Dariusz Piórkowski SJ: Kościół, który tylko naucza, a nie towarzyszy w cierpieniu, przestaje być wiarygodny
Zwykle myślimy, że to Bóg nas powołuje. I to prawda. Ale to powołanie przychodzi na różne sposoby. Celnik Mateusz jest wezwany przez Jezusa, aby ten wstał, zostawił wszystko i towarzyszył Mistrzowi. Jezus jest wezwany przez cierpiącego ojca - i też wstaje i towarzyszy mu w drodze - pisze Dariusz Piórkowski SJ.
„Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim”. Czym jest powołanie? Jest też wezwaniem, zadaniem, odpowiedzią. Zwierzchnik synagogi przychodzi do Jezusa, gdy ten naucza uczniów. I prosi w imieniu umarłej córki: „Przyjdź i połóż na nią rękę”. I co robi Jezus? Natychmiast odpowiada: wstaje i idzie. Zostawia nauczanie, ale zabiera uczniów. Dotąd nauczał słowem, teraz wyrusza w drogę, naucza czynem.
Jezus zachowuje się podobnie jak dopiero co powołany celnik Mateusz, który podczas wykonywania swej niechlubnej pracy usłyszał: „ «Pójdź za Mną!», a następnie „ wstał i poszedł za Nim” (Mt 9, 9). W obu przypadkach pojawia się ten sam czasownik: „akoloutheō”– pójść za”, „towarzyszyć”. Celnik jest wezwany przez Jezusa, aby ten wstał, zostawił wszystko i towarzyszył Mistrzowi. Jezus jest wezwany przez cierpiącego ojca i też wstaje i towarzyszy mu w drodze. Jest przez niego powołany.
Zwykle myślimy, że to Bóg nas powołuje. I to prawda. Ale to powołanie przychodzi na różne sposoby. Jezus też czuje się powołany przez przełożonego synagogi. Powołuje go ludzkie cierpienie. W powołaniu jest wezwanie do współczucia, solidarności i towarzyszenia tym, którzy cierpią.
Zwykle myślimy, że to my mamy służyć Bogu. I to prawda. Ale również Bóg objawia się w Jezusie jako ten, który służy człowiekowi. Odpowiada na powołanie ze strony człowieka. Towarzyszy mu. Wychodzi naprzeciw jego potrzebom i bolączkom. Czy to nam się mieści w głowie, że to Bóg najpierw nam służy, a my możemy Go w tym jedynie naśladować lub raczej być przedłużeniem Jego służby wobec człowieka?
I ważna rzecz. Jezus poszedł za Jairem wraz z uczniami. Ci uczniowie to wspólnota Kościoła. Ewangelista mówi jasno: nie wystarczy tylko nauczać, wyjaśniać, używać słów. Kościół jako wspólnota ma też towarzyszyć tym, którzy cierpią. Iść tam, gdzie dotyka ich różnego rodzaju bieda. Zostawić często trzeba nawet tak ważne zajęcie jak nauczanie czy liturgia. Za prośbą Jairów wszystkich czasów kryje się głos Ojca, który powołuje nas, wzywa do odpowiedzi, do wyjścia w drogę, do okazywania współczucia i miłosierdzia. Rozerwanie tego związku między nauczaniem, liturgią i pójściem za potrzebami Jairów czyni z Kościoła niewiarygodnego świadka. Zubaża jego misję.
Tekst został opublikowany na facebookowym profilu o. Dariusza Piórkowskiego SJ.
Skomentuj artykuł