Krzysztof Dzieńkowski SJ: duchowość jest czymś prostym i bliskim [WYWIAD]

fot. archiwum Krzysztofa Dzieńkowskiego SJ
Krzysztof Dzieńkowski SJ

"Kończą się już czasy, kiedy wierzyło się, bo wierzyli moi rodzice, więc widocznie «tak trzeba». Szukamy potwierdzenia prawdziwości tego, w co wierzymy, również w osobistym doświadczeniu" - Krzysztof Dzieńkowski SJ opowiada o szukaniu Boga w codzienności, rekolekcjach w milczeniu i towarzyszeniu duchowym na Instagramie.

Dominik Dubiel SJ: Zacznijmy po ignacjańsku - od obrazu: Jest XVI wiek. Pewien baskijski rycerz, trochę awanturnik, po strzaskaniu kolana kulą armatnią nawraca się, ma doświadczenia mistyczne, które spisuje sobie w notesiku i według tych notatek zaczyna pomagać innym ludziom w spotkaniu z Bogiem. Co to ma wspólnego z ludźmi żyjącymi w XXI wieku?

Krzysztof Dzieńkowski SJ: - Ludzie chcą żyć autentycznie i tęsknią za Bogiem, a o tym właśnie jest historia św. Ignacego. Dziś wielu młodych ma trudność ze swoją tożsamością. "Bądź sobą!" - krzyczą bilbordy. Być sobą, czyli kim? "Realizuj marzenia i pasje!" - no tak, ale to nie jest takie proste. Co wybrać? Z czego zrezygnować? I jak to udźwignąć?! Potrzebujemy wolności, odwagi i samoświadomości, żeby w końcu żyć swoim życiem w pełniejszy sposób.

I jak przez to przechodził św. Ignacy? Jaka w tym rola wypadku?

DEON.PL POLECA

- Wypadek po prostu niszczy mu wymarzoną ścieżkę kariery. No i Bogu dzięki. "Wymarzoną", ale nie autentyczną. Taki kryzys konfrontuje go w samotności z głębszą prawdą o sobie. Odkrywa, jak dużo jest w nim udawania i jak ciężka jest maska, którą nosi. Z czasem lepiej poznaje Boga i w końcu doświadcza miłości, która go wyzwala. Wtedy zamiast szukać poklasku jako rycerz, wybiera wolność i służbę u boku Chrystusa.

Mój rzymski ojciec duchowy Cecil Azzopardi SJ, zwraca zawsze uwagę na ciekawą rzecz: tak naprawdę dopiero w XX wieku nastąpił ogromny wzrost zainteresowania postacią św. Ignacego Loyoli, który przez wieki był czczony i ceniony, ale bynajmniej nie należał do grona najpopularniejszych i najbardziej lubianych świętych. Według ciebie, z czego może wynikać ten współczesny "ignacjański renesans"?

- Myślę, że w dużej mierze z tego, iż sami jezuici wrócili do korzeni i zaczęli przedstawiać Ignacego bardziej realnie, takiego, jakim był w rzeczywistości. W popularnych hagiografiach Ignacy był opisywany przede wszystkim jako ktoś surowy, mocno zapierający się siebie, akcentujący silną wolę i usposobiony dość wojowniczo. To - w gruncie rzeczy - nie jest zbyt pociągające. Być może XX wiek pokazał jego postać w sposób bardziej ciekawy i wielowymiarowy, kładąc akcent na drogę jego osobistego doświadczenia. Na marginesie, warto zwrócić uwagę, że w czasach Ignacego, mówienie o bezpośrednim doświadczaniu Boga, było czymś bardzo kontrowersyjnym.

Z pewnością to dziś pociąga ludzi do duchowości ignacjańskiej. Kończą się już czasy, kiedy wierzyło się, bo wierzyli moi rodzice, więc widocznie „tak trzeba”. Szukamy potwierdzenia prawdziwości tego, w co wierzymy, również w osobistym doświadczeniu.

Użyłeś technicznego terminu "duchowość ignacjańska". Czym ona właściwie jest według ciebie?

- Przede wszystkim jest to duchowość wrażliwości, kontaktu z samym sobą i uszanowania tego, że Bóg przychodzi też przez to, co naturalne, uświęcając swoją świętością to, co zwyczajne, codzienne. Dlatego sam św. Ignacy mówi o "szukaniu i znajdowaniu Boga we wszystkim".

