(fot. shutterstock.com)
"Panie, chcemy ujrzeć Jezusa" (J 12,21).
V Niedziela Wielkiego Postu (Jr 31,31-34; Hbr 5,7-9; J 12,20-33)
Wszystko zaczyna się od tęsknoty. I jak to u Jana, droga do jej realizacji, a więc do spotkania Boga, prowadzi poprzez ludzi: bojący się Pana Grecy najpierw proszą o wstawiennictwo Filipa, a ten udaje się po prośbie do Andrzeja. Pewnie nie bez powodu obaj, będąc Żydami, noszą greckie imiona. To znak ich pochodzenia ze środowisk, które żyły na pograniczu kultur, częściowo zasymilowanych z Grekami. Jednocześnie to piękne imiona dla tych, którzy mają być "angelloi" - posłańcami pogan pragnących zobaczyć Jezusa.
I ci dwaj "aniołowie" mówią Jezusowi znacznie więcej niż tylko o pragnieniu konkretnych pielgrzymów. To, co przekazują, jest jak wołanie z ciemności, z krainy krętych dróg i poplątanych ścieżek, z których każda wydaje się właściwa i bezpieczna, a niemrawe światło ludzkiego umysłu jest w stanie wydobyć z mroku jedynie początek drogi. Nie potrafi jednak ostatecznie pokazać z całkowitą pewnością, który ze szlaków jest drogą do celu. Nawet sam cel wydaje się mglisty i niepewny. Niektórzy filozofowie twierdzą, że jest on doczesny, inni, że wieczny, jeszcze inni nauczają, że dzieje świata to nieustannie powracający cykl, który całkowicie determinuje ludzkie losy. Jedyną pewnością jest obecna w sercu człowieka tęsknota za nieśmiertelną miłością i wiecznym, radosnym życiem.
Rzecz w tym, że na drodze do realizacji tej tęsknoty jak kłoda pojawił się grzech, a więc "nie" powiedziane Bogu przez Adama i powtarzane przez przychodzące po nim pokolenia. Do pokonania grzechu potrzebny jest akt całkowitego zaufania Bogu; nieodwołalne i całkowite "tak", którego znakiem będzie śmierć Bożego Syna.
Jezus słysząc prośbę Greków, jednocześnie odkrywa w niej głos wszystkich ludzi pragnących poznania prawdy. Droga do tego poznania wiedzie przez krzyż, więc w pragnieniu Greków przybyłych na Paschę Jezus słyszy także wezwanie do własnej śmierci. Dlatego odczuwa lęk. A jednocześnie tak bardzo kocha Ojca, że bez chwili wahania odrzuca pokusę - pragnie chwały Tego, który Go posłał, a "chwałą Boga jest żyjący człowiek" (Ireneusz z Lyonu). Żyjący nie tylko chlebem, ale też każdym słowem - prawdą pochodzącą od Boga.
Zresztą w samym pytaniu Greków, jeśli przeczytamy dosłownie imię Pana, ukrywa się podstawowa, głęboka tęsknota ludzkiego serca: "Panie, chcemy ujrzeć Jahwe [który] zbawia". Boga, który dokonuje odkupienia, przynosi ostateczną odpowiedź na pytanie, która z dróg prowadzi do pełnego zaspokojenia pragnień ludzkiego serca.
Tak więc na początku jest tęsknota: za prawdą, pełnią, szczęściem. Ona każe drążyć, wciąż dalej i głębiej, zadawać pytania i szukać ludzi, którzy mogą udzielić odpowiedzi. I Bóg ostatecznie udzieli odpowiedzi, okupionej Jego śmiercią: "Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać jeden mówiąc do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie - wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał" (Jr 31,32-34).
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł