Dariusz Piórkowski SJ: gospodarz toleruje chwast, aby nie zniszczyć pszenicy

fot. Depositphotos

"Nie powinniśmy spieszyć się z wydawaniem wyroku o bezowoc­ności spowiedzi na podstawie powtarzalności tych samych grzechów - zakładając, że robimy, co w naszej mocy. Nie wiemy, czy akurat nie prze­chodzimy wewnętrznej operacji". Przeczytaj fragment książki Dariusza Piórkowskiego SJ "Po co nam spowiedź". Rozważania jezuity o spowiedzi są jednym z naszych adwentowych cykli.

Znamienne, że Katechizm Kościoła wspo­mina najwięcej o zniechęceniu, gdy traktuje o modlitwie. Jedni są namawiani do  tego, by w ogóle się nie modlić. Ulegają różnym racjo­nalizacjom, wymówkom, wypaczonym opo­wieściom o religii. Sposób kuszenia zmienia się jednak diametralnie, gdy mamy do czynienia z chrześcijanami, którzy kontynuują stałą prak­tykę modlitwy. To właśnie do ich serc przesącza się w którymś momencie zniechęcająca myśl. Zrobili już bowiem milowy krok na drodze do­skonałości - teraz stoi przed nimi wyzwanie, jak wytrwać w  obliczu różnych przeciwności i trudności. A jest ich wiele. Spośród najważniej­szych można wymienić rodzące się często powoli wrażenie modlącego się, że wierna modlitwa nic nie daje, nie jest wysłuchana albo nie powoduje jakościowej zmiany w życiu. Gorzej, jeszcze moc­niej ujawnia grzeszność, niegodność, niedobre przywiązania i nawyki modlącego się, a przecież dawniej nie było aż tak źle… I wtedy w głowie otwiera się furtka zachęcająca do ucieczki: po co właściwie się modlić? Czy Pan Jezus nie powie­ dział, że mamy być doskonali jak Ojciec niebieski? Pokusa zniechęcenia to w sumie jęk "zranionej pychy", która "utwierdza się wskutek naszego poczucia niegodności, ponieważ jesteśmy grzesz­nikami" (KKK 2728). Sądziliśmy, że skoro zbli­żyliśmy się do Boga, to powinno być znacznie lepiej, a tu jedna bieda goni kolejną. Prawda jest jednak taka, że zbliżenie do Boga przez modlitwę i sakramenty odsłania rany i wydobywa na jaw ciemności, które od zawsze w nas były, tyle że ich nie dostrzegaliśmy. Ich "eksplozja" to część pro­cesu terapeutycznego.

(...) Zniechęcenie bierze swój początek z ukrytego założenia, że Bóg wymaga od nas bezbłędności i doskonałości na miarę Jego samego. Fałszywa doskonałość karmi się również przeświadcze­niem, że wszyscy ludzie we wszystkich aspektach są równi i tacy sami - tymczasem chrześcijańska doskonałość nie polega na życiu według standar­du, który miałby obowiązywać wszystkich, lecz zawsze jest dostosowana do rzeczywistych moż­liwości konkretnego człowieka. Właśnie dlatego ostateczną miarę naszego postępowania wyzna­cza indywidualne sumienie, realizując ogólne normy w sposób dostosowany do możliwości, sił i tempa wzrostu każdego z nas. Nie chodzi więc o bicie rekordu świata, ale o rekord dostępny dla mnie, choć to słowo w odniesieniu do moralno­ści nie jest chyba najszczęśliwszym wyborem.

