Co chwilę słyszę, że w życiu nie chodzi o wygodę czy o pieniądze, że nie chodzi o stanowisko, o sławę czy uznanie. Zatem po co za tym wszystkim się spieszyć?
Po co na to przeznaczać aż tyle czasu, siły i zaangażowania? To z powodu tych rzeczy najczęściej jesteśmy zmartwieni, zakłopotani, zestresowani i niewyspani. Czy po to żyjemy?
Ale jeśli odłożymy to wszystko, to wtedy zostaje nam pytanie: po co żyjemy, czym to życie wypełnić?
Drugi człowiek
Może podpowiedzią jest "drugi człowiek"? Może to on da nam sposób na życie? Moje działania podejmowane po to, by drugiemu było lepiej.
Na pewno ma to sens. Na pewno nie prowadzi to do pustki. Wtedy wiele twarzy i imion pojawia się wokół mnie. Wtedy nie ma samotności. Jest radość dawania, poczucie sensu podejmowanych wysiłków, czasu przeznaczonego.
Tak naprawdę przyglądając się drugiemu człowiekowi - jak funkcjonuje, czym się kieruje, co jest dla niego ważne - odkrywam kim jestem. Różnice nas wzbogacają.
Gdy zaś żyjemy tylko w pośpiechu, bez zatrzymania i refleksji, to nasze podejście drugiego może tylko męczyć i denerwować. Tymczasem to naprawdę może wzbogacać. I takie jest w rzeczywistości.
Ile mogę zaczerpnąć?
A gdy zacznę słuchać drugiego, gdy zrozumiem dlaczego tak postępuje i myśli, gdy zrozumiem wreszcie jak do tego doszedł, to dopiero wtedy stanę się naprawdę bogatym?
To nieustannie przewijające się pytanie - jak żyć? - prowadzi także do spotkania drugiego człowieka. Nie jestem pierwszym, który przez to przechodzi. Nie jestem jedyny.
Nie chodzi o to, żeby tylko czerpać czy brać od drugiego. Dając siebie, tzn. mówiąc kim jestem, opowiadając o swoim życiu, buduję sam siebie. Dostaję tym samym większą świadomość tego kim jestem. Częściej dostrzegam w sobie to, co ma wartość dla drugiego człowieka.
Komu dawać siebie?
Ciekawe jest to, że najczęściej uczę się od tych, od których się niczego nie spodziewam. Od jakiś przypadkowych, niespodziewanych ludzi.
Albo od słabszych, takich którzy wydają się mniejsi, którzy nie mają mi czego dać. Wielkie jest zaskoczenie, gdy odkrywam ich sposób życia. Gdy dostrzegam ich życie pełne wartości, sensu, radości.
Gdy zaczynam rozmawiać, to okazuje się, że nie tylko ja mam jakieś wątpliwości. Widzę, że nie sam muszę wszystko odkrywać, bo wiele rzeczy już zostało odkrytych. Nie sam mam radości i smutki. Nie sam jestem na tej ziemi.
Jak żyć z drugim człowiekiem?
Żyć z drugim człowiekiem, czerpać z bogactwa drugiego człowieka i żyć dla kogoś innego. To najbardziej ma sens.
Cechą bardzo potrzebną w moim życiu jest otwartość. Ile niepotrzebnych nerwów bym zaoszczędził, ile niepotrzebnych oskarżeń, ile niepotrzebnych sytuacji bez wyjścia, gdybym tylko rozmawiał z tym, kto jest obok mnie.
Zobaczyć drugiego, posłuchać go, wzbogacić swoje życie - o jego mądrość, o jego doświadczenie.
W całym swoim życiowym zamieszaniu, w całej życiowej gonitwie za pieniądzem, za lepszymi warunkami do życia, za powodzeniem, nie można ominąć człowieka.
Gdy go pominę, to i tak celu nie osiągnę, bo przecież chcę być szczęśliwy. A przecież nawet jeśli materialnie będę miał wszystko wkoło siebie, to jak zabraknie człowieka, to nie osiągnę celu.
Wydaje się często, że drugi człowiek mnie spowalnia, zbytnio obciąża, nawet uniemożliwia funkcjonowanie. A okazuje się, że to jego obecność jest dla mnie celem, do którego dążę. Jest szczęściem, którego pragnę.
Ale czy to wystarczy?
Autor, o. Tomek Maniura OMI, jest członkiem NINIWA Team, 40-osobowej grupy rowerzystów, która obecnie jest gdzieś w drodze powrotnej z Irlandii.
Skomentuj artykuł