Od lat nie milkną w polskim Kościele spory o to, jak powinno się przyjmować Komunię świętą. W większych miastach (poza nimi dużo rzadziej) nie brakuje entuzjastów przyjmowania Ciała Pańskiego na rękę. Skąd ten pomysł?
Różnie się mówi, i to w zależności od nastawienia do problemu. Ktoś powie - z Zachodu (sugerując, iż Zachód jest źródłem wszelkiego zła); inny z kolei - z Ewangelii! Bo jak niby apostołowie spożywali chleb w czasie Ostatniej Wieczerzy? Na to jeszcze inni będą replikować, że słowa o "tym, który ze Mną rękę zanurzy w misie" Chrystus wypowiedział o… Judaszu.
Sporo z tym zamieszania, a strony dyskusji zazwyczaj bardzo prędko chowają się w swych, wytyczonych na stałe okopach - i od lat linia frontu ani drgnie… A co na to ojciec Leon? Od razu osadza w miejscu: mówimy o Eucharystii. Eucharystia zaś to SAKRAMENT MIŁOŚCI. I to miłość powinna zdefiniować ramy dyskusji na temat tego, jak godnie celebrować pamiątkę Pana.
Czy tego typu sprawy - dość szczegółowe, przyznajmy - powinny zajmować chrześcijan do tego stopnia? Nie odpowiadając na to pytanie, trzeba stwierdzić jedno: skoro zajmują, wypada się do tych problemów jakoś ustosunkować. Ojciec Leon jednak, w spokojny i zrównoważony sposób, uprzytamnia nam, iż mówimy tu o rzeczach - w jego odczuciu - drugorzędnych. Jeśli Eucharystia jest w istocie dla nas sakramentem miłości, to na ile wpływa na tę miłość taka czy inna postawa?
Ten i inne aspekty problemu tyniecki benedyktyn poddaje rzetelnej analizie, próbując zrozumieć odmienne postawy i wskazując możliwe drogi pojednania tych, którzy o Komunię Świętą na rękę zdążyli się już z kimś pokłócić. Każdy, kto interesował się tym tematem, ma okazję do odkrycia nowych wymiarów tej kwestii. Bo jakże często bywa, że mając chęci jak najlepsze, próbując zadbać o ortodoksję i godne sprawowanie liturgii, schodzimy na zupełne manowce, dopuszczając do serca złość i nienawiść wobec tych, którzy nie chcą myśleć tak, jak my…
Zapraszamy wszystkich do obejrzenia filmu!
Skomentuj artykuł