Nasze wrażenia i obserwacje co do rzeczy­wistych postępów nie zawsze pokrywają się z prawdą. Nie znamy bowiem swego serca. Czę­sto widzimy, że popełniamy te same grzechy, ale czasem długo nie wiemy, dlaczego w nie popa­damy. Nie potrafimy określić, czemu leczenie nie od razu daje owoce. Jednym z powodów jest to, że z każdego grzechu czerpiemy jakąś przy­jemność - to znaczy, że dostrzegamy w nim ja­kieś dobro. "Niepokojące" światło rzuca na tę tajemnicę przypowieść o pszenicy i kąkolu (Mt 13,24-30), jeśli zastosujemy ją także do du­cha ludzkiego. Jezus zaznacza, że nieprzyjaciel, czyli szatan, nasiał chwastu na polu z pszeni­cą, "gdy ludzie spali" (Mt 13,25), a więc w ciem­ności i w ukryciu, w ludzkiej nieświadomości. Tylko gospodarz wiedział, kto i kiedy wtargnął na jego uprawę i skąd wziął się na niej chwast. Słudzy zauważyli jedynie skutki tego nocnego sabotażu, nie mieli jednak pojęcia, kto za nim stoi. Lekcja z tego taka, że czasem tylko nam się wydaje, że prześwietliliśmy nasze serce na wylot i wiemy, co i kiedy powinno zniknąć z naszego życia. Chcemy widzieć natychmiastowe owoce, a jeśli ich nie dostrzegamy, ogarnia nas niecier­pliwość sług, którzy chcieli natychmiast zabrać się do wyrywania chwastu na polu. Często nie wiemy, jak i kiedy zło zadomowiło się w naszym życiu, ale uważamy, że znamy rozwiązanie. Tym­ czasem wiele pozostaje przed nami zakryte. Go­spodarz nie grzeszy niecierpliwością. Zaskakuje sługi, bo każe im tolerować obecność chwastu, aby nie zniszczyć pszenicy. Dlaczego? Ponieważ korzenie chwastu i pszenicy są splecione ze sobą. Grzech nie mógłby w nas zaistnieć, gdy nie za­czepił się o jakieś dobro.

Sługa Boży Jan Pietraszko, komentując tę przypowieść, pisze, że "dobro i zło nie tylko są­siadują ze sobą ramię w ramię, lecz są splątane ze sobą w tragiczne węzły nieporozumień, po­gmatwane do tego stopnia, że dla postronnej myśli ludzkiej uporządkowanie i rozdzielenie tego splotu powikłań i ustalenia granicy jest po­ nad siły". Tylko Duch Boży wie, gdzie i jak zło zakotwiczyło się w naszym sercu. I wie też, ile czasu potrzeba, aby bez "wyrywania" zła z korze­niami, czyli bez zniszczenia tego, co dobre, na­ stąpiło w nas uzdrowienie. Nie powinniśmy więc spieszyć się z wydawaniem wyroku o bezowoc­ności spowiedzi na podstawie powtarzalności tych samych grzechów - zakładając, że robimy, co w naszej mocy. Nie wiemy, czy akurat nie prze­chodzimy wewnętrznej operacji. Jednym z niewi­dzialnych owoców spowiadania się ciągle z tego samego jest to, jak pisze św. Tomasz z Akwinu, że "sprawiedliwy upada, ale powstaje ostroż­niejszy i pokorniejszy”. To, co nam się wydaje "cierniem" i "ościeniem", w oczach Bożych może służyć za narzędzie, które nas coraz bardziej doskonali. Ale nie według naszego widzimisię.

Fragment książki Dariusza Piórkowskiego SJ "Po co nam spowiedź" i pierwsza część cyklu DEON.pl "Adwentowa spowiedź bez traumy".

Przeczytaj pozostałe części cyklu:

  1. Część pierwsza: Co zrobić, gdy spowiednik nas nie zrozumie lub zrani
  2. Część druga: Uznanie kompulsji i nałogów za grzechy ciężkie to droga donikąd

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: gospodarz toleruje chwast, aby nie zniszczyć pszenicy
Komentarze (1)
CE
~c e
13 grudnia 2022, 10:37
bezowocność spowiedzi to świętokradzkość kredytu zaufania co do warunków wydania w niej godnego rozgrzeszenia jednym z warunków zadośćuczynienie ? panu bogu i bliźniemu ... nie na ołtarz o tym mowa w biblii w czystej mowie Jezusa a nie w dziejach w listach i w nieczystym nauczaniu Pawła