Miłość bliźniego czyni wszystkich szczęśliwszymi. I o to również chodziło Jezusowi. Nie o jakiekolwiek moralne przykazanie, które dla wielu jest brzemieniem i wielu przytłacza, lecz o uszczęśliwiające wzajemne branie i dawanie.
Zawsze cieszę się, gdy słyszę o ludziach posiadających serce. Ludziach, którzy trzymają się przykazania Jezusa o miłowaniu bliźniego, niezależnie od tego, czy są chrześcijanami, czy nie. Ludziach, którzy po prostu pomagają, gdy coś musi być pilnie zrobione, i nie pozostawiają tego państwu, czyniąc ten świat cieplejszym i bardziej ludzkim. Miłość bliźniego oznacza przecież: mieć oczy szeroko otwarte i rozglądać się, gdzie i jak można pomóc innym.
Na przykład w wielu niemieckich miastach ochotnicy zbierają przy supermarketach i piekarniach wszystko, co możliwe, co w innym przypadku zostałoby wyrzucone na śmietnik: przejrzałe banany, gruszki, nieco zwiędłe główki sałaty, chleb z poprzedniego dnia i czekoladowe zajączki z wciśniętym nosem. Przeterminowany kram – jak powiedziałby zapewne klient z pełnym portfelem – dobry jedynie dla świń, albo do kubła na śmieci. Handlowcy chętnie oddają takie rzeczy, a ochotnicy chętnie je zabierają, ponieważ wiedzą, że są osoby, które bardzo na nie czekają. Pewna kobieta, kiedyś bizneswoman, której modny butik splajtował, a ona sama tonie w morzu długów; architekt, który od śmierci swojej żony mieszka na ulicy i topi swój smutek w alkoholu; nielegalny imigrant z Kazachstanu, który wydał wszystkie oszczędności na czynsz. Ci ludzie, o których nie troszczy się żadne państwo, to są ich „klienci”. Mogą oni za darmo robić zakupy i nie muszą już więcej żebrać ani głodować.
Ponad 20 tysięcy honorowych pomocników angażuje się w Niemczech, by pomóc tym biednym ludziom. Uważam, że to wspaniałe. Także dlatego, że wielu z nich odnalazło nowy sens życia: kto pomaga, sam staje się bogatszy. Bogatszy w miłość, bogatszy w szczęście. Tak więc zarówno obdarowani, jak i darczyńcy mają powód do wdzięczności. Ci pierwsi – bo żyją teraz lepiej niż wcześniej, a poza tym wiedzą, że są ludzie, którzy o nich myślą, i wstawiają się za nimi. A drudzy – bo znaleźli możliwość ofiarowania radości. Wierzcie mi, ta wdzięczność jest najlepszą ochroną przed smutkiem.
Miłość bliźniego czyni wszystkich szczęśliwszymi. I o to również chodziło Jezusowi. Nie o jakiekolwiek moralne przykazanie, które dla wielu jest brzemieniem i wielu przytłacza, lecz o uszczęśliwiające wzajemne branie i dawanie. Pozwólcie, że dodam wam dzisiaj nieco odwagi do takiej miłości.
Fragment książki „Z jasnego nieba. Pomysły i inspiracje do życia ziemskiego”
Notker Wolf OSB urodził się 21 czerwca 1940 r. w Unterallgäu (Bawaria). W 1961 r. wstąpił do benedyktyńskiego opactwa Sankt-Ottilien. Studiował filozofię, teologię, zoologię, chemię i historię astronomii. Od 1971 r. wykładał filozofię w rzymskim Anselmianum. Od roku 1977 był arcyopatem największego benedyktyńskiego klasztoru w Europie. W roku 2000 został wybrany Opatem Prymasem, zastępując Marcel’a Rooney’a
Skomentuj artykuł