Zaplanuj sobie, ile jesteś w stanie ćwiczyć. A potem dołóż jeszcze coś!
Temu, który przyjmuje i odprawia Ćwiczenia, wielce pomoże, jeśli wejdzie w nie wielkodusznie i z hojnością względem swego Stwórcy i Pana i złoży mu w ofierze całą swą wolę i wolność, aby Boski jego Majestat tak jego osobą, jak i wszystkim, co posiada, posługiwał się wedle najświętszej woli swojej (Ignacy Loyola).
Zaplanuj sobie, ile jesteś w stanie ćwiczyć. A potem dołóż jeszcze coś! Św. Ignacy chce powiedzieć w tym punkcie, że owoc Ćwiczeń jest zależny od zaangażowania i wkładu ćwiczącego. Jeżeli ćwiczący jest nieprzekonany i leniwy - owoc będzie podobny. Jeżeli da z siebie wszystko - może liczyć na duże owoce.
Ile damy Bogu czasu i naszego życia, tyle de facto damy Mu przestrzeni, aby w nas działał. W czym może się objawiać ten maksymalizm? W niczym nadzwyczajnym, chodzi o bardzo proste i praktyczne rzeczy:
- dbanie o regularność ćwiczeń;
- nie skracanie czasu przeznaczonego na ćwiczenie (14,5 minuty to nie 15 minut);
- usunięcie wszystkich "przeszkadzajek" - wyloguj się z fb, wycisz komputer, wyłącz muzykę, wyłącz telefon (ej, nic się nie stanie!);
- odprawianie ćwiczeń z głębokim skupieniem a nie "aby tylko";
- twórcze zastosowanie wszystkich innych wskazówek.
Jest jednak jeszcze coś. Maksymalizm nie ogranicza się tylko do mojego zaangażowania i wysiłku. Maksymalizm polega też na tym, że wszystko oddaję Bogu. Wszystko,
to znaczy moje odbywanie ćwiczeń, cały mój czas, każdą aktywność, moje sukcesy i porażki, owoce ćwiczeń. Oddaję to znaczy: zgadzam się na nie. Przyznaję się, że to nie ode mnie zależy i przyjmuję wszystko, co mi Bóg ofiaruje.
Jak to robić? Również w prosty sposób:
- modlić się w czasie odprawiania ćwiczeń na zasadzie "Panie Jezu, oddaję Ci każde ćwiczenie i jego owoc, oddaję Ci cały mój czas, całego siebie. Ty sam działaj we mnie i w tym czasie, kształtuj mnie tak, jak sam chcesz"
- gdy powtarzam tego typu modlitwę, wtedy kolejnym krokiem jest przyjmowanie i akceptacja wszystkiego, co się ze mną dzieje (szczególnie, gdy to jest trudne, uciążliwe lub wydaje się całkowicie bez sensu)
Gdyby nie wyżej wspomniana uwaga, można by pomyśleć, że chodzi o leniwą bezczynność. Tymczasem ignacjańska hojność i wielkoduszność jest mistrzowskim połączeniem maksymalizmu i bierności.
Tekst pochodzi z bloga cwiczeniaduchowe.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł