. Ale jest też drugi sekret „powodzenia” wszystkich „kościelnych”, duchowych aktywności wielkopostnych. To wspólnota. Jeśli droga krzyżowa i Gorzkie Żale nie przestaną być przykrą koniecznością i kolejnym punktem do odhaczenia na długiej liście duszpasterskich obowiązków, będą coraz bardziej ekskluzywne, dla wybranych, którzy są w stanie wytrzymać wszystko, co wychodzi kiepsko i słabo, od zawodzących organistów po rozważania jak z innego świata. Ale gdy zaczną być miejscem spotkania, nie tylko ze Stwórcą, ale także z ludźmi obok – staną się na nowo ważną częścią wielkopostnej duchowości, na którą nie szkoda ani piątkowego wieczora, ani niedzielnego popołudnia.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co może zastąpić Gorzkie Żale i drogę krzyżową?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.