Krzysztof Pałys OP o epidemiach w poprzednich wiekach. "W ten sposób sami zabijamy swoją wiarę"
- Nie dziwmy się, że brakuje nam pokoju i ufności w Bożą Opatrzność - dominikanin napisał na Facebooku i podał konkretny powód, dlaczego się tak dzieje.
Jeżeli narzekamy na czasy, w których przyszło nam żyć, to tak jakbyśmy mówili Bogu: „Ja wiem lepiej od Ciebie, co jest dla mnie dobre. Ja wiem lepiej od Ciebie, kiedy powinienem się urodzić".
Narzekanie to brak wiary w to, że Bóg jest i działa w moim życiu, to jak mówienie do Wszechmocnego: „Ja wiem lepiej niż Ty, jaką drogą mam dojść do zbawienia”.
Ośmielę się to napisać - kiedyś czasy były znacznie trudniejsze niż nasze. Pod koniec XIV wieku przez Europę przechodzi pandemia czarnej śmierci, w niektórych klasztorach umiera prawie 98% braci. Wyobraźmy sobie konwent z 90 zakonnikami, a po kilku miesiącach zostaje dwóch.
W Kościele trwa schizma zachodnia, w pewnym momencie mamy trzech biskupów, z których każdy mówi, że jest prawowitym papieżem (w przeciwieństwie do pozostałych). I jak to w takich momentach bywa zaczynają gromadzić się wizjonerzy, którzy zyskują rozgłos.
W XV wieku wybucha kolejna epidemia proroctw i apokaliptycznych orędzi. Zarówno tych religijnych jak i politycznych. Wszyscy powtarzają zgodnie: „Nadchodzi koniec świata”. Dominikanie także mieli w tym skromny udział. Hieronim Savonarola, wybitny kaznodzieja, a także gorliwy zakonnik z Florencji, idzie jeszcze dalej, nazywając papieża Antychrystem, którego zapowiada Apokalipsa.
I właśnie w tych trudnych i pełnych lęku czasach pewien duchowny związany z nurtem mistyki nadreńskiej, niejaki Tomasz Kempis, pisze książkę, która wychowa pokolenia katolików.
Nadaje jej tytuł: „O naśladowaniu Chrystusa”.
W jednym z jej rozdziałów możemy przeczytać (pamiętajmy, że wciąż mamy XV wiek, a w Europie olbrzymi polityczny i religijny zamęt): „Gdybyś nie słuchał żadnego zgiełku, łatwiej byłoby ci wytrwać w prawdziwym pokoju. Lecz jeśli lubisz niekiedy nowin posłuchać, trudno, musisz znosić niepokój serca”.
***
Jeżeli karmimy nasze głowy wszystkimi możliwymi nowinkami oraz małowartościowym zgiełkiem, to nie nie miejmy później pretensji do Boga, że musimy znosić niepokój serca. Nie dziwmy się, że brakuje nam pokoju i ufności w Bożą Opatrzność, bo w ten sposób sami zabijamy swoją modlitwę, a niekiedy i nawet wiarę.
***
„Nie ma dla Boga znaczenia, z jakimi przeciwnościami musisz się borykać. Myślałeś, że idziesz na wschód; On cię prowadzi na zachód. Grozi ci rozbicie o skałę; On odwraca ster i prowadzi cię bezpiecznie do portu. Bez mapy i bez szlaku, bez wiatru i bez fali, podróże które odbywasz są zawsze szczęśliwe. Jeśli napotkasz piratów, niespodziewany podmuch wiatru poniesie cię w jednej chwili w bezpiecznie miejsce”. Tak pisał o. Jean Pierre de Caussade w XVIII wieku, mając na myśli tajemnicze działanie Bożej Opatrzności.
To co będzie, będzie dobre, ponieważ Bóg to dopuścił.
Warunek jest jeden: trzymać się Jego, a dopłyniemy bezpiecznie do portu.
***
Dzisiaj w parafii św. Dominika na Służewie prawie dwudziestu świeckich dominikanów miało swoją uroczystość: obłóczyny i przyrzeczenia. Ci ludzie żyją pośród Was czyniąc pokutę i dzieła miłosierdzia i nawet o tym nie wiecie. Bóg jednak doskonale ich zna, każdego po imieniu.
Bardzo się z nich cieszę i polecam Waszej modlitwie.
To jest przedziwna tajemnica odkupienia, że niewidoczna ofiara jednych, ma wpływ na zbawienie innych.
Kiedyś przekonamy się jak bardzo.
Skomentuj artykuł