Z jednej strony mamy zatem tę indywidualną i osobistą relację z Panem Bogiem, która może być pociągająca dla współczesnego człowieka.

fot. archiwum Krzysztofa Dzieńkowskiego SJ

Jednak z drugiej strony, św. Ignacy Loyola mocno podkreśla, że to może działać naprawdę dobrze tylko wewnątrz Kościoła. Indywidualne doświadczenie Boga z jednej strony, a słuchanie i rozumienie papieża z drugiej. To dwa elementy, które zestawione razem tworzą pewne napięcie. Jest ono jednak konieczne, żeby dobrze rozeznawać głos Boga i móc kierować się nim w swoim życiu.

Można też zatem powiedzieć, że duchowość ignacjańska jest duchowością rozeznawania czyli ciągłego wyboru, ciągłej aktualizacji, ciągłego szukania tego, czego akurat teraz Pan Bóg od nas oczekuje.

Zwróciłeś uwagę na ciekawą rzecz. Często krytykuje się nas jako jezuitów, że tak mocne podkreślanie w naszej duchowości roli osobistego doświadczenia może grozić wpadnięciem w różne błędy czy wręcz herezje. Tymczasem duchowość ignacjańska wydaje się pokazywać, że "środowiskiem naturalnym" rozeznawania jest Kościół i jego nauczanie.

- Dokładnie tak! Myślę, że w tej kwestii można by sporo nauczyć się od św. Ignacego w wielu aktualnych sprawach, nawet w niedawnej sytuacji dotyczącej ograniczenia przez papieża Franciszka możliwości celebrowania tzw. Mszy "trydenckich". Założyciel naszego zakonu zapytany jakby zareagował, gdyby papież postanowił zlikwidować Towarzystwo Jezusowe, zapewniał, że potrzebowałby kwadransa, żeby pogodzić się z tą decyzją i przyjąć ją jako wolę Bożą na ten czas. Bez tworzenia jakiejś alternatywnej rzeczywistości, czy podziemnego "kościoła jezuickiego". Gdy w XVIII wieku doszło do kasaty zakonu, nadal działaliśmy i w jakiejś mierze realizowaliśmy nasz charyzmat, ale bez kontestowania decyzji Ojca Świętego i w granicach posłuszeństwa. Tam, gdzie nie ogłoszono breve kasacyjnego (czyli w Rosji), działaliśmy nadal jako Towarzystwo, jednak we wszystkich innych miejscach świata - jako kler diecezjalny, posłuszny swoim nowym przełożonym i próbujący realizować wolę Bożą w takich warunkach, jakie były.

Wracając wprost do duchowości ignacjańskiej: kontakt z samym sobą, odnajdywanie Boga w konkrecie swojej codzienności, umiejętność rozeznawania woli Bożej, a do tego mocne osadzenie w większej rzeczywistości (w Kościele), dającej poczucie duchowego bezpieczeństwa - brzmi to bardzo praktycznie. Gdzie można się tego nauczyć?

- Główny sposób to oczywiście "Ćwiczenia duchowe" w różnych formach: czy to podczas rekolekcji ignacjańskich w milczeniu w naszych domach rekolekcyjnych, czy to jako tzw. rekolekcje w życiu codziennym. Ta ostatnia forma, co ciekawe, bardzo fajnie zafunkcjonowała w pandemii, przy użyciu nowych mediów. Poza tym prowadzimy m.in. rekolekcje Szkoły Kontaktu z Bogiem dla młodzieży, czy (nawiązujący do technik mindfulness) chrześcijański trening uważności Godfulness, pomagające pełniej przeżywać swoją codzienność w obecności Boga.

Ignacjańskie "Ćwiczenia duchowe" same w sobie są po prostu przedłużoną modlitwą, w której poznajemy Chrystusa poprzez medytacje Słowa Bożego. Kiedy spędzamy dłuższy czas na takiej modlitwie, kończą się nasze własne pomysły. Po tym zwykle przychodzi etap nudy, po którym - również dzięki zaangażowaniu wyobraźni i uczuć - otwiera się przestrzeń na doświadczenie czegoś więcej, czego nie wymyśliłem ja sam. Następnie, na rozmowie z bardziej doświadczonym towarzyszem duchowym, próbuje się rozeznać, co przez te doświadczenia Bóg chce mi powiedzieć.

