Przed wyjazdem na badania natarłam brzuch wodą Dzieciątkową otrzymaną od siostry i poczułam ciepło. Trochę mnie to zdziwiło, bo woda była chłodna, był styczeń.
Jestem matką czwórki dzieci. Życie ostatniego było w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Kiedy byłam w drugim miesiącu ciąży, lekarz podczas badania USG błędnie stwierdził, że dziecko urodzi się chore. Pomylił się, jednak w ten sposób zasiał we mnie ziarno straszliwego niepokoju.
W rozpaczy zadzwoniłam do sióstr, do Krakowa. Pani na centrali wybrała właśnie Zgromadzenie Sióstr Bernardynek. Pamiętam, że wówczas rozmowa z siostrą bardzo mnie umocniła. Szczególnie pomogły mi słowa, że lekarz się pomylił, i obiecana modlitwa o zdrowy rozwój i szczęśliwe narodziny dziecka. Dały mi ogromną nadzieję na to, że dziecko urodzi się zdrowe. Bardzo szybko dostałam od siostry wodę Dzieciątkową i modlitwy do św. Józefa oraz Dzieciątka Jezus Koletańskiego.
Za namową lekarza prowadzącego musiałam się poddać badaniom prenatalnym, gdyż powiedział mi, że nie będę mogła urodzić dziecka w Kielcach, tylko w Łodzi. Nie wierzyłam w to wszystko, co się działo wokół mojego dziecka. Przed jego poczęciem bardzo gorąco modliłam się Koronką do Ducha Świętego. Prosiłam o poczęcie synka, ponieważ miałam już dwie córki i syna i bardzo chciałam, żeby mój Staś miał braciszka - by nie był sam, miał się z kim bawić i komu czytać bajki.
Był 11 października 2004 r. Podczas modlitwy usłyszałam głos: "Nie dzisiaj, za dwa dni". I tak się stało. Moje dzieciątko poczęło się 13 października 2004 r., w dzień Matki Bożej Fatimskiej. To potężna Patronka - Maryja, nie mogłam sobie nawet wymarzyć lepszego dnia. Dlatego cały czas modliłam się i błagałam Jezusa i Maryję o zdrowie dziecka. Z jednej strony nie dowierzałam, przecież nigdy nie było w rodzinie dziecka upośledzonego, tym bardziej z zespołem Downa (bo taka była diagnoza lekarza). Nigdy nie paliłam, nie piłam, dziecko, jak to mówią, zaplanowane i bardzo wymodlone. A tu taka diagnoza - to był szok!
Przed wyjazdem na badania natarłam brzuch wodą Dzieciątkową otrzymaną od siostry i poczułam ciepło. Trochę mnie to zdziwiło, bo woda była chłodna, był styczeń. Był to bardzo trudny czas dla mnie. Bardzo prosiłam, żeby dziecku nic się nie stało. Podczas pobierania płynu lekarz na obrazie USG widział, jak dziecko łapie rączką za igłę.
Na wyniki czekałam około czterech tygodni. Był to czas strachu i modlitwy do Dzieciątka Jezus Koletańskiego na koronce otrzymanej od siostry. I wreszcie otrzymałam wynik, ale też zalecenie lekarza, aby wykonać ponowne USG w Łodzi. Kiedy weszłam do gabinetu pani doktor, zobaczyłam nad łóżkiem do badania pacjentek stary krzyż. Bardzo mnie to podbudowało. Pani doktor otworzyła kopertę i przeczytała wynik badania. Okazało się, że dziecko jest zdrowe, że urodzi się syn, który jest na swój wiek nad wyraz duży i pięknie bije mu serce; ma śliczne rysy twarzy. Płakałam ze szczęścia, nie mogłam się uspokoić.
Dziś zadaję sobie tylko pytanie: dlaczego lekarz tak błędnie mnie zdiagnozował? Może myślał, że pozbędę się dziecka. Ja bym chyba tego nie przeżyła, przecież wychowałam już trójkę. Byłam w pełni świadoma cudowności życia. Dalszy przebieg ciąży był prawidłowy, ale do lekarzy jestem uprzedzona do dziś i młodym matkom mówię, żeby do diagnozy podchodziły z dystansem. Mówię im: "Módlcie się do Dzieciątka Jezus Koletańskiego, a dobry Jezus ochroni wasze dzieciątko".
Krzyś urodził się 2005 r. jako bardzo duże dziecko - ważył 4600 gramów. Ja po porodzie dostałam depresji i znowu pomogła mi modlitwa. To trudne przeżycia. Mogę o nich pisać dopiero dzisiaj, kiedy mój synek, cudownie ocalony, kończy pięć lat. Jest wspaniałym dzieckiem, pięknie mówi i nieustannie prosi mnie, żebym mu czytała. Bardzo lubi chodzić do kościoła, jest tam grzeczny, płacze, kiedy go nie bierzemy.
Boże, bądź uwielbiony, że nie pozwoliłeś mi zbłądzić. Bądź uwielbiony za modlitwę i dobre słowa nadziei siostry. Proszę w modlitwie o zdrowy rozwój moich dzieci i prawe życie na ziemi, żeby uczyły się na chwałę Boga w Trójcy Jedynego i ku sławie Matki Najświętszej.
Moja wdzięczność siostrom za dar modlitwy wstawienniczej jest bardzo wielka. Dziękuję.
Świadectwo ukazało się w książce "Cudowne Dzieciątko Koletańskie"
Skomentuj artykuł