Opowieść bł. Ojca Jana Beyzyma SJ (1850-1912), przyjaciela trędowatych z "wyobraźnią miłosierdzia".
Z okazji 100. rocznicy śmierci Ojca Jana przypadającej 2 października 2012, przygotowaliśmy cykl opowieści przybliżających postać bł. ojca Jana Beyzyma SJ. Przez pieć dni będziemy zamieszczać krótkie historie z życia Ojca Jana. Opowieść przyjaciela trędowatych znajduje się również we wrześniowym numerze "Posłańca Serca Jezusowego".
To dlatego tak bardzo zależało mi, by zbudować dla nich dobry i nowoczesny szpital dla chorych. Na początku zamiar ten wydawał mi się niemożliwy do wykonania: potrzeba było pokaźnej sumy pieniędzy, a do tego dochodził opór ze strony francuskich współbraci. Byłem jednak przekonany, że szpital powstanie, bo tego chce Pan Bóg, by polepszyć los trędowatych. Wewnętrznie czułem też, że na całym świecie, zwłaszcza w Polsce, jest wiele dobrych i hojnych serc, które zechcą wesprzeć to tak niezbędne dzieło. W listach pisanych głównie do Ojczyzny przedstawiałem opłakany stan duchowy i materialny opuszczonych Malgaszy. Okazało się później, że budowę szpitala wspierał m.in. Brat Albert Chmielowski i hr. Teresa Ledóchowska! (LISTY, s. 94).
[-beyzym_07_final.mp3-]
Płynąc na Madagaskar, wziąłem ze sobą obraz Matki Bożej Częstochowskiej mającej ciemną cerę Malgaszki! Od razu umieściłem Ją w kaplicy, gdzie trędowaci codziennie o godzinie szesnastej odmawiali różaniec. Właśnie Maryi powierzyłem też sprawę zdobywania środków finansowych na mający powstać ośrodek. Często w swoich listach pisanych do dobroczyńców i czytelników "Misji", wydawanych przez jezuitów w Krakowie, stwierdzałem: Jak Matka Najświętsza pozwoli to szpital powstanie. Dbałem też, by otoczenie, w którym przebywają trędowaci, było zadbane i piękne; dlatego prosiłem o nasiona polskich kwiatów, urządziłem nawet w środku ogrodu fontannę, by chorzy mogli się nią cieszyć, a na wieży umieściłem zegar. (LISTY, s. 150-151).
[-beyzym_08_final.mp3-]
Modlitwa o kanonizację błogosławionego o. Jana Beyzyma SJ
Boże miłosierdzia i Ojcze wszelkiej pociechy!
Ty przez sługę swego Jana Beyzyma okazywałeś miłosierdzie i pocieszenie najnieszczęśliwszym spośród nieszczęśliwych, opuszczonym i odepchniętym, odgrodzonym od społeczności ludzkiej murem lęku i pogardy.
Przez twoje w nim miłosierdzie i przez jego wstawiennictwo uczyń nas narzędziem twojej opatrzności, dobroci i pocieszenia dla wszystkich, którzy tego potrzebują.
A jeśli woli twojej nie jest to przeciwne, racz go zaliczyć do grona swych świętych, nam zaś udziel łaskawie tego, o co Cię ufnie prosimy z pragnieniem twojej chwały i naszego dobra.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Skomentuj artykuł