Ks. Strzelczyk: jednym z największych błędów w życiu duchowym jest koncentracja na darach zamiast na Dawcy
"Trzeba to powiedzieć wprost: obawiam się - i obym się w tej kwestii mylił - że jednym z głównych powodów, dla których ludzie myślący, świadomi swoich wyborów, nie potrafią sobie znaleźć miejsca w Kościele katolickim, jest dramatyczna jałowość naszego duszpasterstwa, gdy przychodzi mierzyć się z głębszymi potrzebami duchowymi" - pisze ks. Grzegorz Strzelczyk w najnowszym numerze miesięcznika "W drodze".
W miastach coraz częściej spotyka się reklamy nauki medytacji, ale właściwie w ogóle nie zdarzają się wśród nich propozycje nauki medytacji chrześcijańskiej - zauważa duchowny na początku swojego artykułu. "I w sumie nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby takie zaproszenia pojawiały się regularnie w gablotach z ogłoszeniami naszych parafii, wtajemniczanie zaś w modlitwę kontemplacyjną nalezało do standardowych propozycji duszpasterskich - jeśli nie każdej parafii, to przynajmniej każdego dekanatu. Obawiam się jednak, że na śląskiej prowincji tak nie jest" - dodaje.
Felietonista dominikańskiego miesięcznika "W drodze" opisuje sytuację katowickiego synodu sprzed kilku lat, gdy w ankiecie do kapłanów zadano pytanie o praktykę życia seminaryjnego, która jest najczęściej przez nich zaniedbywana. "Większość odpowiedzi brzmiała jednakowo: rozmyślanie" - czyli "czas na indywidualną modlitwę w milczeniu" - pisze ks. Strzelczyk. Opisuje ją i podkreśla jej znaczenie: przebywanie z Bogiem, wsłuchiwanie się w Jego głos i pogłębienie więzi z Nim, przechodzenie w modlitwie do kontemplacji, która uwrażliwia na obecność Bożą w całym stworzeniu. "we wszystkich sprawach i rzeczach". "Trudno w naszych biskupach i księżach dopatrzyć się mistrzów duchowości (a wyjątki tylko raczej potwierdzają regułę)." - kwituje.
Przeczytaj też: Ks. Grzegorz Strzelczyk: to jest największa różnica między świeckim a duchownym w Polsce >>
Duchowny zauważa, że przez brak takiej modlitwy osobiste życie duchowe staje się jałowe, a - co za tym idzie - nie jesteśmy też w stanie zaspokoić potrzeb duchowych u innych. Tymczasem te potrzeby "pójścia w głąb" są coraz większe - jak zauważa ks. Strzelczyk, rosną razem ze wzrostem wykształcenia i ilością wolnego czasu. W odpowiedzi na to, zamiast kontemplacji, oferuje się jednak formy pobożności, które obiecują "szybką skuteczność", "quasi-magiczne modlitwy" czy jednorazowe eventy. Zauważa też inne niebezpieczeństwo - jeśli modlitwa, która jest "najskuteczniejsza" nie przynosi u kogoś pożądanego efektu, łatwo o zarzut małej wiary lub tego, że dana osoba "źle się modli".
"Mistycy od wieków ostrzegają, że jednym z największych błędów w życiu duchowym jest koncentracja na darach zamiast na Dawcy" - podkreśla ks. Strzelczyk.
Skomentuj artykuł