Twoją główną aktywnością jest obecnie wspomniana przez ciebie Szkoła Kontaktu z Bogiem, czyli rekolekcje ignacjańskie dla młodzieży. Po co młodzi przyjeżdżają w miejsce, w którym nie korzysta się z telefonu, social mediów, nie słucha muzyki, nie rozmawia, a jedynie milczy i modli - czyli robi się wszystko odwrotnie, niż na co dzień? Kim są ludzie, którzy przyjeżdżają na takie rekolekcje?

- Wymieniłbym trzy główne grupy osób, które przyjeżdżają na SKB (Szkołę Kontaktu z Bogiem - przyp. DD). Pierwsza to osoby, które już są zaangażowane w Kościół i chcą jeszcze czegoś więcej. Mając doświadczenie miłości Boga, chcą się w niej rozwijać.

Druga grupa to ci, którzy są w jakimś kryzysie, bo ich wiara przechodzi czas przemiany i oczyszczenia. To ciągle bardzo typowe w polskim społeczeństwie, że młodzi dostają tradycyjną wiarę od rodziców, ale bez osobistego spotkania z Bogiem i to się w którymś momencie wyczerpuje. Czasami za kryzysem stoją też osobiste trudne doświadczenia: np. ktoś długo się modli w ważnej dla niego sprawie i modlitwa wydaje się niewysłuchana.

Jest jeszcze trzecia grupa - młodzi, których rodzice byli na rekolekcjach ignacjańskich i zapalili się do tej duchowości. I tutaj są dwie opcje. Albo rodzice delikatnie "pchnęli" swoje dzieci, żeby pojechały na SKB, albo sami młodzi widzą, że rodzice są odmienieni i sami chcą doświadczyć czegoś podobnego.

Oprócz prowadzenia rekolekcji Szkoły Kontaktu z Bogiem jesteś bardzo aktywny w social mediach - należysz do grona najbardziej rozpoznawalnych katolickich influencerów na polskim Instagramie. Skąd się wziął "krzychu_jezuita z insta" i jak ta działalność wpisuje się w twoją misję jako jezuity?

- Wiedząc, że będę pracował w duszpasterstwie powołań i Szkole Kontaktu z Bogiem, stwierdziłem, że spróbuję wejść w ten świat, bo, po prostu, tam są ludzie. A dlaczego skupiłem się na Instagramie? Bo to medium przełamuje bariery i skraca dystans między twórcą, a odbiorcą. A mocno wierzę, że dziś do wiary prowadzi się przede wszystkim przez towarzyszenie, bycie z ludźmi tam, gdzie oni są i przez małe świadectwa codzienności. Jasne, że niektórzy znajdują tam miejsce na uzależnienie się od jakichś influencerów. Ale stwierdziłem, że skoro ci wszyscy ludzie i tak tam są, to dlaczego niby mieliby nie mieć tam dostępu do osób, które starają się przybliżać innych do Boga. Ja raczej nie narzucam się, nie pouczam, nie oceniam. Po prostu staram się niuansować różne rzeczy i ośmielać do myślenia, że duchowość jest czymś prostym i bliskim. Staram się tam po prostu być sobą - jeśli czuję, że zaczynam wrzucać jakieś materiały tylko dlatego, że dawno nie było nic nowego, to zapala mi się ostrzegawcza lampka: "Krzychu, najpierw zacznij na nowo żyć swoją wiarą, to będziesz mógł być prawdziwy w Internecie" - tylko wtedy to ma sens.

Ignacjańskie "Ćwiczenia duchowe" same w sobie są po prostu przedłużoną modlitwą, w której poznajemy Chrystusa poprzez medytacje Słowa Bożego.

Ostatnio na Szkole Kontaktu z Bogiem dostałem fajne świadectwo od jednej dziewczyny. Opowiadała ona, że jak się nawracała, to w swoim środowisku nie miała zupełnie nikogo z tego katolickiego świata i jedynym kościelnym elementem w bańce informacyjnej, w której funkcjonowała, był właśnie mój profil, który obserwowała. Na początku jej drogi w Kościele, takie proste, codzienne instagramowe "towarzyszenie" dużo jej dało. I później, dzięki temu, że trochę mnie już znała, odważyła się przyjechać na rekolekcje SKB. A to już duży krok na drodze do Boga.

Zobacz profil Krzysztofa Dzieńkowskiego na Instagramie>>

kompozytor, dyrygent, pianista. Absolwent jezuickiej Akademii Ignatianum oraz Akademii Muzycznej w Krakowie. Obecnie studiuje teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Mieszka w Rzymie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzysztof Dzieńkowski SJ: duchowość jest czymś prostym i bliskim [WYWIAD]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.