Paradoksalnie to może być dar od Pana Boga.
Nie ma czarno-białego obrazu, że tutaj są zranienia i zło, a tutaj są Boże dary i to, co dobre. Bardzo często to jest przemieszane, że mamy taką, a nie inną historię życia, która do takiej formy życia nas uzdalnia bardziej, a do innej mniej. Może też ważną rzeczą jest to, że czasem bywa tak, że wszystko widzi się masowo. Wszyscy powinni widzieć masowo, czuć masowo, mieć takie same przekonania, są takie doktrynalne sposoby patrzenia, które pokazują: to jest dobre, a tamto jest złe.
Pan Bóg jest dużo bardziej dubtelny - On umie wykorzystywać i nasze rany, i nasze pogmatwane historie, także po to, by w te rany i historie włożyć swoje rany i uzdalniać mnie do tego, do czego innych nie uzdalnia. I może nawet nie czujemy się z tym najlepiej, bo wolelibyśmy tak, jak wszyscy, tyle że realnie nie umiemy, bo nie mamy na to łaski albo mamy ograniczenia z tym związane.
Warto przy tym pobyć: co się właściwie we mnie dzieje, że nie radzę sobie z byciem z ludźmi? Czego jest za dużo, czego jest za mało? Jakie uruchamiają się potrzeby, braki, głody? Trzeba się z tym pospotykać w takiej atmosferze, żeby się tego nie bać.
Skomentuj artykuł