Większość ludzi woli ukrywać swoje cierpienie. Nie chcemy, by inni widzieli nas cierpiących i obolałych. Jest coś wstydliwego w tym stanie bezradności i utraty kontroli nad sobą i tym, co się z nami dzieje. Często więc ukrywamy nasz ból i słabość. Nikt nie powinien o tym słyszeć, nikt nie powinien nas widzieć płaczących albo bezradnych wobec bólu i ran.
Zaskakuje, że Jezus nie wstydzi się cierpieć na naszych oczach. Pasja jest najdokładniej przedstawionym epizodem Jego życia. Te trzy dni zajmują najwięcej miejsca w Ewangeliach. Chrystus nie obawia się, że zgorszymy się tym, jak bolą Go rany fizyczne, psychiczne i duchowe. Nie boi się, że dosłyszymy, jak mówi: "Pragnę", jak krzyczy: "Boże czemuś mnie opuścił". Nie wstydzi się tego, że wcale nie wygląda i nie jest bohaterem, supermanem, herosem.
Chrystus idący krzyżową drogą chce byśmy intensywnie patrzyli i słuchali. Dla Jezusa bardzo ważne są słuch i wzrok, wrażliwy słuch i przenikliwy wzrok. W trakcie swojej Pasji zwraca naszą uwagę na te zmysły i właśnie na nich dokonuje cudów uzdrowienia. Ufa, że dzięki nim dobrze Go zrozumiemy i pojmiemy, co chce nam przekazać.
Już na początku Męki, na Górze Oliwnej, słyszymy, że "Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho" (J 18,10). Piotr odciął ucho. Ucho jest organem, którym człowiek odbiera to, co do niego przychodzi z zewnątrz. Jezus wielokrotnie mówił: "kto ma uszy, niechaj słucha" (Mt 13, 43; por. Ap 2, 11). A tutaj Piotr zabiera jednemu z otaczających ludzi ucho. Jezus musiał je uleczyć. Przecież teraz następowała najważniejsza część jego misji i najistotniejsze przesłanie. Ludzie jak nigdy dotąd potrzebują uważnego słuchania. Dlatego "dotknąwszy ucha, uzdrowił go." (Łk 22, 51). Jezus zawsze chciał, by ludzie mieli bardzo dobry słuch. Słuch jest potrzebny, by zrodziła się wiara. Św. Paweł powie później, że tym, co się słyszy jest Słowo Boże i to Ono rodzi wiarę w człowieku (por. Rz 10,17). Słowo Boże najpełniej wypowiada się w czasie Paschy.
Podobnie jest ze wzrokiem. Jezus często leczył wzrok. Litował się nad ślepcami. W Ewangelii św. Jana wzrok jest bardzo ważnym zmysłem w życiu wiary. Dzięki przenikliwemu wzrokowi św. Jan już pod krzyżem, gdy został przebity bok Jezusa, doznał zdumiewającej wizji. Potem o tym tak napisał: "Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli." (J 19, 35). Widzenie prowadzi do wiary. Po zmartwychwstaniu Jezusa wzrok wciąż pozostawał źródłem jego zachwytu: "[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli" (1Jn 1, 1-2). W czasie Pasji ten, który odciął ucho, Piotr, sam był pozbawiony wzroku. Piotr był ślepy i dlatego brakło mu wiary w Jezusa. Potrzebował miecza i przemocy, by ukryć swą bezradność. Pośród własnego bólu Jezus z troską zajmuje się ślepotą Piotra. Uzdrawia jego wzrok: "A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. (…) Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał." (Łk 22, 61-62). Jezus przetarł wzrok Piotra krótkim spojrzeniem swoich oczu. Piotr przemył oczy gorzkimi łzami. Odtąd będzie widział więcej.
Słuch i wzrok zostały uleczone podczas Męki. Zostały uleczone, bo Pasja Chrystusa potrzebuje tego, by się w nią wsłuchać i wpatrzeć. Potrzebuje kontemplacji. Zamknięcia naszych ust a otworzenia szeroko oczu i uszu. Tak może się wydarzyć cud zdumienia i zachwytu, w którym w czasie Pasji uczestniczył św. Jan, a który opisany został już przez proroka Izajasza: "Tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli?" (Iz 52,15). To najważniejszy cud, jaki może się wydarzyć w człowieku kontemplującym Pasję. W ciszy i milczeniu trzeba chciwie nadstawiać uszy i wytężać wzrok. Dopiero po pewnym czasie wszystko zbiera się w całość i nagle uderza nas z niespotykaną jasnością. Dogłębnie wiemy o co chodzi! Pojmujemy coś niesłychanego - niespodziewany ogrom Miłości i Życia, obecność samego Boga pośród nienawiści, śmierci i ciemności.
Potrzebny nam jest wyostrzony wzrok i słuch kształcony na solfeżu Pasji. Wiele wydarzeń i spraw w naszym życiu postrzegamy jako sytuacje ostateczne, sytuacje bez wyjścia. Taką sytuacją wydawała się być Pasja Jezusa. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że można już inaczej: że jeszcze potrafimy z mężem (żoną) spokojnie porozmawiać i uratować nasze małżeństwo; że jeszcze jesteśmy w stanie dojść do porozumienia z buntującymi się dziećmi; że jestem w stanie przebaczyć bliskiej osobie, która bardzo mnie zraniła. Przeżywamy to wszystko jako sytuacje śmierci, beznadziei, jako ostateczny koniec. Jest bardzo trudno przekonać do tego, że wciąż warto żywić nadzieję. Jakże się przed tym bronimy! Kuszą nas rozwiązania przekreślające wszystko. Wzrok i słuch kształcony na Pasji potrafią dostrzec, że droga krzyżowa Jezusa dzieje się pośród naszego życia i możemy przyłączyć z wiarą do Jezusowej Paschy. Ona otwiera zdumiewające zasoby miłości i życia dla naszego życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Dlatego módlmy się jak Jezus: "Panie, do Ciebie się uciekam: niech nigdy nie doznam zawodu, wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej! W ręce Twoje powierzam ducha mego: Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże." (Ps 31). Wierzę, że Ty mnie odkupisz ze wsysającej mnie i ludzi wokoło ciemności, smutku, beznadziei, nienawiści i złości. Więc "W ręce Twoje powierzam ducha mego".
Skomentuj artykuł