Dariusz Piórkowski SJ: Zarządzanie przez rozkazy, dekrety i bez poszanowania wolności już się w Kościele kończy
Mam wrażenie, że model posłuszeństwa w Kościele wcale nie opiera się we wszystkim na Ewangelii, lecz na modelu patriarchalno-wojskowym. Zdecydowanie jest on łatwiejszy i skuteczniejszy dla zarządzających, ale niekoniecznie dla całego Kościoła. Posłuszeństwo nie zniknie, ale będzie musiało być gruntownie przemyślane i zmienione. Zarządzanie przez rozkazy, dekrety i bez poszanowania wolności, odrębności drugiego, już się kończy. To jeden z powodów, dla których młodzi nie chcą wstępować do seminariów i zakonów - pisze Dariusz Piórkowski SJ.
W swoim facebookowym wpisie jezuita odniósł się do aktualnej sytuacji Kościoła, wychodząc od dwóch zdań zawartych w liście św. Pawła: "Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" i "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami".
Nie chodzi o zniesienie celibatu
Wśród wielu koniecznych cech i kryteriów zdatności kandydata na biskupa czy diakona pojawia się nie tylko bycie mężem i ojcem, ale też bycie odpowiednim mężem i ojcem. Umiejętność kierowania własnym domem była więc kluczowa w rozeznaniu, czy ktoś nadaje się na biskupa lub diakona. Czytamy jednak tekst, który bardzo odległy jest od naszych czasów. Po pierwsze dlatego, że w Kościele Rzymskokatolickim tylko wyjątkowo kandydat na prezbitera jest już ojcem lub mężem. Inaczej ma się sprawa z diakonami stałymi. Ale zasadniczo biskupi, prezbiterzy i diakoni są bezżenni. Ale tu wcale nie chodzi o zniesienie celibatu i wtedy będzie super w Kościele. Paweł pisze o zarządzaniu domem, o pewnym doświadczeniu prowadzenia domu, czyli współpracy z innymi.
Zmienił się też model kierowania domem i rodziną. Gdy Paweł pisał te słowa, bardzo silny był system patriarchalny. Światem rządzili mężczyźni. Także Kościół, i to do dzisiaj, kierowany jest przez mężczyzn. Budowany z punktu widzenia mężczyzn. I to zdaje się być jedno ze źródeł narastającego kryzysu. Dzisiaj już trudno wyobrazić sobie rodzinę, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym, gdzie mąż i ojciec wydaje rozkazy, a reszta ma się podporządkować. Małżeństwa już tak nie funkcjonują. Mam wrażenie, że model posłuszeństwa w Kościele wcale nie opiera się we wszystkim na Ewangelii, lecz na modelu patriarchalno-wojskowym. Papież Franciszek nazywa to światowością. Benedykt XVI uświatowieniem.
Już wtedy zaczął się rozjazd między duchowieństwem a świeckimi
Zdecydowanie jest on łatwiejszy i skuteczniejszy dla zarządzających, ale niekoniecznie dla całego Kościoła. Posłuszeństwo nie zniknie, ale będzie musiało być gruntownie przemyślane i zmienione. Zarządzanie przez rozkazy, dekrety i bez poszanowania wolności, odrębności drugiego, już się kończy. To jeden z powodów, dla których młodzi nie chcą wstępować do seminariów i zakonów.
Podobnie zresztą z etyką seksualną. Przez wieki sądzono, że to mężczyzna jest tym aktywnym i najważniejszym ogniwem we współżyciu. Kobieta ma przyjmować rolę pasywną.
Te nierówne role w małżeństwie sprawiły, że pomniejszono dialogiczny, mistyczny wymiar aktu seksualnego, a na czoło wysunięto prokreację, gdzie oczywiście mężczyźni byli dawcami życia. Dzisiaj powoli odkrywamy, że kobieta i mężczyzna w małżeństwie są równi. Inny, tak, trudniejszy w pewnym sensie, jest model podejmowania wspólnych decyzji.
W starożytności z braku wykształconych kandydatów wybierano nadto biskupów spośród mnichów, którzy potem nauczali swoich wiernych tak jakby ci byli mnichami….Już wtedy zaczął się rozjazd między duchowieństwem a świeckimi. Ponadto, kandydaci do święceń nie tylko nie są żonaci, ale coraz więcej z nich pochodzi z rozbitych rodzin, często straumatyzowani przez bolesne doświadczenia. To wszystko niewątpliwie wpływa na to, jakimi będą prezbiterami i biskupami. Nie wszystko da się „omodlić” i zmienić pobożnością.
Nie można mówić, że "zawsze tak było", bo już nie jest
Myślę, że Kościół będzie się musiał poważnie zmierzyć z tymi wyzwaniami i zmianami. Synod o synodalności to początek tej drogi. Dotychczasowa struktura Kościoła nie może być bezkrytycznie podtrzymywana w każdym szczególe, bo zawsze tak było…. Było, ale już nie jest. Jak się okazuje, w Nowym Testamencie było tak, że duchowni byli mężami i ojcami, ale już tak nie jest. Czyli jednak się coś zmienia.
Trzeba będzie poważnie przemyśleć nie tyle rolę kobiety w Kościele, co wkomponować zmiany, które zachodzą w małżeństwie i postrzeganiu kobiety w społeczeństwie. Kościół nie może być już zarządzany tylko przez mężczyzn. Niestety dopiero teraz po tylu wiekach to następuje, ale jest nieuchronne, czy się nam to podoba czy nie. I wcale nie chodzi o to, że jeśli zniesie się celibat, to skończą się wszystkie problemy Kościoła. Nie skończą. Chodzi o znacznie głębsze i szersze zmiany.
Tekst pierwotnie publikowany na Facebooku o. Dariusza Piórkowskiego SJ. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skomentuj artykuł